Zamieszczone przez meesha
Ja z kolei wracam sobie po 19.00 przez lasy i wioski do domu - teren mocno pagórkowaty, ciemno, oczywiście brak namalowanych pasów na jezdni i jakichkolwiek słupków odblaskowych - więc jak ktoś oślepi, toprzez chwilę człowiek się tylko modli, żeby droga nagle nie zmieniła kierunku.
Zbliżam się do wioski, nieoświetlonej - więc zwalniam, "wyskakuję" zza pagórka, dostaję światłami drogowymi po gałach, no bo dlaczego, skoro gość z przeciwka już wyjechał z wioski, miałby ich nie włączyć - a że mnie oślepi - jakie to ma znaczenie.
Przełączam odruchowo na chwilę na długie, żeby "złapać" obraz drogi po tym, jak zostałem oślepiony - i natychmiast naciskam na hamulec.
Jakaś postać w czarnym idzie sobie w moją stronę, jaki metr od krawędzi jezdni - zauważyłem ją dzięki włączonym na tę sekundę długim światłom, jakieś 15 m ode mnie.
Ponieważ prędkość miałem rozsądną, zdażyłem się przed nią całkiem zatrzymać, wtedy dopiero łaskawie zeszła bliżej pobocza.
Okazało się, że to młoda dziewczyna, na oko jakieś 18 lat, cała ubrana na czarno, oczywiście bez najmniejszego odblasku gdziekolwiek, otwarłem szybę z prawej strony i wrzeszczę dosłownie w ataku wściekłości: co ty k..a robisz? Usłyszałem tylko rozbrajające, że kałuże omija. No ręce mi opadły, tym bardziej, że z drugiej strony jezdni był CHODNIK !!
Jadę więc dalej, aż się trzęsę z tej adrenaliny. Przejechałem prze tę wioskę, i już na wylocie, za kolejnym pagórkiem, znowu mnie jakiś cwaniaczek oślepił. Już z daleka widziałem snop długich świateł, więc znowu zachowawczo zwolniłem do ok. 40 km/h, bo kto tam wie, co będzie za pagórkiem.
Więc chwilowo oślepiony jestem właśnie na szczycie pagórka, włączam długie światła, żeby pomóc wzrokowi i co widzę? Sielankę rodzinną, tym razem jakieś 20 m przede mną.
Ojciec pcha wózek z dzieckiem - oczywiście jakiś ciemny kolor, matka idzie z boku, z tym, że ojciec z wózkiem jest bliżej osi jezdni.
W sumie rodzinka spacerowała sobie równiez jakieś 1,5 m od krawędzi jezdni.
No żesz mnie szlag jasny trafił, nawet papierocha nikt z nich nie palił, żeby z daleka na czerwono coś się żarzyło. Prędkość niewielka, oyło się tylko na strachu, ale i tak współczuję temu dzieciakowi rozwagi i zdolności przewidywania ze strony rodziców.
Kilka tygodni temu jeździłem służbowo po Europie Zachodniej (Niemcy, Holandia, Belgia, Czechy), nie tylko po autostradach, również bocznymi traktami, zazwyczaj w nocy.
Nie zdażyło mi się wtedy nigdzie zwalniać z racji tego, że nie miałem pewności, czy jeszcze jadę po asfalcie, czy zaraz będę w rowie.
Wszystkie drogi (po których miałem okazję jechać) miały namalowane pasy odblaskowe w osi jezdni i po bokach, przy wszystkich drogach były słupki odblaskowe.
U nas, nawet jak jest chodni, pieszy nie będzie z niego korzystał, bo kostka jest nierówno poukładana i jeszcze by się w tych ciemnościach przewrócił i kolano otarł, albo i co złamał - tak więc pójdzie po równiejszym nieco asfalcie, a "kierownicy" mają przecież w swoich autach światła, to go ominą, bo z daleka przecież widać...
No to się nagadałem, miałem nie pisać, ale jak przeczytałem o tej kostusze obok rowerzysty, to stwierdziłem, że w pojedynkę to ona chyba nie pracuje...
Komentarz