Koniec pkt.karnych, ale za to mandaty wyższe...;)

[Zorr]

zrobia drogi z prawdziwego zdarzenia, na ktorych ludzie beda mogli sie wyzyc, ...

znaczy się chyba tory samochodowe + jakieś imprezy cykliczne itd...

W de ludzia wystarczaja jakos autobahny - tam kazdy leci ile sobie chce, chyba ze znak innaczej pokazuje. Pozniej nie musza nigdzie sie spieszyc w miescie na zlamanie karku...
Na tory malo kto tu jezdzi. A w PL jak juz wybuduja autostrady to musisz za nie dodatkowo placic co po nie ktorych jeszcze bardziej wku... i mocniej leca

Co bywam w de to widzę, iż po autobanach to głównie lecą Polacy w autach służbowych,
reszta jeździ ~130km/h.

Niemcy ogólnie się nie śpieszą, przynajmniej nie tak jak Polacy. Oni mają:
- dobre drogi
- umiejętności i kulturę jazdy
- dobre auta
- "poszanowanie dla pracy, czasu pracy"
w efekcie są w stanie bardzo dobrze zaplanować trasę i się nie śpieszyć.

[ketivv]

likwidacja punktów karnych to będzie lekka porażka

znam bardzo dużo ludzi dla których tylko punkty karne są istotnym ograniczeniem ich fantazji na drodze

[bzyq_74]

Zorr, dokładnie
Będąc ostatnio w Niemczech też mnie zdziwiło, że większość jeździ 130/140, bo jeszcze w latach 90-tych większy odsetek grzał pod 200, kiedy cena paliwa była relatywnie tańsza do zarobków.

[Maicroft]

Co bywam w de to widzę, iż po autobanach to głównie lecą Polacy w autach służbowych,
reszta jeździ ~130km/h.

Kryzys, paliwo drogie, to leca to w miare ekonomiczne 130km/h

[zajas]

Będąc ostatnio w Niemczech też mnie zdziwiło, że większość jeździ 130/140, bo jeszcze w latach 90-tych większy odsetek grzał pod 200, kiedy cena paliwa była relatywnie tańsza do zarobków.

no bo się nasi sąsiedzi już wyszaleli i nie mają już taki potrzeb jak my

[radekgw]

Będąc ostatnio w Niemczech też mnie zdziwiło, że większość jeździ 130/140, bo jeszcze w latach 90-tych większy odsetek grzał pod 200, kiedy cena paliwa była relatywnie tańsza do zarobków.

no bo się nasi sąsiedzi już wyszaleli i nie mają już taki potrzeb jak my

cala prawda

[Northeusz]

likwidacja punktów karnych to będzie lekka porażka

znam bardzo dużo ludzi dla których tylko punkty karne są istotnym ograniczeniem ich fantazji na drodze

Punkty karne wyeliminowałyby tych nagminnie łamiących przepisy, a z punktu widzenia budżetu, przy tak wysokich mandatach - tych najbardziej dochodowych kierowców. Administracja nie chce eliminować z dróg tych, co są "gwarantem" w miarę stałych i nie tak niskich dochodów .

[crom.de]

Niemców po prostu boli każde Euro wydane na mandat itd. Przecież kwoty mandatów są zupełnie śmieszne w porównaniu do zarobków. do 14km/h w zabudowanym to 15€, tyle samo kosztuje parkowanie bez kwitka z automatu. Jednak tutaj nawet o taką kwotę jest lament pod niebiosa.

Wszyscy narzekają na kwoty mandatów a wystarczy odpuścić sobie stres i jechać przepisowo. Od wyszalenia się są inne miejsca niż droga publiczna

[Maicroft]

crom.de, Pytanie czy Niemcy maja jasno i czytelnie oraz wlasciwie zdefiniowane na drodze ograniczenia predkosci ich odwolania. U nas to mocno kuluje. Nie mowie o drogach klasy S czy A

[zajas]

jasno i czytelnie oraz wlasciwie zdefiniowane na drodze ograniczenia predkosci ich odwolania. U nas to mocno kuluje

ale jak to? przecież znaki zakazu (w znakomitej większości) obowiązują od miejsca ich postawienia do najbliższego skrzyżowania

[Maicroft]

Ta... I na takiej 1-ce jak jedziesz to pojawia sie ograniczenie tylko czesto gesto skrzyzowania brak przez jakis czas :lol:

[zajas]

no to trzeba zacisnąć zęby i ograniczać się aż do skrzyżowania :twisted:

[crom.de]

Maicroft, w Polsce najgorsze IMO są przeciągania terenu zabudowanego w nieskończoność tudzież brak podwyższenia prędkości na odcinkach gdzie nie ma żadnych zabudowań itd. W De też czyhają tuż za znakiem teren zabudowany z fotoradarem w cywilnym Caddy albo Transporterze zaparkowanym wśród aut. Gorzej jak czatują tak w strefie 30km/h a Ty sobie mykasz 5x/h wtedy masz 80 kary + 23€ opłaty administracyjnej za wpis punktów (!), a gdy już masz podobny nie przedawniony wpis może liczyć na dodatkowe propsy Przy 3 w ciągu roku zabierają prawko tak samo jak powyżej 41/h. W Polsce za żadne przekroczenie prędkości nie zabierają PJ. W porównaniu np do Czech czy Słowacji mamy i tak dość niskie kary. Np w Słowacji za 51/h w zabudowanym to 540€ w stosunku do naszych (w przeliczeniu) 125€. To tak dla tych co powiedzą, że jest różnica w zarobkach DE-PL. A od zeszłego roku mandaty są ściągalne w całej Unii ;-)

Będzie jak jest w finalnym efekcie tyle, że zrzucą ze "swoich" ludzi większość roboty i przerzucą ją niżej - a tam niech się martwią - byle kasa płynęła

Co Ty widzisz w tym za problem? Czy Ty pożyczasz byle komu swoje własne auto i będzie Ci groziło płacenie? Czy to uderza w porządnych obywateli? IMO raczej cwaniaków którzy próbują uniknąć kary za własne przekroczenie bzdurnie się tłumacząc, że to nie oni jechali a kto jechał to on nie wie "a na zdjęciu przecież nie widać".

