Koledzy, chodzi o mojego ojca.
Otóż kilka dni temu dostał z AXA list, gdzie jest proszony do przyznania się do spowodowania uszkodzenia innego samochodu.
AXA twierdzi, że domniemany poszkodowany poinformował ich, że mój ojciec wjeżdżając w czerwcu na stację benzynową uszkodził jego auto. Faktu uszkodzenia ów domniemany poszkodowany nie zgłosił ojcu podczas domniemanego zdarzenia, tylko jakiś czas później (nie wiem czy na Policji czy bezpośrednio w AXA). Mój ojciec twierdzi, że na 100% nie uderzył żadnego auta, poza tym po wjeździe na stację spędził na niej kilka minut tankując i płacąc za paliwo i gdyby taki fakt miał miejsce, to domniemany poszkodowany miał możliwość poinformowania go o takim fakcie.
Ojciec poprosił telefonicznie AXA o udostepnienie dowodów na swoją winę, ale AXA twierdzi, że nie ma obowiązku przedstawić takich faktów.
Ojciec zauważył, że stacja benzynowa ma monitoring, ale pracownik tej stacji twierdzi że ten monitoring może udostępnić jedynie na wezwanie z Policji - ta zaś poinformowała ojca, że procedura udostępnienia monitoringu potrwać może do 3 miesięcy.
Jutro ojciec wybiera się osobiście do AXA aby wyjaśniać sytuację.
Co ojciec powinien robić? Ja przekonuję go, że na tą chwilę powinien odmówić przyznania się do winy, bo nie widział żadnych dowodów na swoją winę i że powinien wnioskować o udostępnienie wszelkich dowodów świadczących na jego niekorzyść.
A czy Wy spotkaliście się z opisaną powyżej sytuacją - tzn. zmuszaniem do przyznania się do winy bez przedstawiania żadnych dowodów?
Otóż kilka dni temu dostał z AXA list, gdzie jest proszony do przyznania się do spowodowania uszkodzenia innego samochodu.
AXA twierdzi, że domniemany poszkodowany poinformował ich, że mój ojciec wjeżdżając w czerwcu na stację benzynową uszkodził jego auto. Faktu uszkodzenia ów domniemany poszkodowany nie zgłosił ojcu podczas domniemanego zdarzenia, tylko jakiś czas później (nie wiem czy na Policji czy bezpośrednio w AXA). Mój ojciec twierdzi, że na 100% nie uderzył żadnego auta, poza tym po wjeździe na stację spędził na niej kilka minut tankując i płacąc za paliwo i gdyby taki fakt miał miejsce, to domniemany poszkodowany miał możliwość poinformowania go o takim fakcie.
Ojciec poprosił telefonicznie AXA o udostepnienie dowodów na swoją winę, ale AXA twierdzi, że nie ma obowiązku przedstawić takich faktów.
Ojciec zauważył, że stacja benzynowa ma monitoring, ale pracownik tej stacji twierdzi że ten monitoring może udostępnić jedynie na wezwanie z Policji - ta zaś poinformowała ojca, że procedura udostępnienia monitoringu potrwać może do 3 miesięcy.
Jutro ojciec wybiera się osobiście do AXA aby wyjaśniać sytuację.
Co ojciec powinien robić? Ja przekonuję go, że na tą chwilę powinien odmówić przyznania się do winy, bo nie widział żadnych dowodów na swoją winę i że powinien wnioskować o udostępnienie wszelkich dowodów świadczących na jego niekorzyść.
A czy Wy spotkaliście się z opisaną powyżej sytuacją - tzn. zmuszaniem do przyznania się do winy bez przedstawiania żadnych dowodów?
Komentarz