Witajcie.
w styczniu 2020 kupiłem Octavię III FL, więc auto ma jeszcze kilka miesięcy gwarancji. Mój problem jest taki, że przy przebiegu niespełna 18 tysięcy, tylne tarcze hamulcowe są całe porysowane i na całym obwodzie mają pełno rys i nie są gładkie w porównaniu z przednimi. Może jest to problem z ,,nieodbijaniem" po spuszczeniu hamulca ręcznego, ponieważ często jak ruszam np. spod domu i mam otwarte okna to słyszę charakterystyczny metaliczny dźwięk ocierania klocków o tarcze.
W zeszłym tygodniu byłem w ASO na wymianie oleju i filtrów i podczas rejestracji wspomniałem o zaistniałym problemie. Pani, która mnie umawiała stwierdziła, że na hamulce jest gwarancja na 30 tys. kilometrów więc może uda się wymienić cały komplet. Inaczej widział to serwis. Wzięli auto na halę, poprosiłem ich żeby mnie zawołali jak będą oglądać hamulce bo chcę przy tym być, jednak już po postawie pana odpowiedzialnego za serwis (tego co siedzi przy komputerze i jest łącznikiem między klientem, a warsztatem) widziałem, że nie mam co liczyć na to, że ASO podejmie się naprawy. Liczyłem się z tym, wiedząc że będzie mi zarzucana nieumiejętność jazdy samochodem i używania hamulców. Wprost tego mi nie powiedział ale z pełnym przekonaniem oznajmił, że tarcze są zniszczone bo:
a) za mało samochód jest jeżdżony xD
b) między klocek i tarcze wpadł kamień
Nie wiem jak odnieść się do pierwszej tezy, natomiast druga jest niemożliwa, bo w poprzednim samochodzie miałem taki przypadek i wiem jaki pisk wydaje kamień w układzie hamulcowym. W ASO dalej szli w zaparte, że wszystko jest w porządku. Ściągnęli tylne lewe koło, rozmontowali zacisk, pan pokazał mi wszystko, poświęcił latarką i stwierdził, że tarcza owszem jest porysowana ale klocek jest ładny, ma odpowiednią grubość i żebym parę razy gwałtownie zahamował i wtedy tarcze z tyłu się wygładzą. Naprawdę tak powiedział.
Podeszlismy do drugiego koła, którego w ogóle nie ruszyli i poprosiłem faceta, żeby posłuchał jak wyraźnie słychać ocieranie jak zakręcę kołem. Posłuchał i odparł, że on nie widzi problemu i klocek zawsze lekko ociera i żebym gwałtownie zahamował to problem powinien się rozwiązać. Na tym sprawa się zakończyła, zapłaciłem za serwis i zostałem z uszkodzonymi hamulcami.
I kieruję do was pytanie, czy serwis postąpił uczciwe i poprawnie i hamulce faktycznie są w porządku, czy po prostu zbagatelizowali problem nie chcąc narażać się na koszty naprawy gwarancyjnej? A może spróbować jechać w inne miejsce? Serwis, w którym byłem to Auto Luzar w Wieliczce.
w styczniu 2020 kupiłem Octavię III FL, więc auto ma jeszcze kilka miesięcy gwarancji. Mój problem jest taki, że przy przebiegu niespełna 18 tysięcy, tylne tarcze hamulcowe są całe porysowane i na całym obwodzie mają pełno rys i nie są gładkie w porównaniu z przednimi. Może jest to problem z ,,nieodbijaniem" po spuszczeniu hamulca ręcznego, ponieważ często jak ruszam np. spod domu i mam otwarte okna to słyszę charakterystyczny metaliczny dźwięk ocierania klocków o tarcze.
W zeszłym tygodniu byłem w ASO na wymianie oleju i filtrów i podczas rejestracji wspomniałem o zaistniałym problemie. Pani, która mnie umawiała stwierdziła, że na hamulce jest gwarancja na 30 tys. kilometrów więc może uda się wymienić cały komplet. Inaczej widział to serwis. Wzięli auto na halę, poprosiłem ich żeby mnie zawołali jak będą oglądać hamulce bo chcę przy tym być, jednak już po postawie pana odpowiedzialnego za serwis (tego co siedzi przy komputerze i jest łącznikiem między klientem, a warsztatem) widziałem, że nie mam co liczyć na to, że ASO podejmie się naprawy. Liczyłem się z tym, wiedząc że będzie mi zarzucana nieumiejętność jazdy samochodem i używania hamulców. Wprost tego mi nie powiedział ale z pełnym przekonaniem oznajmił, że tarcze są zniszczone bo:
a) za mało samochód jest jeżdżony xD
b) między klocek i tarcze wpadł kamień
Nie wiem jak odnieść się do pierwszej tezy, natomiast druga jest niemożliwa, bo w poprzednim samochodzie miałem taki przypadek i wiem jaki pisk wydaje kamień w układzie hamulcowym. W ASO dalej szli w zaparte, że wszystko jest w porządku. Ściągnęli tylne lewe koło, rozmontowali zacisk, pan pokazał mi wszystko, poświęcił latarką i stwierdził, że tarcza owszem jest porysowana ale klocek jest ładny, ma odpowiednią grubość i żebym parę razy gwałtownie zahamował i wtedy tarcze z tyłu się wygładzą. Naprawdę tak powiedział.
Podeszlismy do drugiego koła, którego w ogóle nie ruszyli i poprosiłem faceta, żeby posłuchał jak wyraźnie słychać ocieranie jak zakręcę kołem. Posłuchał i odparł, że on nie widzi problemu i klocek zawsze lekko ociera i żebym gwałtownie zahamował to problem powinien się rozwiązać. Na tym sprawa się zakończyła, zapłaciłem za serwis i zostałem z uszkodzonymi hamulcami.
I kieruję do was pytanie, czy serwis postąpił uczciwe i poprawnie i hamulce faktycznie są w porządku, czy po prostu zbagatelizowali problem nie chcąc narażać się na koszty naprawy gwarancyjnej? A może spróbować jechać w inne miejsce? Serwis, w którym byłem to Auto Luzar w Wieliczce.
Komentarz