Alonzo_, bez koloryzowania nie spodziewałem się, że będzie tak bardzo inaczej niż w PL.
Kiedyś chyba już pisałem - dużo spokojniej na drogach. Rzadko ktoś trąbi. Pieszy na pasach to świętość. Oczywiście jest bezpieczniej ale też czujność spada i już dwa razy jakaś kobitka prawie mi po palcach przejechała, ale jak na 1 rok to niezły wynik.
Ceny żarcia - zależy gdzie się kupuje, są kanadyjskie sieciówki, w których ceny niektórych towarów są droższe niż w PL inne dla odmiany tańsze. Ogólnie na jedzenie wydajemy ok 50% wiecej niż w PL (Warszawa, Pruszków). Są też polskie sklepy - w Burlington akurat mamy tylko taki mały, ale w mieście obok (Hamilton) jest sieciówka - Starsky market - tam dużo towarów z PL.
Alkohol - tylko w specjalnych sklepach - LCBO - wino w cenach PL albo taniej - piwo ok 3$ za puszkę/butelkę niezależnie od kraju pochodzenia - więc polskiego piwa tu nie piłem tylko np belgijskie. Ogólnie żadko się alkoholizujemy bo jak mi się chce piwa to akurat w domu nie ma a do LCBO mam kawałek, a jak jestem blisko sklepu to mi się nie chce :P
Podatki - w Ontario - od towarów 13%, od większości żywności chyba 0%. Rozliczenie podatkowe w miarę proste - sam zrobiłem za nasz pierwszy rok, zwrócili nam cały podatek dochodowy i co ciekawe składki zdrowotne/emerytalne chyba też... Musiałem rozliczyć się jeszcze z dochodu z PL, ale podatku o tego nie chcieli (Polska ma umowę z Kanadą o unikaniu podwójnego opodatkowania).
Aha praktycznie wszystkie ceny w sklepach itp podane bez podatku.
Praca - tu temat rzeka. W PL pracowałem w IT jako projektant user interface, analityk biznesowy itp. Tutaj teoretycznie degradacja bo pracuję w firmie logistycznej - skanuję paczki, mierzę palety, czasami ustawiam nowe palety z paczek (taki tetris troche ), czyli w sumie praca fizyczna - praca spokojna, pozbawiona wad pracy w IT w PL (zero problemów, zero niekończącego się bólu dupy). Kasa się zgadza więc jestem zadowolony (tzn zgadzać się będzie jak się dochłapie pełnego etatu).
Ogólnie moja degradacja wynika w dużej części ze słabej znajomości języka ale nawet jakbym znał w stopniu pozwalającym na pracę w IT nie wiem czy bym chciał (cały czas czuję się wypalony jeśli chodzi o ten typ pracy).
Ogłoszeń z pracą jest całą masa ale niestety masa ofert jest skierowana do ludzi którzy mają kanadyjskie doświadczenie więc na początku jest ciężko. Z czasem chyba łatwiej.
W sąsiednich miasteczkach są roboty z polakami/u polaków - ale na razie unikam jak mogę, sporo o przekręconych polakach przez rodaków się słyszy to raz, a dwa jednak kontakt z autochtonami powoduje, że trzeba gadać po obcemu a dla mnie to plus.
Auta - tanie, większość aut nawet 10 letnich z przebiegiem poniżej 200tys km. Na razie bez auta jesteśmy bo....
Ubezpieczenie - drogie, w Ontario chyba najdroższe w Kanadzie, jeśli coś kupię to w zależnosci czy nowe auto czy stare, pseudosportowe czy rodzinne to wydatek 200-300$ na miesiąc mnie czeka.
Paliwo - benzyna chyba teraz coś 1,1$ za litr.
Zwierzęta - mamy z PL , a poważnie to żona zimą rano szła do pracy to widziała kojota, jak ktoś mieszka w domkach to musi mieć śmietniki zamykane bo szopy pracze potrafią upierdzielić cały garaż. Ogólnie natura tutaj zagląda do miasta.
