Cześć,
jakoś miesiąc temu jechałem samochodem (zabytkowy mercedes) ojca do pracy. Przy prawoskręcie (z wawelskiej na ulice Krzywickiego-> info dla Warszawiaków musiałem się zatrzymac, ponieważ pieszy wszedł na pasy. Zahamaowałem, energicznie ale w żaden sposób nie nagle czy z piskiem opon, zreszta predkosć miałem może z 5km/h. Niestety kobieta za mną nie wyhamowala i uderzyla w moj tyl.
Ogólnie predkosc nie byla duża i jakieś wielkiej szkody nie było widać. Kobieta troche rozhisteryzowana powiedziała, że jedzie z dzieckiem do Neurologa/Onkologa albo coś w tym stylu.
Powiedziałem, że chyba nawet nic sie nie stało wiec niech jedzie. Sprawdze w warsztacie i jakby co to bede dzwonił, a ona obiecała ze ew. dośle oświadczenie.
Prewencyjnie zrobiłem zdjęcia jej tablic i rozstalismy sie, jak mi się wydawało w porozumieniu. Zadzwoniłem do niej jeszcze popołudniu z prośbą o przesłanie dowodu ubezpieczenia.
Wysłała mi na maila zaświadczenie, pisała sms, że jak będzie trzeba to wyśle oświadczenie itp.
Ostatecznie byłem w ASO MB i się okazało, że pękł zaczep plastikowy. Dodatkowow po umyciu widac na zderzaku odbitą ramke/tablice rejestracyjną i zderzak wymaga lakierowania.
Napisałem do tej kobiety z prośba o oświadczenie żeby szkode zlikwidować. Oczywiśćie nie odpisała, na SMS tez przestala odpisywać. Przestala odbierać telefon. Gdy zadzwoniłem z innego numeru to powiedziała że oświadczenie przesłała do ubezpieczyciela Jak powiedziałem, że to ja potrzebuje oświadczenie to wyskoczyła z jakimiś tekstami o moralnośc i że na jej koszt chce sobie polakierowac zderzak.
Nie piszcie mi, że trzeba było oświadczenie spisywać na miejscu- wiem to, ale jak ktoś wyjeżdza z tekstem o tym ze sie spieszy z małym dieckiem do szpitala to naprawde było mi obojętne.
I teraz: mam adres, mam nr. rejestracyjny oraz skany dowodu ubezpieczenia. Mam sms-y oraz maile (oczywiście nigdzie nie ma wprost przyznania sie do winy, ale są deklaracje dosłania "oświadczenia" w razie potrzeby.
Co w takiej sytuacji zrobić? Rozumiem, że z tym iść na policje? Czy oni zleją sprawę i trzeba iść do sądu z powództwa cywilnego (teraz już dla zasady nie odpuszce) ?
Pozdrawiam
jakoś miesiąc temu jechałem samochodem (zabytkowy mercedes) ojca do pracy. Przy prawoskręcie (z wawelskiej na ulice Krzywickiego-> info dla Warszawiaków musiałem się zatrzymac, ponieważ pieszy wszedł na pasy. Zahamaowałem, energicznie ale w żaden sposób nie nagle czy z piskiem opon, zreszta predkosć miałem może z 5km/h. Niestety kobieta za mną nie wyhamowala i uderzyla w moj tyl.
Ogólnie predkosc nie byla duża i jakieś wielkiej szkody nie było widać. Kobieta troche rozhisteryzowana powiedziała, że jedzie z dzieckiem do Neurologa/Onkologa albo coś w tym stylu.
Powiedziałem, że chyba nawet nic sie nie stało wiec niech jedzie. Sprawdze w warsztacie i jakby co to bede dzwonił, a ona obiecała ze ew. dośle oświadczenie.
Prewencyjnie zrobiłem zdjęcia jej tablic i rozstalismy sie, jak mi się wydawało w porozumieniu. Zadzwoniłem do niej jeszcze popołudniu z prośbą o przesłanie dowodu ubezpieczenia.
Wysłała mi na maila zaświadczenie, pisała sms, że jak będzie trzeba to wyśle oświadczenie itp.
Ostatecznie byłem w ASO MB i się okazało, że pękł zaczep plastikowy. Dodatkowow po umyciu widac na zderzaku odbitą ramke/tablice rejestracyjną i zderzak wymaga lakierowania.
Napisałem do tej kobiety z prośba o oświadczenie żeby szkode zlikwidować. Oczywiśćie nie odpisała, na SMS tez przestala odpisywać. Przestala odbierać telefon. Gdy zadzwoniłem z innego numeru to powiedziała że oświadczenie przesłała do ubezpieczyciela Jak powiedziałem, że to ja potrzebuje oświadczenie to wyskoczyła z jakimiś tekstami o moralnośc i że na jej koszt chce sobie polakierowac zderzak.
Nie piszcie mi, że trzeba było oświadczenie spisywać na miejscu- wiem to, ale jak ktoś wyjeżdza z tekstem o tym ze sie spieszy z małym dieckiem do szpitala to naprawde było mi obojętne.
I teraz: mam adres, mam nr. rejestracyjny oraz skany dowodu ubezpieczenia. Mam sms-y oraz maile (oczywiście nigdzie nie ma wprost przyznania sie do winy, ale są deklaracje dosłania "oświadczenia" w razie potrzeby.
Co w takiej sytuacji zrobić? Rozumiem, że z tym iść na policje? Czy oni zleją sprawę i trzeba iść do sądu z powództwa cywilnego (teraz już dla zasady nie odpuszce) ?
Pozdrawiam
Komentarz