Szukam jakichkolwiek koncepcji.
Znana klubowiczom warszawskiego OCP skoda II FL, silnik znany i szeroko "lubiany" CDAA 1,8 TSI, jeszcze przed "tradycyjną" dla tego modelu naprawą główną (poleci na tą naprawę w najbliższym czasie), przebieg 105 tys. km, rocznik 2010. Do tej pory zero problemów, bo i przebieg żaden.
CASE konkretny:
Po przejechaniu 180km (tak tak, zacząłem ją zajeżdżać wycieczkami do rodziny) dotankowałem paliwo (około 25l) na Orlenie (wiadomo, COVID, to trzymamy pełen bak). Kolejne 25 km bez żadnego problemu i zmiany dynamiki.
Potem samochód stał około 48h na świeżym wiejskim powietrzu.
Następnie powrót do domu i... kręci zupełnie normalnie, ale nie zapala.
Sprawdzenie pobieżne typowych problemów - ale nie, wszystko jest OK, od bezpieczników, aż po smród paliwa z rury.
Teraz przyjechałem z kablem tydzień później i odczytałem błędy na szafie - i tu niespodzianka, zero problemów (istotnych - intermittent error oprysku świateł czy jakiejś klapki nawiewu z klimy nie uznaję za istotne w tym przypadku). Silnik nie narzeka na nic, testy podstawowe układów ok (pompa paliwa, ciśnienie paliwa, zapłon, wtryski - to co podstawowego oferuje VCDS). Mimo maltretowania rozrusznika akumulator trzyma 11,74V, ale mam prostownik, jednak to coś odpalało nawet jak jest alarm na radiu, że battery low.
Z tym, że diagnosta ze mnie jednak żaden, co należałoby sprawdzić (choćby i ponownie) - mówcie wprost.
W zasadzie nie wiem teraz czego szukać. Jakby przeskoczył łańcuch to by podczas kręcenia albo waliło, albo nie dało się przekręcić po kolizji, a tu najwyżej delikatne popiskiwania niedosmarowanego układu. No i raczej jakiś alarm by był na szafie.
Normalnie zaczynam myśleć, ze jakieś gówniane paliwo wlałem (sprawdziłem czy nie olej, ale na fakturze jak byk 95tka, do tego pistoletu bym nie wcisnął), ale Orlen zwykle problemów z jakością nie miał aż takich. Poza tym rozcieńczenie olejem/syf/cokolwiek raczej by się nie pojawiło po 48h, tylko od razu miałbym jakieś problemy na tym odcinku 20km.
Filtr też się nie zapchał, bo by na szafie ciśnienie było za małe na wtryskach, a sama pompa przechodzi test.
Jakieś pomysły co jeszcze sprawdzić zanim zarządzę spust paliwa i/lub odholowanie do losowego warsztatu w okolicach Nowego Miasta Lubawskiego (bo tutaj utkwiła moja octavka)?
Znana klubowiczom warszawskiego OCP skoda II FL, silnik znany i szeroko "lubiany" CDAA 1,8 TSI, jeszcze przed "tradycyjną" dla tego modelu naprawą główną (poleci na tą naprawę w najbliższym czasie), przebieg 105 tys. km, rocznik 2010. Do tej pory zero problemów, bo i przebieg żaden.
CASE konkretny:
Po przejechaniu 180km (tak tak, zacząłem ją zajeżdżać wycieczkami do rodziny) dotankowałem paliwo (około 25l) na Orlenie (wiadomo, COVID, to trzymamy pełen bak). Kolejne 25 km bez żadnego problemu i zmiany dynamiki.
Potem samochód stał około 48h na świeżym wiejskim powietrzu.
Następnie powrót do domu i... kręci zupełnie normalnie, ale nie zapala.
Sprawdzenie pobieżne typowych problemów - ale nie, wszystko jest OK, od bezpieczników, aż po smród paliwa z rury.
Teraz przyjechałem z kablem tydzień później i odczytałem błędy na szafie - i tu niespodzianka, zero problemów (istotnych - intermittent error oprysku świateł czy jakiejś klapki nawiewu z klimy nie uznaję za istotne w tym przypadku). Silnik nie narzeka na nic, testy podstawowe układów ok (pompa paliwa, ciśnienie paliwa, zapłon, wtryski - to co podstawowego oferuje VCDS). Mimo maltretowania rozrusznika akumulator trzyma 11,74V, ale mam prostownik, jednak to coś odpalało nawet jak jest alarm na radiu, że battery low.
Z tym, że diagnosta ze mnie jednak żaden, co należałoby sprawdzić (choćby i ponownie) - mówcie wprost.
W zasadzie nie wiem teraz czego szukać. Jakby przeskoczył łańcuch to by podczas kręcenia albo waliło, albo nie dało się przekręcić po kolizji, a tu najwyżej delikatne popiskiwania niedosmarowanego układu. No i raczej jakiś alarm by był na szafie.
Normalnie zaczynam myśleć, ze jakieś gówniane paliwo wlałem (sprawdziłem czy nie olej, ale na fakturze jak byk 95tka, do tego pistoletu bym nie wcisnął), ale Orlen zwykle problemów z jakością nie miał aż takich. Poza tym rozcieńczenie olejem/syf/cokolwiek raczej by się nie pojawiło po 48h, tylko od razu miałbym jakieś problemy na tym odcinku 20km.
Filtr też się nie zapchał, bo by na szafie ciśnienie było za małe na wtryskach, a sama pompa przechodzi test.
Jakieś pomysły co jeszcze sprawdzić zanim zarządzę spust paliwa i/lub odholowanie do losowego warsztatu w okolicach Nowego Miasta Lubawskiego (bo tutaj utkwiła moja octavka)?
Komentarz