Czy moglibyście polecić mi jakiegoś dobrego lekarza do dziecka z rejonu Warszawy?
Chodzi o osobę, która dojeżdża do chorego pacjenta do domu i nie zedrze z nas "ostatniej koszuli" i nie będzie wciskać lekarstw, które dał jej handlowiec z dużej firmy farmaceutycznej a rzeczywiście to, co dziecku jest potrzebne...
Ew. poszukujemy rejonowego lekarza z Bemowa.
Proszę o namiary na forum lub PRIV, niestety ostatnio straciliśmy resztki zaufania do naszej obecnej lekarki...
Freshtimers.pl, czyli mój mały fanpage z samochodami na wielkim Facebooku
Tak z ciekawości - ile według Ciebie taki dojeżdżający lekarz powinien wziąć, żeby "nie zdarł z Ciebie ostatniej koszuli" ??
I jeszcze PS - jak to mają nie być lekarstwa z dużej firmy farmaceutycznej to co ? Wyciąg z pokrzyw i języki świńskie z proszku ? Widziałeś kiedyś małe, rodzinne firmy farmaceutyczne ?
W tej chwili przyjeżdżający do nas lekarz brał 150zł za wizytę. Jeśli jechaliśmy do niego do gabinetu płaciliśmy 80zł.
Co do podawanych lekarstw to osoba ta od jakiegoś czasu ciągle proponowała nam te same środki, mimo że mało one pomagały a syna przy ich przyjmowaniu bolał brzuch (tę informację przekazywaliśmy lekarzowi a on informował że "takie mogą być objawy uboczne") a przecież można by było spróbować dziecku podać coś innego. Tym bardziej, że syn praktycznie za każdym razem choruje na to samo (przynajmniej wg. tego lekarza).
Freshtimers.pl, czyli mój mały fanpage z samochodami na wielkim Facebooku
W tej chwili przyjeżdżający do nas lekarz brał 150zł za wizytę. Jeśli jechaliśmy do niego do gabinetu płaciliśmy 80zł.
.
A dlaczego nie leczycie się na NFZ za free? Ja dzieciaki wszystkie jak mają jakąś wymagającą konsultacji infekcję wożę do przychodni do której jesteśmy zapisani i jest OK.
kazik4x4, ja z pierdołami też lecę do rodzinnego na NFZ ale jak coś poważnego to biorę specjalistę a nie konowała z NFZ'tu. Nie mam zamiaru eksperymentować na córce! A wiem co mówię bo mała raz wylądowała w szpitalu po jednej takiej Pani "lekarz" psia mać!
Konował z NFZ a ,,fachowiec prywatnie''. To są CI SAMI lekarze bardzo często. Posiadanie kontraktu nie stoi w naszym kraju w sprzeczności z praktyką prywatną. Problem leży w tym, że rodzinni mają ogromne obłożenie, płacą im za ,,łebka z listy'', a nie za konkretną wizytę. Dostają pulę na miesiąc, stałą. Bez względu na ilość przyjęć pacjentów. Często są znudzeni, zmęczeni i ich pomoc jest ogólne rzecz mówiąc dość powierzchowna.
Standardy opieki POZ są w Polsce moim zdaniem zbyt niskie, ale rodzinnych brakuje więc nie wzrosną. Specjaliści mają często pełne przychodnie (NFZ) i równie zawalone poczekalnie gabinetów prywatnych.
Swoją drogą 150 zł za prywatną wizytę z dojazdem w Warszawie to cena niska. Tyle się płaci w mojej okolicy za podobne usługi.
himi, żeby była jasność nie twierdzę że wszyscy lekarze na kontraktach NFZ są do bani ale niestety dość często tak się zdarza. Również nie wszyscy lekarze prywatni są super, zdarzają się również padalce
Więcej w polemikę w tym temacie nie będę wchodził ponieważ mam z pierwszej ręki wizję jak się nasi lekarze prezentują. Powiem tylko tyle że życzę Wam wszystkim zdrowia, oby lekarze nie byli potrzebni
Co do podawanych lekarstw to osoba ta od jakiegoś czasu ciągle proponowała nam te same środki
No bo 99 % lekarstw to jest to samo - ta sama substancja czynna + inna otoczka marketingowa.
Te wszystkie gripexy, fervexy, sritexy itp. To jest to samo tylko w innym pudełku.
