Cześć
Wiem, że to pytanie jest kretyńskie i może nie na miejscu.
Gdy kupiłem pierwsze auto była zima i jakoś tak zostało mi w głowie, żeby w aucie przed zgaszeniem silnika powyłączać co się da czyli światła, radio i nawiewy.
I ten odruch został mi już blisko od 8 lat odkąd jeżdżę. Kończy się to tym, że gdy odpalam auto robi mi się wręcz procedura jak odpalanie samolotu. Zapłon, światła, radio, nawiew + klima (półautomatyczny Climatic), centralny (sam się nie blokuje przy ruszaniu u mnie)...i jedziemy.
Czy to w ogóle ma sens czy można te wszystkie odbiorniki zostawić na chodzie i zgasić kluczykiem a potem i tak wszystko się samo uruchomi (tylko centralnym trzeba drzwi ręcznie zaryglować)?
Często wydaje mi się, że ludzie się z tym tak nie pitolą jak ja Jakoś sobie to tak tłumaczę, że im spokojniej sprzęt obsługiwany tym mniej się z niedbalstwa popsuje. I w sumie to już wiele lat auto sprawuje się bez większego zarzutu.
Pozdrawiam
Wiem, że to pytanie jest kretyńskie i może nie na miejscu.
Gdy kupiłem pierwsze auto była zima i jakoś tak zostało mi w głowie, żeby w aucie przed zgaszeniem silnika powyłączać co się da czyli światła, radio i nawiewy.
I ten odruch został mi już blisko od 8 lat odkąd jeżdżę. Kończy się to tym, że gdy odpalam auto robi mi się wręcz procedura jak odpalanie samolotu. Zapłon, światła, radio, nawiew + klima (półautomatyczny Climatic), centralny (sam się nie blokuje przy ruszaniu u mnie)...i jedziemy.
Czy to w ogóle ma sens czy można te wszystkie odbiorniki zostawić na chodzie i zgasić kluczykiem a potem i tak wszystko się samo uruchomi (tylko centralnym trzeba drzwi ręcznie zaryglować)?
Często wydaje mi się, że ludzie się z tym tak nie pitolą jak ja Jakoś sobie to tak tłumaczę, że im spokojniej sprzęt obsługiwany tym mniej się z niedbalstwa popsuje. I w sumie to już wiele lat auto sprawuje się bez większego zarzutu.
Pozdrawiam
Komentarz