Mieszkania, domy - kupno na razie nieosiągalne ale ceny domów zaczynają się od ok 300tys$, mieszkania tańsze, ale na wypasie nowe, tzn w bloku basen, siłownia, sauna, minisala kinowa to wcale nie ekstrawagancja jeśli chodzi o nowe mieszkania, oczywiście wszystko za darmo do użytku mieszkańców. My wynajmujemy mieszkanie (tu są bloki z wszystkimi mieszkaniami na wynajem) ok 70m2 - to jest większe niż kiedykolwiek mieliśmy w PL - płacimy za miesiąc 1100$.
Życie - spokojne raczej, mieszkamy w spokojnym ładnym zielonym mieście. Multikulturowość jest ale na pewno nie taka jak w Toronto, nie przeszkadza, nie stwarza problemów - przynajmniej jak dotychczas. Szkołę językową legalni imigranci mają za darmo więc korzystam. Ubezpieczenie zdrowotne jest tu dla wszystkich niezależnie czy pracujesz czy nie, jedyne co musisz to udowodnić że jesteś legalnie i że mieszkasz 3 miesiące w Ontario.
Ludzie mają tu do siebie większy szacunek, np pani stojąca na przejściu dla pieszych z lizakiem stop ostatniego dnia roku szkolnego dostała mnóstwo kwiatów i jakichś drobiazgów.
Ogólnie mamy nadzieję, że sobie tu poradzimy z pracą, utrzymaniem - nie chce nam się wracać do PL.
PS. Oczywiście wszystko to piszę z perspektywy życia w swoim niespełna 200tys miasteczku... Sąsiednie miasto - Hamilton zrobiło na nas bardzo bardzo złe wrażenie, bezdomni w centrum miasta, syf, patrole policji piesze (czego w Burlington nie widziałem), rozpadające się budynki w downtown...
Więc wszystko zależy gdzie się trafi, na kogo pewnie też...
PS2. Znowu chaotycznie chyba wyszło, ale co mi się przypomni to piszę
Kiedyś chyba już pisałem - dużo spokojniej na drogach. Rzadko ktoś trąbi. Pieszy na pasach to świętość. Oczywiście jest bezpieczniej ale też czujność spada i już dwa razy jakaś kobitka prawie mi po palcach przejechała, ale jak na 1 rok to niezły wynik.
Ceny żarcia - zależy gdzie się kupuje, są kanadyjskie sieciówki, w których ceny niektórych towarów są droższe niż w PL inne dla odmiany tańsze. Ogólnie na jedzenie wydajemy ok 50% wiecej niż w PL (Warszawa, Pruszków). Są też polskie sklepy - w Burlington akurat mamy tylko taki mały, ale w mieście obok (Hamilton) jest sieciówka - Starsky market - tam dużo towarów z PL.
Alkohol - tylko w specjalnych sklepach - LCBO - wino w cenach PL albo taniej - piwo ok 3$ za puszkę/butelkę niezależnie od kraju pochodzenia - więc polskiego piwa tu nie piłem tylko np belgijskie. Ogólnie żadko się alkoholizujemy bo jak mi się chce piwa to akurat w domu nie ma a do LCBO mam kawałek, a jak jestem blisko sklepu to mi się nie chce :P
Podatki - w Ontario - od towarów 13%, od większości żywności chyba 0%. Rozliczenie podatkowe w miarę proste - sam zrobiłem za nasz pierwszy rok, zwrócili nam cały podatek dochodowy i co ciekawe składki zdrowotne/emerytalne chyba też... Musiałem rozliczyć się jeszcze z dochodu z PL, ale podatku o tego nie chcieli (Polska ma umowę z Kanadą o unikaniu podwójnego opodatkowania).
Aha praktycznie wszystkie ceny w sklepach itp podane bez podatku.
