Dojeżdżam wczoraj w centrum do pasów przy których stoją trzy małoalty około 10 lat wpatrzone w swoje telefony, czubki butów wystają na pasy więc zatrzymuję się aby przepuścić. Czekam czaekam i ...czekam stoją dalej. no to ruszam jestem przodem poza pasami została mi dupa i słysze jeb dobrze że jechałem berlingo blaszakiem bo gówniara odbiła się łbem od blachy jak by był zwykły duże prawdopodobieństwo że wcisnęła by noge pod koło. Nic się nie stało naszczęście ale do tej pory zastanawiam się czy huk był spowodowany tym że uderzyła w blachę czy faktem rozchodzącego się echa w pustej głowie małolaty.
Sytuacja nr 2 idę ze sklepu osiedlowego na całym osiedlu znaki strefy zamieszkania max 20 km/h a tu przed moją bramą gość twingo zapierdalał ze 70-80 km/h z podwórka są siada wyleciał kot i bum . Gość się zatrzymał ale jak usłyszał co o nim głośno myślę ja i sąsiad szybko spier.....ł . Sąsiad numery spisał i ma się zająć sprawą. Ale zbladłem i nogi mi się ugięły bo sytuacja była naprzeciw mojego wjazdu i a dzieciaki biegały po podwórku a ja dochodząc otworzyłem pilotem bramę i nie zabardzo widziałem w co przypieprzył. Kurwa dawno się tak nie zdenerwowałem.
20 km/h a tu przed moją bramą gość twingo zapierdalał ze 70-80 km/h
:shock:
No rozumiem, gdzie można, to można i ile można.
Nie ukrywam, ze lubię przycisnąć ( jak każdy :wink: ) ale nie wpadłem jeszcze na to, żeby w strefie zamieszkania jechać powyżej 40... tym bardziej, że pieszy jest jak "święta krowa" i wolno mu korzystać z całej szerokości jezdni. :roll:
Każdemu życzę tyle samo powrotów do domu co i wyjazdów.
Na pokładzie: Johny II ASC + Sirio ml-145
Pozdrawiam i Szerokości!
Octavia I, 1.6 (102PS) 2010r → Mazda 6, 2.0 (143PS) 2004r→Audi A4 B6, 1.8T (2xxPS) 2004r→ ... ? http://www.mazdaspeed.pl/modele/wspo...002-2007-gggy/
u mnie na osiedlu w strefie zamieszkania pieszego na jezdni nie uświadczysz, jeśli nie przechodzi na drugą stronę, dawniej plac zabaw był nieogrodzony i co chwilę piłka była na drodze. Dopiero jak jakiś przyjezdny przywalił w drzewo na tym placu, to ktoś poszedł po rozum do głowy i postawił płot o wysokości może z metr...wystarczy, że dzieciak mocniej kopnie i piłka znowu na ulicy...
Wczoraj wracałem z pracy po 21 drogą S1 w kierunku Cieszyna,wyprzedza mnie gościu Audi A6 (leciał tak ze 140 max) słyszę jeb, wyjeżdżam zza zakrętu i widzę dwa roz**ne auta,właśnie audi i seata toledo dość starego.. Koleś z Seata jechał kurwa na drodze ekspresowej pod prąd. No i tutaj mimo prób wyciągnięcia go z auta nie było opcji na to i koleś z seata spłonął razem z samochodem.. Kwestia 10 sekund i zamiast Audi byłaby moja Skoda.
Jak się tak człowiek zastanowi głębiej przy takiej sytacji to aż ciary przechodzą :shock:
Jedna osoba zginęła, dwie zostały ranne, w tym jedna ciężko w czołowym zderzeniu samochodów Audi A6 oraz Seat Toledo na drodze ekspresowej S1 w Jasienicy.
"Byli to ludzie, których łączyło coś więcej niż tylko wspólna gra w piłkę. Dla których honor i obrona barw klubowych nie były pustymi pojęciami."
