Witam.
Od pewnego czasu zacząłem wyczuwać, że przy prędkościach 110-130km/h i wyżej delikatnie zaczyna "ciagać" tył auta na prawo-lewo jakby zawias był na jakimś silikonowym cycu umocowany. Bujanie to jest bardzo delikatne - taka dłuuuuuuga sinusoida - i jednocześnie bardzo wqr...ące. W sobotę robiłem długą trasę i już mnie to wqr***ło nieziemsko. Były momenty, że auto szło jak po szynie a za chwilę znów lambada zadem.
Testowo jeździłem też po nierównej drodze gruntowej z różnymi prędkościami raz szybciej raz wolniej i nie słychać przy tym żadnych dźwięków, żadnych stuków, skrzypienia nic.
Auto ustawiłem w garażu na betonowej równej posadzce i szarpałem za górę koła (lewe i prawe) na boki ile tylko pary w łapach. Także nic nie stuka metalicznie jednak po lewej stronie wyczuwalny jest jakiś luz jakby takie "tykanie" nie słychać tego żeby stukał ale czuć "w ręku". Po prawej stronie wyczuwalny ten sam rodzaj "tykania" ale jakby stłumiony (o połowę?, nie wiem).
Opony nówki wszystkie 4 założone wiosną, ciśnienie zgodne ze sztuką wojenną, śruby kół kompletne i niepoluzowane, felgi prościutkie.
Moje podejrzenie to tuleje metalowo-gumowe na wahaczu.
Czy słusznie?
Czy da radę rozprawić się z tematem w warunkach garażowych?
Czy są do tego potrzebne jakieś specjalistyczne narzędzia, ściągacze aby wypchnąć stare tuleje i wcisnąć nowe?
Konieczny jest demontaż belki z auta i wyciskanie/wciskanie na prasie?
Czasu mało bo w sobotę znów ponad 800km czeka... w jedną stronę ...
Od pewnego czasu zacząłem wyczuwać, że przy prędkościach 110-130km/h i wyżej delikatnie zaczyna "ciagać" tył auta na prawo-lewo jakby zawias był na jakimś silikonowym cycu umocowany. Bujanie to jest bardzo delikatne - taka dłuuuuuuga sinusoida - i jednocześnie bardzo wqr...ące. W sobotę robiłem długą trasę i już mnie to wqr***ło nieziemsko. Były momenty, że auto szło jak po szynie a za chwilę znów lambada zadem.
Testowo jeździłem też po nierównej drodze gruntowej z różnymi prędkościami raz szybciej raz wolniej i nie słychać przy tym żadnych dźwięków, żadnych stuków, skrzypienia nic.
Auto ustawiłem w garażu na betonowej równej posadzce i szarpałem za górę koła (lewe i prawe) na boki ile tylko pary w łapach. Także nic nie stuka metalicznie jednak po lewej stronie wyczuwalny jest jakiś luz jakby takie "tykanie" nie słychać tego żeby stukał ale czuć "w ręku". Po prawej stronie wyczuwalny ten sam rodzaj "tykania" ale jakby stłumiony (o połowę?, nie wiem).
Opony nówki wszystkie 4 założone wiosną, ciśnienie zgodne ze sztuką wojenną, śruby kół kompletne i niepoluzowane, felgi prościutkie.
Moje podejrzenie to tuleje metalowo-gumowe na wahaczu.
Czy słusznie?
Czy da radę rozprawić się z tematem w warunkach garażowych?
Czy są do tego potrzebne jakieś specjalistyczne narzędzia, ściągacze aby wypchnąć stare tuleje i wcisnąć nowe?
Konieczny jest demontaż belki z auta i wyciskanie/wciskanie na prasie?
Czasu mało bo w sobotę znów ponad 800km czeka... w jedną stronę ...
Komentarz