Koledzy, tak mnie naszło... Kiedyś nasz przemysł był odgórnie sterowany. Równieżz w zakresie motoryzacji. Było tak, że władze postanowiły w jakimś momencie produkować PF126p, PF125p, Poloneza. Te auta nie były dla siebie właściwie żadną konkurencją - maluch był dla "biednych", Duży Fiat dla lepiej zarabiających, a Polonez był autem dla bogatych. Podobnie z ciężarówkami: Star był autem do niższych tonaży i na krótkie odcinki, Jelcz do wyższych ciężarów przewożonych w dłuższych trasach. Tak samo autobusy: Autosan był mniejszy i opanował przewozy międzymiastowe, a Jelcz był użytkowany jako autokar dalekobieżny i miejski.
W całym tym odgórnym "porządku" pojawiają się jednak niemal jednocześnie auta stanowiące konkurencję, produkowaną na tej samej mechanice, o tych samych zdolnościach przewozowych, tym samym stopniu "złożoności" konstrukcji - mam na myśli Żuka i Nysę. Jak to się stało, że nagle nasz przemysł produkował dwa w gruncie takie same auta?
W całym tym odgórnym "porządku" pojawiają się jednak niemal jednocześnie auta stanowiące konkurencję, produkowaną na tej samej mechanice, o tych samych zdolnościach przewozowych, tym samym stopniu "złożoności" konstrukcji - mam na myśli Żuka i Nysę. Jak to się stało, że nagle nasz przemysł produkował dwa w gruncie takie same auta?
Komentarz