I tak jest z większością lekarstw .... chyba nie sądzisz, że na rynku jest np. 40 specyfików na ból (czegokolwiek) i każde działa zupełnie inaczej i nad każdą siedziała wróżka i kminiła przez 30 lat jak tą miksturę zrobić ??
klekocix, moja żonka chodzi z dzieckiem do lekarza głównie po przepisanie antybiotyku lub osłuchanie płuc, resztę robi sama i często/gęsto poprawia lekarza/y o wielkosci dawek leków czy samych leków bo częśc lekarzy niestety przepisuje takie a nie inne leki co by nie tłumaczyć sie później przed urzedasami z NFZ stąd też lekarze głównie przepisują gówniane ziółka itp zamiast przywalić z grubej rury anybiotyk.
Generalnie nikt tak nie zna dobrze jak matka swojego dziecka, dziecko w wieku przedszkolnym przechodzi już tyle różnych chorób że z góry wiadomo na jakie leki organizm dobrze reaguje i czy w ogóle reaguje.
W wieku około 3.5 roku nasz syn wylądowal w szpitalu z wirusem RSV, dzisiaj żonka własnie przeglądała kartę ze szpitala i analizowała lekarstwa jakie wtedy zostały podawane, generalnie to samo co obecnie tylko w końskich dawkach wtedy otrzymywał ale do czego piję, jeden lekarz w szpitalu nasze dziecko kwalifikował jako stan ciężki a kolejny na innej zmianie nie widział żadnych większych problemów.
Stąd wszystko zależy na jakiego lekarza sie trafi, mamy drugie dziecko 2.5 letnie, jak miała roczek zamiast jeździć po szpitalach to kilka razy przyjeżdżało pogotowie i co? I nic, matka histeryczka, lekarz przepisał jakieś syropki i załatwione :evil:
Reasumując, do małego dziecka najlepiej znaleźć lekarza klinicznego który pracuje w szpitalu bo tylko taki ma doświadczenie i praktykę z ciężkimi przypadkami i potrafi postawić szybko 100% trafną diagnozę, przepisać odpowiednie leki i szybko wyleczyć dziecko :!:
klekocix, moja żonka chodzi z dzieckiem do lekarza głównie po przepisanie antybiotyku lub osłuchanie płuc,
Byłem kilka razy w życiu chory i nigdy nie był mi podawany antybiotyk i moje dzieciaki tez jeszcze nie miały podawanych antybiotyków...
Wolę żeby dzieciak dwa tygodnie smarkał i tydzień kaszlał niż antybiotyk ma go w trzy dni postawić na nogi a potem osłabić odporność.
A najlepiej zapobiegać niż leczyć - w domu nie za gorąco, wilgotność też nie jak w pralni, codziennie godzina na świeżym powietrzu, witaminy ale nie w tabletkach tylko po prostu zdrowe, dobre jedzenie - moja żona ma na tym punkcie hopla.
kazik4x4, mój młody po przygodzie z wirusem RSV ma osłabioną odporność i często zdarzają się stany duszności wręcz może dojść do pojawienia sie nawet astmy, w przypadku wirusów oczywiście nie stosuję sie antybiotyku ale już przy zakażeniach bakteryjnych wolimy zapodać antybiotyk niż męczyć się przez 3-4 tygodnie gdzie i tak się to kończy antybiotykiem ponieważ nic innego nie jest w stanie wyleczyć organizmu.
Teraz jest moda na nie stosowanie antybiotyków i lekarz bronią się nogami i rękami przed nadmiernym przepisywaniem antybiotyków i z jednej strony dobrze bo sa dzieci które szybko wracają do zdrowia bez kuracji antybiotykiem ale są też dzieci które nie są wstanie lub ciężko im się wyleczyć bez podania antybiotyku a męczyć dziecko przez 3-4 tygodnie faszerując go "syropkami" i innymi pierdołami do niczego dobrego nie prowadzi bo i tak sie to kończy na antybiotyku.
W dzieciństwie bez przerwy byłem chory, ciągle dawano mi tylko penicylinę oraz kilka innych leków (których nazw w tej chwili nie pamiętam - ale były to wiecznie te same).
Finał finałów jest taki, że w chwili obecnej mój organizm jest uczulony na praktycznie wszystkie leki, czy to przeciwbólowe czy to na zwykłe przeziębienie czy antybiotyki. Podanie każdego z nich kończy się u mnie pilną wizytą w szpitalu oraz odczulaniem za pomocą zastrzyków.
Nie chciałbym aby mój syn doświadczył czegoś podobnego.
Freshtimers.pl, czyli mój mały fanpage z samochodami na wielkim Facebooku
Komentarz