Jak byłem w zerówce to zawsze odbierał mnie ze szkoły tata i któregoś pięknego dnia po drodze do domu cały czas mówił że ma dla mnie niespodziankę. Okazał się nią nowiutki Atari 65XE ze stacją dysków California Access 2001 na dyski 5.25, która siadła gdzies po dwóch latach użytkowania pozostawiając mnie na długo bez wrażeń jakie miałem grając w gry. Nie potrzeba było tego co dzisiaj - gier RPG, simsów, GTA... Wystarczyła prosta gierka jak "Miner 2049" i podsycanie wyobraźni "kurde-ciekawe jak wygląda następny level, muszę przejść i zobaczyć". Nie spałem po nocach z ciekawości i tłukłem do oporu.
Po awarii stacji dysków pojawił się C64 z magnetofonem i choć miałem go dłużej to już jakoś nie było to. Może z tego względu, że wtedy co niedziela zacząłem chodzic do wujka, który zakupił Amigę 600 i jak zobaczyłem takie "ściganki" jak Lotus 3-Ultimate chalenge, to zrobiłem wielkie :shock:
Miałem też w tamtym czasie pod blokiem "Salon gier", czyli nie to, w czym zwykło się dzisiaj przepierdalać pieniądze na hazardzie, a zwykłą kanciapę z automatami - Mortal Kombat, Street Fighter 2... Jak udało się wyciągnąć od mamy złotówkę na żeton żeby pograć to były takie emocje że uszy się czerwieniły, a jak sie zdobyło dużo punktów i miało sie wpis w Hall of Fame, bądź High Scores, który potem lśnił tam cały dzień to dzwoniło sie do kolegów domofonem i wyciągało z chaty za uszy żeby pokazać ile punktów się natrzepało. Ci którym udawało sie trafiać na te listy, mieli względy i honory niczym książęta, dlatego siedziało się tam i grało do oporu, żeby przebić "w rekordach" jeden drugiego.
Wujek miał na Amidze i "mortala" i "fightera", więc micha mi się cieszyła od ucha do ucha, że można grać bez wyciągania pieniędzy od mamy. To był na dziecięce czasy szczyt, orgazm, maksymalne spełnienie
PS:macherstudio, w niedługim czasie już drugi topic wspominkowo-sentymentalny na tematy z przeszłości które do dziś u mnie (i jak widzę, nie tylko u mnie) wywołują gorące emocje![Uśmiech](https://forum.octaviaclub.pl/core/images/smilies/smile.png)
Jesteś "moim czarnuchem" jak powiedziałby Marsellus Wallace z "Pulp Fiction"
Po awarii stacji dysków pojawił się C64 z magnetofonem i choć miałem go dłużej to już jakoś nie było to. Może z tego względu, że wtedy co niedziela zacząłem chodzic do wujka, który zakupił Amigę 600 i jak zobaczyłem takie "ściganki" jak Lotus 3-Ultimate chalenge, to zrobiłem wielkie :shock:
Miałem też w tamtym czasie pod blokiem "Salon gier", czyli nie to, w czym zwykło się dzisiaj przepierdalać pieniądze na hazardzie, a zwykłą kanciapę z automatami - Mortal Kombat, Street Fighter 2... Jak udało się wyciągnąć od mamy złotówkę na żeton żeby pograć to były takie emocje że uszy się czerwieniły, a jak sie zdobyło dużo punktów i miało sie wpis w Hall of Fame, bądź High Scores, który potem lśnił tam cały dzień to dzwoniło sie do kolegów domofonem i wyciągało z chaty za uszy żeby pokazać ile punktów się natrzepało. Ci którym udawało sie trafiać na te listy, mieli względy i honory niczym książęta, dlatego siedziało się tam i grało do oporu, żeby przebić "w rekordach" jeden drugiego.
Wujek miał na Amidze i "mortala" i "fightera", więc micha mi się cieszyła od ucha do ucha, że można grać bez wyciągania pieniędzy od mamy. To był na dziecięce czasy szczyt, orgazm, maksymalne spełnienie
![Duży Uśmiech](https://forum.octaviaclub.pl/core/images/smilies/biggrin.png)
PS:macherstudio, w niedługim czasie już drugi topic wspominkowo-sentymentalny na tematy z przeszłości które do dziś u mnie (i jak widzę, nie tylko u mnie) wywołują gorące emocje
![Uśmiech](https://forum.octaviaclub.pl/core/images/smilies/smile.png)
Jesteś "moim czarnuchem" jak powiedziałby Marsellus Wallace z "Pulp Fiction"
![Big OK](https://forum.octaviaclub.pl/core/images/smilies//bigok.gif)
Komentarz