[bzyq_74]

Maicroft, w Polsce najgorsze IMO są przeciągania terenu zabudowanego ...

To jest ekonomia, bo musieliby stawiać dwa słupki - jeden z końcem terenu zabudowanego a drugi z końcem miejscowości, a tak stawiają wspólny słupek dla obydwu znaków,
choć wiemy że administracyjnie miejscowości w swoich granicach jeszcze mają hektary łąk/pastwisk/lasów, gdzie zawsze znajdzie się miejsce by mógł przycupnąc patrol na łonie natury. :diabelski_usmiech

[crom.de]

Tak, ale to jest ekonomia po Polskiemu :lol: tylko my płacimy za dwie tablice (i często dwa słupki) by oznajmić, że jest teren zabudowany ;P

[westwi78]

Tablica z nazwą miejscowości nie oznacza terenu zabudowanego.

[crom.de]

Tablica z nazwą miejscowości nie oznacza terenu zabudowanego.

Co jest absurdem nie występujący w żadnym innym kraju Europy.

[westwi78]

Co jest absurdem nie występujący w żadnym innym kraju Europy.

nie bardzo rozumiem, na czym ten absurd by miał polegać?

Przecież to dobrze, że wjazd w obszar administracyjny miasta nie oznacza od razu terenu zabudowanego (z jego wszystkimi konsekwencjami).

[crom.de]

Absurd polega na tym, że takie coś może załatwić jedna tabliczka zielona z nazwą miejscowości ustawiona w odpowiednim miejscu jak to się robi w innych krajach. Chodzi o dublowanie kosztów stawiania znaku i utrzymania takiego znaku (wymiana "zużytej tablicy, słupków). Czy nie lepiej wydać tą kasę np na służbę zdrowia zmniejszając kolejki do specjalisty? Zrozumiałe było by stawianie białych znaków tylko w przypadku przejazdu przez część niezabudowaną danej miejscowości, ale początkiem i końcem powinny być zielone tablice z nazwą ustawiane tam gdzie zaczyna/kończy się teren zabudowany.

[westwi78]

crom.de, wlasnie koszty sa wieksze.

Obaszar administracyjny nie pokrywa sie z obszarem zabudowanym. I dobrze ze to jest rozdzielone. Tablice zielone u nas informuja ze sie wjezdza do jakiejs miejscowosci, a biala unwersalna oznacza teren zabudowany. Nie trzeba mieć nie wiadomo ile zielonych tablic z nazwa miejscowsci.

Tutaj akurat nie widze zadnego absurdu ani problemu.


W Niemczech tez masz dwa rodzaje tablic:

-> nazwa miejscowości znajdującej się w pobliżu- nie obowiązują przepisy dotyczące obszaru zabudowanego

i

-> nazwa miejscowości- obszar zabudowany

i pełnią te znaki taką samą funkcje.

[crom.de]

I dobrze ze to jest rozdzielone.

Dobrze jest to, że w środku pola stoi zielony znak informujący o granicy administracyjnej? Dla kogo i po co informuje? Stawiasz jeden zielony na początku i końcu zabudowanego, a to gdzie leży granic gminy nikogo raczej nie interesuje ani nie pomoże. Taki znak kosztuje ze 150-200zł a czasem granica między nimi to 500 metrów. Jak ktoś go zniszczy bezmyślnie itd itd

W Niemczech tez masz dwa rodzaje tablic:
-> nazwa miejscowości znajdującej się w pobliżu- nie obowiązują przepisy dotyczące obszaru zabudowanego i -> nazwa miejscowości- obszar zabudowany

Ustawia się owszem jeden zielony szyld tylko na początku, gdy jest jakaś osada nietraktowana jako zamknięta miejscowość. Zaś żółte z nazwą miejscowości lub dzielnicy ww. gminy jako ustalenie granicy terenu zabudowanego.

http://de.wikipedia.org/wiki/Ortstafel - tu są przykłady.

Najczęściej robi się też tak, że znak kończący miejscowość jest dzielony w połowie i u góry jest nazwa kolejnej miejscowości wraz z odległością a na dole przekreślona nazwa tej którą odpuszczamy. Wszystkie takie znaki są w formacie "strefy zamieszkania" i to też pozwala zaoszczędzić kasę.

[westwi78]

Dla kogo i po co informuje?

dla kogoś szukającego informacji, gdzie się znajduje.

A Ty szukasz problemów, tam gdzie ich nie ma

To wróćmy do starej definicji terenu zabudowanego (3 domy etc) wtedy żadne znaki nie będą potrzebne.

[crom.de]

Ja tylko pokazuje przykład niegospodarności i marnotrawstwa pieniędzy. Wczoraj wracałem z Krakowa DK79 i miejscowości graniczą bezpośrednio ze sobą. Każda ustawia znak na granicy, każda ustawia je dwa zielony i biały. Kasa wyrzucona w błoto, ale służba drogowa się cieszy - mają robotę a producent bo ma przerób o 100% większy. Jednak dziur na wielkość koła nie ma komu załatać lub za co.