Witam.
Mam pytanie głównie do tych forowiczów, którym dane było przeżyć tę niemiłą przygodę.
Proszę o małą poradę, jakie mieliście objawy u siebie i podpowiedź czy powinienem się martwić.
Ogólnie rzecz biorą u mnie wygląda to tak: zawsze po odpaleniu auta i ruszeniu słyszę przez ułamek sekundy zgrzyt dokładnie taki sam jak w przypadku działania EDS np. zimą. Ale co ważne ten zgrzyt trwa dosłownie ułamek sekundy i ma on miejsce tylko w przypadku ruszenia autem po odpaleniu. Jeśli jednak ruszam z miejsca z włączonego silnika (nie tuż po odpaleniu) tego zgrzytu nie ma. Nie ma tez znaczenia na jakim jestem biegu, czy przeciagnę Octe na jedynce, czy to będzie dwójka, czy np. już trzeci bieg, zawsze ten zgrzyt pojawia się w okolicach 30km/h.
Druga rzecz, to zachowanie auta na "dwójce". chodzi o to, że z niskich obrotów auto nie rozpedza się płynnie tylko z małą żabką. Ponadto tylko na dwójce w okolicach 2tys. obrotów następuje takie jakby pociągnięcie za szelki... auto jakby w okolicach 2tys. obr. dostaje zadławienia, ale zaraz przyspiesza już ładnie. Zaznaczam, że dzieje się to tylko na dwójce.
Dla jasności dodam, że objawy te mam od chwili kupna auta, czyli od jakichś 35-40tys. a jestem wręcz pewien, że poprzedni właściciel tez je miał lecz po prostu nie zwrócił na to uwagi.
Czy zatem sądzicie, że mogą byc to objawy ściętych nitów ?? Po cichu mam nadzieję, że nie, bo gdyby tak było to pewnie przez te ok. 40tys.km skrzynia by sie rozleciała. Ale jeśli niestety jestem ofiarą ściętego nita, to czy np. spuszczając olej ze skrzyni powinien jakiś urwany element wypaść ??
Pytam o to wszystko, bo za dwa tygodnie mam wyjazd (1600km w jedna stronę) i trochę mam obawy. Niby przez tyle kilometrów nic się nie stało to pewnie i 4tys. nic sie nie stanie, ale obawa jest.
Kusi mnie też oddanie auta do firmy, która specjalizuje się w skrzyniach i która "zjadła zęby" na tych nieszczęsnych nitach i za 800zł wymienią mi nity na firmowy zestaw naprawczy z nowym olejem i robocizną. Tylko znowu obawiam się na krotko przed takim dalekim wyjazdem oddawać auto do tak poważnej "naprawy"...
Co zatem sadzicie... co radzicie... ?? Nie przejmować się tymi niby objawami, czy może lepiej zapobiegawczo wymienić nity na śruby ??
Pozdrawiam
Mam pytanie głównie do tych forowiczów, którym dane było przeżyć tę niemiłą przygodę.
Proszę o małą poradę, jakie mieliście objawy u siebie i podpowiedź czy powinienem się martwić.
Ogólnie rzecz biorą u mnie wygląda to tak: zawsze po odpaleniu auta i ruszeniu słyszę przez ułamek sekundy zgrzyt dokładnie taki sam jak w przypadku działania EDS np. zimą. Ale co ważne ten zgrzyt trwa dosłownie ułamek sekundy i ma on miejsce tylko w przypadku ruszenia autem po odpaleniu. Jeśli jednak ruszam z miejsca z włączonego silnika (nie tuż po odpaleniu) tego zgrzytu nie ma. Nie ma tez znaczenia na jakim jestem biegu, czy przeciagnę Octe na jedynce, czy to będzie dwójka, czy np. już trzeci bieg, zawsze ten zgrzyt pojawia się w okolicach 30km/h.
Druga rzecz, to zachowanie auta na "dwójce". chodzi o to, że z niskich obrotów auto nie rozpedza się płynnie tylko z małą żabką. Ponadto tylko na dwójce w okolicach 2tys. obrotów następuje takie jakby pociągnięcie za szelki... auto jakby w okolicach 2tys. obr. dostaje zadławienia, ale zaraz przyspiesza już ładnie. Zaznaczam, że dzieje się to tylko na dwójce.
Dla jasności dodam, że objawy te mam od chwili kupna auta, czyli od jakichś 35-40tys. a jestem wręcz pewien, że poprzedni właściciel tez je miał lecz po prostu nie zwrócił na to uwagi.
Czy zatem sądzicie, że mogą byc to objawy ściętych nitów ?? Po cichu mam nadzieję, że nie, bo gdyby tak było to pewnie przez te ok. 40tys.km skrzynia by sie rozleciała. Ale jeśli niestety jestem ofiarą ściętego nita, to czy np. spuszczając olej ze skrzyni powinien jakiś urwany element wypaść ??
Pytam o to wszystko, bo za dwa tygodnie mam wyjazd (1600km w jedna stronę) i trochę mam obawy. Niby przez tyle kilometrów nic się nie stało to pewnie i 4tys. nic sie nie stanie, ale obawa jest.
Kusi mnie też oddanie auta do firmy, która specjalizuje się w skrzyniach i która "zjadła zęby" na tych nieszczęsnych nitach i za 800zł wymienią mi nity na firmowy zestaw naprawczy z nowym olejem i robocizną. Tylko znowu obawiam się na krotko przed takim dalekim wyjazdem oddawać auto do tak poważnej "naprawy"...
Co zatem sadzicie... co radzicie... ?? Nie przejmować się tymi niby objawami, czy może lepiej zapobiegawczo wymienić nity na śruby ??
Pozdrawiam
Komentarz