Witam pewnego piątkowego popołudnia (po pracy) wybrałem się do Bytomia (ok 60km) po zakup sprzętu rtv. Po dojeździe na miejsce zaparkowałem na parkingu i zadzwoniłem do kontrahenta który powiedział żebym podjechał jeszcze 300metrów i tu okazało się ,że skoda nie zapali ku mojemu wielkiemu zdziwieniu. Gość przyjechał swoim pasatem tdi i zmyślą że zapalę przez kable. Po trzymaniu od 10 min na obrotach wsiadłem do skody przekręciłem kluczyk , w pasacie światła przygasły a u mnie to samo. Przyjechali znajomi mechanicy sprzedawcy i powiedzieli że może to być rozrusznik lub alternator ale próbowaliśmy zapalić na ich samochodzie (audi 80 diesel) i to samo. Postanowiliśmy zabrać skodę na hol i odpaliła eureka! Dojechałem do sprzedawcy zostawiłem samochód zapalony poszedłem dobić targu i wróciłem do samochodu. Ruszam przejechałem 20 m i zgasło już było widać że ledwo co jedzie. Znów przyjechali koledzy mechanicy tym razem poszła w ruch moja teoria z akumulatorem. Przywieźli akumulator 55ah podłączyli i przez kabel rozruchowy do ich auta i dalej to samo tylko obróciło parę razy powoli. Poprosiłem ich o wyjęcie akumulatora z ich samochodu (audi) i skoda jak nówka z fabryki zaczęła klekotać, odłączyłem klemy szybko przełożyłem na stary aku 55ah gdyż myślałem że moja 80ah ma zwarcie rozliczyłem się z mechanikami i ruszyłem w podróż powrotną. Musiałem trzymać skodę na obrotach bo zapalała się na małych obrotach kontrolka akumulatora. Dojechałem do domu wyłączyłem motor i samochód nie zapalił , pomyślałem że ten mały aku był rozładowany i nie da rady. Zawiozłem mojego 80ah do znajomego który kupił go przez warsztat a on na podmiankę dał mi taki sam bo akurat miał i samochód odpalił itd. Po przejechaniu 100 metrów zapaliła się bezpowrotnie kontrolka ładowania. Zawróciłem do domu i pomyślałem regulator. Ale po wziąłem w rękę latarkę i zobaczyłem osmolone uzwojenia alternatora dla mnie było pewne - spalenie. Alternator miał zwarcie miedzy zwojowe i spalone diody regulatora nie sprawdzałem. Wymieniłem alternator na 140A z 120A i samochód służy mi do dziś , kiedy dostałem wiadomość że akumulator wrócił z gwarancji i jest 100% sprawny. I tu głowie się nad rozszyfrowaniem tej zagadki co spaliło mój alternator i czy aku może być dobry i palić alternator? Nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Proszę o pomoc Pozdrawiam Sylwek.
Witam pewnego piątkowego popołudnia (po pracy) wybrałem się do Bytomia (ok 60km) po zakup sprzętu rtv. Po dojeździe na miejsce zaparkowałem na parkingu i zadzwoniłem do kontrahenta który powiedział żebym podjechał jeszcze 300metrów i tu okazało się ,że skoda nie zapali ku mojemu wielkiemu zdziwieniu. Gość przyjechał swoim pasatem tdi i zmyślą że zapalę przez kable. Po trzymaniu od 10 min na obrotach wsiadłem do skody przekręciłem kluczyk , w pasacie światła przygasły a u mnie to samo. Przyjechali znajomi mechanicy sprzedawcy i powiedzieli że może to być rozrusznik lub alternator ale próbowaliśmy zapalić na ich samochodzie (audi 80 diesel) i to samo. Postanowiliśmy zabrać skodę na hol i odpaliła eureka! Dojechałem do sprzedawcy zostawiłem samochód zapalony poszedłem dobić targu i wróciłem do samochodu. Ruszam przejechałem 20 m i zgasło już było widać że ledwo co jedzie. Znów przyjechali koledzy mechanicy tym razem poszła w ruch moja teoria z akumulatorem. Przywieźli akumulator 55ah podłączyli i przez kabel rozruchowy do ich auta i dalej to samo tylko obróciło parę razy powoli. Poprosiłem ich o wyjęcie akumulatora z ich samochodu (audi) i skoda jak nówka z fabryki zaczęła klekotać, odłączyłem klemy szybko przełożyłem na stary aku 55ah gdyż myślałem że moja 80ah ma zwarcie rozliczyłem się z mechanikami i ruszyłem w podróż powrotną. Musiałem trzymać skodę na obrotach bo zapalała się na małych obrotach kontrolka akumulatora. Dojechałem do domu wyłączyłem motor i samochód nie zapalił , pomyślałem że ten mały aku był rozładowany i nie da rady. Zawiozłem mojego 80ah do znajomego który kupił go przez warsztat a on na podmiankę dał mi taki sam bo akurat miał i samochód odpalił itd. Po przejechaniu 100 metrów zapaliła się bezpowrotnie kontrolka ładowania. Zawróciłem do domu i pomyślałem regulator. Ale po wziąłem w rękę latarkę i zobaczyłem osmolone uzwojenia alternatora dla mnie było pewne - spalenie. Alternator miał zwarcie miedzy zwojowe i spalone diody regulatora nie sprawdzałem. Wymieniłem alternator na 140A z 120A i samochód służy mi do dziś , kiedy dostałem wiadomość że akumulator wrócił z gwarancji i jest 100% sprawny. I tu głowie się nad rozszyfrowaniem tej zagadki co spaliło mój alternator i czy aku może być dobry i palić alternator? Nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Proszę o pomoc Pozdrawiam Sylwek.
odlaczyles akumulator pod czas pracy , to jest wina. Dla utrzymania stalego napiecia w ukladzie moc pobierana przy tym napieciu przez
odbiory musi byc rowna mocy dostarczanej przez generator. Jesli pobor mocy
zmniejszy sie, a podaz pozostanie na tym samym poziomie, napiecie podniesie sie
do innego punktu rownowagi, w ktorym pobor mocy przez odbiory przy nowym
napieciu odpowiada podazy z generatora. Zgodnie z prawem Ohma podwyzszenie
napiecia prowadzi poprzez wzrost pradu do wzrostu poboru mocy.
W chwili odlaczenia akumulatora nadwyzka podazy w stosunku do odbioru prowadzi
do podwyzszenia napiecia.
Ok tylko czemu ładowanie nadal było po przekładce? A ładowania nie miałem dopiero na aku od mechanika który dostałem jak mój poszedł na gwarancje i dlaczego się rozładował akumulator jak by nie było ładowania to bym do domu nie dojechał.
ja dla mnie zawinił alternator, a rozładowanie akumulatora to tylko wynik jego (alternatora) niewłaściwej pracy,
co do odpinania akumulatora na pracującym silniku to słyszałem, że jest to najprostszy sposób do spalenia elektroniki w samochodzie z uwagi na możliwość powstawania szpilek napięciowych generowanych przez alternator
Komentarz