Witam,
robiłem serwis "pozakupowy" (DSG, rozrząd, filtry/oleje) kupiłem rozrząd kompletmy z INA (szpilka do napinacza w komplecie). Auto trafiło do dobrego warsztatu - tak mi się wydaję bo nigdy żadnych problemów nie było a robią Nam dużo aut a mechaników zwiedziliśmy już duuuużo.
Odbieram auto w piątek - wszystko było OK. Przez weekend przejechałem jakieś 20-30km, w poniedziałek rano jadąc około 110km/h mam brak mocy i słyszę klekotanie dość głośne.
Auto na lawetę i z powrotem do warsztatu. Zerwany rozrząd stwierdzili, i powiedzieli, że ich wina -montażu. Następnego dnia (wtorek) dzwoni warsztat, że okazało się że winowajca to napinacz paska, że się zatarł i stanął... Więc ustaliliśmy, że założą swój zestaw (BOSCH) za który muszę zapłacić ponieważ to nie była ich wina a zestaw INY do reklamacji oddam.
Zapłaciłem znowu za to, wracam do domy (jakieś 20km) i przy prędkości 20-30km/h słyszę znajomy dźwięk.... :/ otwieram pokrywę rozrządu i TO SAMO!
Dzwonię do mechanika, który mówi, że dziwna sprawa... i że to zrobi a koszty mi zwróci jeśli się okaże, że jego wina. Dodam, że dzwoniąc do mechanika zapytałem na wstępie czy ten sam mechanik to robił to odpoweidział, że tak ten sam.
Moje pytane:
- co się stało, bo chyba nie przypadek... ja na starym rozrządzie zrobiłem sam 10000km a ogólnie miał już przejechane jakieś 50-60 tysięcy a na tych dwóch ledwo po 30km...
Mój typ pada na przeciągnięty gwint w bloku mocujący szpilkę a Wy co myślicie ??
AAA i co ważne, podobno nic się nie stało silnikowi przy pierwszym zerwanym rozrządzie - twierdzą, że on ma jakiś czujnik wykrywający przeskoczenie rozrządu - to prawda? i że niby nic a nic ?
robiłem serwis "pozakupowy" (DSG, rozrząd, filtry/oleje) kupiłem rozrząd kompletmy z INA (szpilka do napinacza w komplecie). Auto trafiło do dobrego warsztatu - tak mi się wydaję bo nigdy żadnych problemów nie było a robią Nam dużo aut a mechaników zwiedziliśmy już duuuużo.
Odbieram auto w piątek - wszystko było OK. Przez weekend przejechałem jakieś 20-30km, w poniedziałek rano jadąc około 110km/h mam brak mocy i słyszę klekotanie dość głośne.
Auto na lawetę i z powrotem do warsztatu. Zerwany rozrząd stwierdzili, i powiedzieli, że ich wina -montażu. Następnego dnia (wtorek) dzwoni warsztat, że okazało się że winowajca to napinacz paska, że się zatarł i stanął... Więc ustaliliśmy, że założą swój zestaw (BOSCH) za który muszę zapłacić ponieważ to nie była ich wina a zestaw INY do reklamacji oddam.
Zapłaciłem znowu za to, wracam do domy (jakieś 20km) i przy prędkości 20-30km/h słyszę znajomy dźwięk.... :/ otwieram pokrywę rozrządu i TO SAMO!
Dzwonię do mechanika, który mówi, że dziwna sprawa... i że to zrobi a koszty mi zwróci jeśli się okaże, że jego wina. Dodam, że dzwoniąc do mechanika zapytałem na wstępie czy ten sam mechanik to robił to odpoweidział, że tak ten sam.
Moje pytane:
- co się stało, bo chyba nie przypadek... ja na starym rozrządzie zrobiłem sam 10000km a ogólnie miał już przejechane jakieś 50-60 tysięcy a na tych dwóch ledwo po 30km...
Mój typ pada na przeciągnięty gwint w bloku mocujący szpilkę a Wy co myślicie ??
AAA i co ważne, podobno nic się nie stało silnikowi przy pierwszym zerwanym rozrządzie - twierdzą, że on ma jakiś czujnik wykrywający przeskoczenie rozrządu - to prawda? i że niby nic a nic ?
Komentarz