Miałem naprawiane przewody hamulcowe i podejrzewam że ich zła naprawa była przyczyną tego że moja żona nie była w stanie zahamować i uderzyła w inny samochód. Mam pytanie jak to sprawdzić (u kogo) i czy da się wyrwać jakąś kasę z warsztatu który to naprawiał 2 miesiące temu - w jaki sposób. Samochód nasz jest dość mocno zniszczony (cały przód) - ze względu na jego niską wartość pewnie do kasacji.
Szanse na "pozytywne" zakończenie sprawy nikłe, ale zawsze można próbować, biegły, który bezpośrednio w opinii wskaże, jako bezpośredną przyczynę wadliwe wykonanie naprawy hamulców. Troche czasu od naprawy upłynęło i biegły trochę kosztuje :?
Ale co to znaczy, pedał hamulca wpadł w podłogę, płynu ubywało czy to poprostu szukanie dziury w całym z powodu braku AC? I co przez 2 miesiące nic złego się nie działo?
Paragon jest. Żona cała. Przez 2 miesiące nic nie zauważyłem - fakt że do płynu nie zaglądałem.
Żona w nerwach i nie wie co się stało - nawet nie wie czy hamowała poprawnym pedałem ale generalnie znam jej jazdę która jest dobra i sytuacja nie była nagła- spokojnie chciała wyhamować i nie mogła czyli przypuszczam że w tym momencie wylewała płyn na jezdnię.
Z mojego punktu widzenia, jako osoby zajmującej się zawodowo odzyskiwaniem odszkodowań niestety masz nikłe szanse na udowodnienie mechanikowi winy - jedyna opcja to polubowne załatwienie. Niestety Polska to jeszcze nie Ameryka (chodzi o prawo odszkodowawcze).
wiesz ja jestem mechanikiem tyle że ciężarówek ale 2 miechy po naprawie mogło sie multum rzeczy stać choćby z płynem lub przewodami co innego jakby to było pare dni po naprawie
Też tak myślę,jak coś się stało dwa miechy po naprawie to naprawde,troche to dziwne,jesli by sie to stalo zaraz po wyjezdzie od mechanika to rozumiem,moja zona tez jezdzila 10 lat bez stluczki,a jak postaralismy sie o drugiego dzidiusia to cale jej umiejetnosci wziely w leb,w samochodzie robila takie rzeczy,ze mi wlosy deba stawaly, o 3 stluczkach w okresie 9 miechow nie wspomne,wiec moze poszukaj winki w jezdzie zony,kazdemu moze sie to zdarzyc i nie jest to nic strasznego(chwila rozkojarzenia,zadumy) i bum gotowe
Generalnie jezdzam samochodem, staram sie duzo hamowac silnikiem, a w miescie czy nawet na trasie, odpowiednio przewidujac sytuacje na drodze BARDZO rzadko mam potrzebe zaparcia sie noga o hamulec pelna sila, czyt. bardzo delikatnie obchodze sie z hamulcem.
Natomiast w sytuacji awaryjnej, czlowiek chyba bardzo gwaltownie i z duza sila, wrecz do oporu depcze na hamulec.
Zatem pytanie czy dwa rozne opisane przeze mnie sposoby uzycia hamulcow, moga powodowac powstawanie roznych cisnien w ukladzie.
Bo jesli tak, to np. podczas wypadku, zona mogla kopnac w hamulec, bardzo duze cisnienie spowodowalo rozszczelnienie ukladu: pekl przewod, przewod rozdzielil sie od mocowanie, etc.
Mysle ze dodatkowo moglo by miec znaczenie gdyby na miejscu wypadku stwierdzono kaluze plynu hamulcowego pod samochodem. Z reguly od uderzenia rozwala sie chlodnica lub baniak na plyn do spryskiwacza, a baniak na plyn hamulcowy, przy najmniej u mnie w fordzie, jest tuz pod przednia szyba.
ale kij z tym co sie rozwala, przewody hamulcowe rzadko kiedy sie rozwalaja przy wypadku (chyba że zrywa sworzen wachacza czy tam wyrywa mc pherson. Nie sądze żeby przy uderzeniu w tył coś z tych rzeczy sie stało, więc pozostaje pytanie czy samochód można oglądnąć czy przewody sie nie poprzecierały, czy nie puścił oring w tłoczku z zacisku i tamtędy sie nie lało, jeśli to starsze auto co jak ma z tyłu bębny to tam też cylinderki czasem leją (sam tak miałem i pedał wpadł w podłoge a dzien wczesniej było ok) poprostu ja traktowałbym to jak zdarzenie drogowe i tyle bo po takim czasie jak pisałem z układem hamulcowym mogło sie wiele rzeczy stać, auto pisałes że młode nie jest więc też to nie pomaga bo mała kasa z tego najważniejsze że żona cała
Komentarz