Koledzy, załóżmy, że chcecie kupić używane auto. Oczywiście marzycie (jak każdy) o kupnie auta absolutnie idealnego. I oto pojawia się Wam perspektywa zakupu samochodu. Auto niemal idealne: udokumentowana historia serwisowania, jeden uczciwy i nieściemniający właściciel, bardzo rozsądny przebieg. Właściciel niekryjący "wad" auta i otwarcie przyznający, iż samochód miał drobną szkodę komunikacyjną, po której zmieniono kilka częsci z przodu (poduchy, geometria, itp. nienaruszone). Oczywiście "przygoda" bardzo dobrze udokumentowana, auto naprawione w porządnym warsztacie, wymieniono na nowe (a nie prostowano) wszelkie części, które ucierpiały. A do tego wszystkiego rozsądna cena samochodu - ani duża, ani mała...
Mam chęć kupić to auto - nie widziałem go jeszcze, ale jedna rozmowa ze Sprzedającym i kilkanaście wymienionych e-maili pozwala mi twierdzić, że wybór tego auta jest dobrym pomysłem... Ale tu pojawia sie wątpliwość: w dobie bezsensownie używanych czujników grubości lakieru przez całkowitych amatorów takie auto będzie za chwilę traktowane jak absolutny złom na kółkach. Ja, podchodząc rozsądnie, widzę, że szkoda była minimalna, ale czy kiedyś uda mi się sprzedać ten wóz? Czy też znajdzie sie on kiedyś na bezwypadkowe.pl jako "prostowany z przystanku"? Czy jest szansa znaleźć kiedyś (jak znam siebie, to w perspektywie 12 miesiecy od zakupu) równie rozsądnego jak ja kupca? Jak myślicie?
Osobiscie czułbym dyskomfort wiedząc ze auto miało dzwona, co innego otarcia czy ewentualny strzał w tył samochodu ale przód daje wiele do myslenia.
No tak, tylko że ten "dzwon" spowodował tak naprawdę jedynie drobne "podgięcie" maski i uszczerbienie zderzaka... 95% warsztatów naprawiłoby ten samochód poprzez "naprostowanie" maski i wpiecie zderzaka w mocowania bez jego naprawy...
Agamek12, ja powiem Ci ze jeśli to co powiedział Ci właściciel jest prawdą to szybko sie decyduj bo ktoś może Ci sprzątnąć to auto spod nosa aczkolwiek w tej pięknej bajce gdzieś może być haczyk więc lepiej przed zakupem gdzieś je jeszcze sprawdź.Ja w podobnej sytuacji kupiłem opla vivaro ale bez sprawdzania po 1,5roku użytkowania moge powiedzieć że jestem zadowolony lecz żałuje że zaufałem sprzedającemu i kupiłem bez sprawdzenia go w jakimś warsztacie bo wyszło parę wianków ktore sprzedawca przedemną zataił (ale jak pisałem wcześniej można powiedzieć że jestem zadowolony i niema co już do tego wracać :diabelski_usmiech )
[ Dodano: Nie 29 Sie, 10 20:51 ]
zapomniałem dodać ze też miał być lekko uszkodzony a wyszło trochę więcej ale grunt ze dobrze naprawione
Osobiscie czułbym dyskomfort wiedząc ze auto miało dzwona, co innego otarcia czy ewentualny strzał w tył samochodu ale przód daje wiele do myslenia.
No tak, tylko że ten "dzwon" spowodował tak naprawdę jedynie drobne "podgięcie" maski i uszczerbienie zderzaka... 95% warsztatów naprawiłoby ten samochód poprzez "naprostowanie" maski i wpiecie zderzaka w mocowania bez jego naprawy...
jezeli naprawde to tylko delikatne wgniecenie więc nie ma się czym przejmować, podobnie kupiłem iveco z 2007, dobrze sie nie przyglądnąłem przy kupnie i po kilku tygodniach okazało sie ze miał dzwon na szczescie nie duzy ale jednak i puki co nic sie nie dzieje.
Mówiąc szczerze też myślę, że skoro wszystko jest udokumentowane i zrobione jak należy to drobna stłuczka nie dyskwalifikuje auta. Zabieraj je szybko, bo może Ci je ktoś zwinąć sprzed nosa.
Czy jest szansa znaleźć kiedyś (jak znam siebie, to w perspektywie 12 miesiecy od zakupu) równie rozsądnego jak ja kupca? Jak myślicie?
Oczywiście ,że jest po ludzie po miesiącu poszukiwań już troszkę mądrzeją i nie liczą na salonówki, poza tym codziennie w tym kraju sprzedaje się maaaaase paści,wiem co mówię jestem z Radomia (mazowieckiej stolicy handlarzy) i jak patrze czym tu się handluje i czym ludzie odjeżdzają uśmiechnięci to... :roll:
Agamek12, skoro twierdzisz, że cała jego historia jest udokumentowana i właściciel niczego nie zataja to co ciebie jeszcze powstrzymuje przed jego kupnem :?:
Poprostu poproś aktualnego właściciela o ową historię i zdjęcia jak auto było uszkodzone i po sprawie
Podczas sprzedaży pokazujesz potencjalnemu kupcowi co i jak i tyle, a czy już się zdecyduje na kupno to jego sprawa. Jak nie on to ktoś inny.
