Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Octavia II, 2010, 1.4 TSI, 90kW, brak kompresji, silnik do remontu, czy wymieniać?

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

  • Octavia II, 2010, 1.4 TSI, 90kW, brak kompresji, silnik do remontu, czy wymieniać?

    Cześć, mam dłuższą historię, więc z góry przepraszam i dziękuję za cierpliwość.

    Moja Skoda to: Octavia II, 2010, 1.4 TSI, 90kW, w maju ’21 przerobiony na LPG Landi Renzo, teraz przebieg 160tyś.km. Około pół roku temu wymiana rozrządu, potem stłuczka i wymiana kilku blach z przodu, ale raczej (chyba) bez wpływu na silnik. Od kilku miesięcy samochód słabł w czasie jazdy i gasł, a na jałowym coraz większym objawem było szarpanie silnikiem. Poszedłem z tym do mechanika, wymiana świec nic nie dała, więc zrobił test na kompresję i wyszło mu, że jeden cylinder kompresij nie ma prawie w ogóle, a drugi ma słabą. Po zalaniu tego gorszego cylindra olejem okazało się, że kompresja na nim się pojawiła, co dla mechanika było znakiem, że problem jest nie tylko z zaworami, ale i z cylindrem, pierścieniami, etc.., czyli cały silnik jest do remontu lub wymiany. Jak główną prawdopodobną przyczynę podał mi, że te silniki pod gaz się nie nadają, w ogóle to są słabe silniki, no a gaz jest dobry do kuchenek a nie do samochodów. OK, przyjąłem bez komentarza, bo się na tym nie znam. Zresztą ważniejsza jest dyskusja co z tym teraz zrobić: czy remontować, czy wymieniać.

    Rada, jaką dostałem na miejscu, po pomiarze kompresji, była że remont będzie kosztował „kupę kasy”, nie opłaci się, bo jak się dobrze poszuka, to prędzej lub później pojawi się silnik po wypadku, czy coś, i taniej będzie go przełożyć. Mechanik poradził jeździć ostrożnie albo wcale i czekać, bo on swoimi kanałami coś znajdzie. W tym miejscu na tym stanęło, ale jednocześnie pojechałem do innego mechanika, po drugą opinię. Ten z kolei poradził, że wymiana silnika obarczona jest dużym ryzykiem, bo naprawdę nie wiadomo, co się kupuje i może być tak, że założy się jeszcze gorszy, trzeba będzie wyjmować, szukać innego, może znowu będzie zły, w międzyczasie kasa będzie szła, a rozwiązania nie będzie, więc cała ta historia z wymianą jest niepewna. Czyli ta druga porada była, aby zdjąć głowicę i się przyjrzeć, bo być może cała sprawa zamknie się tylko na zaworach, bez potrzeby wchodzenia głębiej. Tym bardziej, że silnik jakoś dramatycznie nie zwiększył poboru oleju, więc pierścienie powinny być OK. Ale najpierw otworzyć silnik, przyjrzeć się i dopiero wtedy myśleć co dalej. OK, no i teraz ja mam podjąć decyzję, ale nie wiem jaką. Bo tu ryzyko znalezienia słabego silnika do wymiany, a tu ryzyko kosztu samej diagnozy po zdjęciu głowicy, a potem będą namawiać na naprawę, na co pewnie się zgodzę, a na koniec może będę żałował, że jednak nie szukałem zamiennika.

    No i jestem w kropce, co robić, dlatego tutaj na tym forum jestem. Potrzebuję porady:
    1. Czy ktoś ma doświadczenie z tym silnikiem: jakich problemów (statystycznie) spodziewać się w tym silniku? Czy raczej związanych tylko z zaworami, czy też raczej nie ma reguły i można spodziewać się wszystkiego? (Bo jeśli raczej tylko zawory, to koszt naprawy będzie niższy niż koszt wymiany całego zespołu).
    2. druga rada jakiej szukam, to czy ten silnik naprawiać, czy wymieniać, ponosząc to całe ryzyko trafienia na lichy egzemplarz,
    3. jeśli ten silnik wymieniać, to gdzie szukać, aby znaleźć dobry egzemplarz, możliwie młodszy z mniejszym przebiegiem?
    4. no i na koniec, czy w międzyczasie, zanim się naprawi, mogę tym silnikiem jeździć? Mieszkam na wsi, więc w gruncie rzeczy muszę od czasu do czasu do sklepu, coś załatwić, etc.. Średnio na miesiąc robię może tylko kilkaset km, więc tak jakby bez znaczenia, ale nie wiem. Bo jeśli będę naprawiał, to nie chcę go teraz w międzyczasie psuć jeszcze bardziej,

    Generalnie co robić?

    Pozdrawiam,
    Paweł

  • #2
    Posłuchaj drugiego mechanika , niech rozbiera silnik i naprawia , bo kupując drugi nie wiesz co kupujesz. I nie , raczej nie jeździj już nim.
    P.s no chyba że znajdziesz silnik który jest na aucie , jest możliwość sprawdzić go - odpalić jak pracuje i zmierzyć kompresję. Ale i tak nie masz gwarancji na 100% . Ja bym naprawiał stary.

    Komentarz


    • #3
      Cześć Wszystkim,
      Kończąc temat chcę poinformować, co postanowiłem i ile zapłaciłem. Idąc za poradą danielzy przyjąłem opcję naprawiania silnika, a nie wymiany. Do naprawy poszła głowica, poza tym standardowa wymiana uszczelek, pierścieni, przy okazji popychacze i śruby rozrządu, no i olej. Cylindry były OK, więc ich nie ruszaliśmy. Wszystko razem z robocizną wyniosło 3400 (z czego koszt największy to remont głowicy i robocizna). Na razie, po kilku dopiero dniach, trudno jest mi ocenić jakość, ale wstępnie wydaje się, że jest OK, znowu mam przyjemność jeżdżenia.
      Z decyzją naprawiania, zamiast wymiany, czuję się dobrze. Przekonał mnie argument, że wymieniając cały silnik nie wiadomo, czy trafi się dobrze, czy źle. Możliwości sprawdzenia kupowanego silnika są małe, bo najczęściej dostępne są silniki już zdemontowane, czyli kupuje się czyjeś piękne słowa. Zapewne na wymianie silnika można wygrać, ale ryzyko jest duże. Co do kosztu, to zdaje się nie przepłaciłem, wymiana silnika zabolałaby bardziej. Warsztat nie żaden renomowany, tylko podwórkowy, ale facet w przeszłości mnie nie zawiódł, więc i teraz mam nadzieję wszystko poskręcał jak trzeba.

      Komentarz

      POWRÓT NA GÓRĘ
      Pracuję...
      X