Zamieszczone przez kowal 2002
. Zero problemów z silnikiem, czasem wieszanie się szczotek rozrusznika mniej więcej w środku eksploatacji, rozerwane sprzęgło elastyczne wału (nie stracił jednak mobilności), co tłumaczy poniekąd moja eksploatacja. Zawsze przywoził moje cztery litery do domu. Nawet kiedy najechałem z prędkością 120 km/h na duży kamień, pogięte drążki kierownicze, urwane osłony miski olejowej, wgnieciona (stalowa) miska olejowa, oderwany jednostronnie tylny most z resorem którego cybant rozerwał oponę prawie na całym obwodzie, wizyta w rowie. Z rowu wyjechał o własnych siłach (zimówki Kormoran Winter) po wymianie koła dowiózł mój tyłek do domu kilkanaście km (jechał bokiem pod katem jakieś 30 stopni) Panzerkampfwagen w kolorze oliwka metalik. Wymiana kompletnego przedniego zawiasu i tylnego mostu, z piastami, hamulcami, drążkami kierowniczymi. i sankami miski olejowej (która do końca nie puściła ani kropli) Naprawa a właściwie części (bo mechanik zrobił to po znajomości) kosztowała coś między 400-500 zł (rok 2000 lub 2001) Innym razem podczas "rajdowania" leśną szutrową drogą wpadłem w straszną "rybę" na połaci oblodzonego, ubitego śniegu po 6 próbach wyjścia z opresji wypadłem kilkanaście metrów w krzaki i młode drzewa....wyszedłem z auta zdjąłem połamane gałęzie z maski i w fontannie ziemi i śniegu spod tylnych kół na wstecznym wróciłem na drogę z małymi rysami na masce. (niech żyje kangur, podniesiony zawias i nielakierowany zderzak :twisted: ) Zaliczył też holowanie koparko ładowarki "Ostrówek" o masie ponad 4,5 tony, na dystansie 1 km, nieźle jak na 68 koni i nawet sprzęgłu nic się nie stało. Przywiózł też ponad pół tony cementu i dwóch mężczyzn na dystansie 40 km. To był dopiero "lowrider"
Sprzedany w 2003 i drugi właściciel cieszył się nim jeszcze ponad 4 lata. To się nie wróci... i młodość i "Poldek" diesel :roll:
Komentarz