Praca - tu temat rzeka. W PL pracowałem w IT jako projektant user interface, analityk biznesowy itp. Tutaj teoretycznie degradacja bo pracuję w firmie logistycznej - skanuję paczki, mierzę palety, czasami ustawiam nowe palety z paczek (taki tetris troche ), czyli w sumie praca fizyczna - praca spokojna, pozbawiona wad pracy w IT w PL (zero problemów, zero niekończącego się bólu dupy). Kasa się zgadza więc jestem zadowolony (tzn zgadzać się będzie jak się dochłapie pełnego etatu).
Ogólnie moja degradacja wynika w dużej części ze słabej znajomości języka ale nawet jakbym znał w stopniu pozwalającym na pracę w IT nie wiem czy bym chciał (cały czas czuję się wypalony jeśli chodzi o ten typ pracy).
Ogłoszeń z pracą jest całą masa ale niestety masa ofert jest skierowana do ludzi którzy mają kanadyjskie doświadczenie więc na początku jest ciężko. Z czasem chyba łatwiej.
W sąsiednich miasteczkach są roboty z polakami/u polaków - ale na razie unikam jak mogę, sporo o przekręconych polakach przez rodaków się słyszy to raz, a dwa jednak kontakt z autochtonami powoduje, że trzeba gadać po obcemu a dla mnie to plus.
Auta - tanie, większość aut nawet 10 letnich z przebiegiem poniżej 200tys km. Na razie bez auta jesteśmy bo....
Ubezpieczenie - drogie, w Ontario chyba najdroższe w Kanadzie, jeśli coś kupię to w zależnosci czy nowe auto czy stare, pseudosportowe czy rodzinne to wydatek 200-300$ na miesiąc mnie czeka.
Paliwo - benzyna chyba teraz coś 1,1$ za litr.
Zwierzęta - mamy z PL , a poważnie to żona zimą rano szła do pracy to widziała kojota, jak ktoś mieszka w domkach to musi mieć śmietniki zamykane bo szopy pracze potrafią upierdzielić cały garaż. Ogólnie natura tutaj zagląda do miasta.
Mieszkania, domy - kupno na razie nieosiągalne ale ceny domów zaczynają się od ok 300tys$, mieszkania tańsze, ale na wypasie nowe, tzn w bloku basen, siłownia, sauna, minisala kinowa to wcale nie ekstrawagancja jeśli chodzi o nowe mieszkania, oczywiście wszystko za darmo do użytku mieszkańców. My wynajmujemy mieszkanie (tu są bloki z wszystkimi mieszkaniami na wynajem) ok 70m2 - to jest większe niż kiedykolwiek mieliśmy w PL - płacimy za miesiąc 1100$.
Życie - spokojne raczej, mieszkamy w spokojnym ładnym zielonym mieście. Multikulturowość jest ale na pewno nie taka jak w Toronto, nie przeszkadza, nie stwarza problemów - przynajmniej jak dotychczas. Szkołę językową legalni imigranci mają za darmo więc korzystam. Ubezpieczenie zdrowotne jest tu dla wszystkich niezależnie czy pracujesz czy nie, jedyne co musisz to udowodnić że jesteś legalnie i że mieszkasz 3 miesiące w Ontario.
Ludzie mają tu do siebie większy szacunek, np pani stojąca na przejściu dla pieszych z lizakiem stop ostatniego dnia roku szkolnego dostała mnóstwo kwiatów i jakichś drobiazgów.
Ogólnie mamy nadzieję, że sobie tu poradzimy z pracą, utrzymaniem - nie chce nam się wracać do PL.
PS. Oczywiście wszystko to piszę z perspektywy życia w swoim niespełna 200tys miasteczku... Sąsiednie miasto - Hamilton zrobiło na nas bardzo bardzo złe wrażenie, bezdomni w centrum miasta, syf, patrole policji piesze (czego w Burlington nie widziałem), rozpadające się budynki w downtown...
Więc wszystko zależy gdzie się trafi, na kogo pewnie też...
PS2. Znowu chaotycznie chyba wyszło, ale co mi się przypomni to piszę
Komentarz