Osobiście mój wujas miał taką sytuację, że przyszedł potencjalny klient i zaczął się z nim kłócić, że auto miało dzwona bo miał malowany cały bok, a porostu było przytarte. Niema reguły, ile kupujących tyle teorii i wywodów, a poza tym nie każdy lata jak oszalały z czujnikiem grubości lakieru
Agamek12 napisał/a:
Czy jest szansa znaleźć kiedyś (jak znam siebie, to w perspektywie 12 miesiecy od zakupu) równie rozsądnego jak ja kupca? Jak myślicie?
Oczywiście ,że jest po ludzie po miesiącu poszukiwań już troszkę mądrzeją i nie liczą na salonówki, poza tym codziennie w tym kraju sprzedaje się maaaaase paści,wiem co mówię jestem z Radomia (mazowieckiej stolicy handlarzy) i jak patrze czym tu się handluje i czym ludzie odjeżdzają uśmiechnięci to... :roll:
byłem oglądać vivaro w radomiu i chyba wiem o czy mówisz :diabelski_usmiech masakra normalnie :lol:
A czy sprzedawca ma jakieś zdjęcia sprzed naprawy? Może ewentualnie ma je ubezpieczyciel, rzeczoznawca bądź jest namiar na warsztat w którym była naprawa? Jeśli tak to ja bym brał. Czujnik lakieru był fajny przez pewien okres, teraz kupujesz uzywany błotnik, maske, zderzak w kolorze i prosze wszystko fabryka a a auto przodu nie miało. Kupowac trzeba z głowa a nie z czujnikiem lakieru. Jak bedziesz sprzedawał i fachowiec będzie z czujnikiem się rzucał to mu po prostu podziękuj. Łaski robił nie będzie, a samochód kupi ktoś z forum
Tak se wspominający Octavię - byly jej posiadacz
teraz: stalowe A4 B7 2.0 TFSI tiptronic
czarna AR 156 1.8 T.Spark
Nie no, nie czytacie... Ja jestem gotów kupić ten samochód, widziałem zdjęcia z "kolizji", widziałem faktury za naprawę. Generalnie jestem nastawiony na TAK wobec tego auta...
Moje wątpliwości budzi jedynie fakt późniejszej odsprzedaży...
Czy jest szansa znaleźć kiedyś (jak znam siebie, to w perspektywie 12 miesiecy od zakupu) równie rozsądnego jak ja kupca? Jak myślicie?
Na twoim miejscu jeżeli miałbym jeździć tylko 12 m-cy, to bym się jednak mocno zastanowił. Przy sprzedaży będziesz się mocno tłumaczył dlaczego tak szybko sprzedajesz. Większość kupujących podejrzewać będzie, że coś poważnego wyszło w samochodzie, zapewne związanego z kolizją i dlatego sprzedajesz. Istotne są również inne aspekty, czy samochód jest od pierwszego właściciela, ile czasu jeździł nim obecny właściciel, czy to samochód krajowy, czy sprowadzony. I jeszcze parę innych wątpliwości. Niemniej jednak, jeżeli jest to samochód krajowy, od pierwszego właściciela to jego szanse późniejszej sprzedaży rosną.
Jeżeli możesz napisz coś więcej, oczywiście wrażenie, że mamy do-czynienia z uczciwym sprzedawcą jest bardzo ważne, ale następny kupujący już nie będzie wiedział czy poprzedni właściciel nie był kanciarzem (oczywiście nie mówię o tobie, a o obecnym właścicielu)
Nie no, nie czytacie... Ja jestem gotów kupić ten samochód, widziałem zdjęcia z "kolizji", widziałem faktury za naprawę. Generalnie jestem nastawiony na TAK wobec tego auta...
Moje wątpliwości budzi jedynie fakt późniejszej odsprzedaży...
Skoro Ty go kupisz to będzie też analogicznie jak będziesz sprzedawał , pokażesz takie same kwity i kupiec się znajdzie .
No tak, tylko z takim założeniem kupiłem swoją poprzednią O1 a jak ją chciałem sprzedać w takim samym stanie to na forum dowiedziałem sie, że mam zapuszczonego sztrucla...
[ Dodano: Wto 31 Sie, 10 22:35 ]
No cóż, w wyniku nawału pracy i w związku z tym braku możliwości wzięcia urlopu w terminie odpowiadającym sprzedajacemu auto, muszę zrezygnować z obejrzenia i ewentualnego zakupu tego auta. Szkoda, bo auto naprawdę chwyciło mnie za serce i nawet moja małżonka zaakceptowała ewentualny zakup.
Ale z całą odpowiedzialnością mogę polecić (opinia na podstawie korespondencyjnej wymiany informacji) zakup od kolegi rezon - jeśli ktoś szuka uczciwej oferty na O2 1.6i, to chyba lepszej nie znajdzie...
PS: Panie Krzysztofie, trzymam kciuki za dobrą sprzedaż...
Komentarz