"Możemy działać na zasadach demokratycznych ale rację będę miał Zawsze Ja"- Hubert Jerzy Wagner(1941-2002)
Wczoraj wracałem z pracy po 21 drogą S1 w kierunku Cieszyna,wyprzedza mnie gościu Audi A6 (leciał tak ze 140 max) słyszę jeb, wyjeżdżam zza zakrętu i widzę dwa roz**ne auta,właśnie audi i seata toledo dość starego.. Koleś z Seata jechał kurwa na drodze ekspresowej pod prąd. No i tutaj mimo prób wyciągnięcia go z auta nie było opcji na to i koleś z seata spłonął razem z samochodem.. Kwestia 10 sekund i zamiast Audi byłaby moja Skoda.
Jak się tak człowiek zastanowi głębiej przy takiej sytacji to aż ciary przechodzą :shock:
=> Superb II FL 1.6 TDI CAYC,
=> Volkswagen Passat City 1.6 TDI
=> Volkswagen Passat Variant 2.0 TSI DSG "Nie ma rzeczy niemożliwych... są tylko nieopłacalne..."
bws34,
ciekawe jak człowiek może popełnić tak krytyczny błąd i wjechać na drogę ekspresową, autostradę pod prąd.
Przypomniała mi się sytuacja jak babka w skodzie wjechała pod prąd na A4. Jakiś czas później moja żonka rozmawiała z jej (babki w skodzie) chłopakiem. Okazało się, iż kobieta była doświadczonym kierowcą (jakimś przedstawicielem handlowym lub wyżej, często i od długiego czasu jeździła autem), dodatkowo planowali ślub w najbliższym czasie.
Czy przez zmęczenie, rutynę można tak fatalnie się pomylić?
Jeśli jedziesz szybciej niż ja, jesteś wariatem.
Jeśli jedziesz wolniej niż ja, jesteś debilem
Trochę z innej beczki: obserwacje "zakopiankowe" z wczorajszej wycieczki z rodziną (pomysł z gruntu zły, ale cóż zrobić...).
Dojazd przebiegł nawet sprawnie – standardowo korek przed Czarnym Dunajcem z powodu remontu wiadomego mostu...
W drodze powrotnej ludność cywilna wsi i miast mogła rozwinąć skrzydła. I tak:
1. Korek od Zakopca do Poronina – przyczyna jak zwykle. Stojąc jakieś 300-400 m od tamtejszego mostku widzę, jak równoległą do głównej zasuwa sobie jakiś młodzian na motorku. Bawi się świetnie – tylne kółko i te sprawy, przegibuje go tak, że zaraz zaliczy glebę na plecki i przykryje się motorkiem – ale nie. Odzyskał równowagę i postawił go na koła. Dojechał ów do uliczki przecinającej tory kolejowe i dobijającej do głównej (tuż przed mostem), prawie przywalił bokiem w stojącą tam osobówkę, a następnie na pełnym gazie wyleciał z podporządkowanej na główną. Stoimy dalej. Idzie wolniej niż poprzednio. Na radiu robi się głośno, że coś się rozwaliło w Poroninie. Doczołguję się do mostku, a tam na lewym autobus, a przed nim ów młodzian leży przy poboczu, motorek wprasowany w barierę, kilka osób już się nim zajmuje, słychać że służby już w drodze. Ciekawe na jak długo zamknęli jedyną w zasadzie drogę, by zeskrobać owego półgłówka? Swoją drogą, ciekawe czy się wyliże... Dla ścisłości – nie zatrzymywałem się, bo już na miejscu udzielano ofierze pierwszej pomocy, więc moja obecność tam była nawet wysoce niepożądana.
2. Trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno. Jeszcze w Poroninie trafiłem na emerytowanego, niedzielnego kierowcę. Dziadzio, co zatrzymał swoją wypieszczoną Astrę, to wysiadał z autka by zobaczyć, co się przed nim dzieje. I tak co chwila – Astra się zatrzymuje, dziadzio wysiada, auto przed nim rusza, dziadzio dalej stoi, ja trąbie, dziadzio mi pokazuje żebym się puknął w czoło, wsiada, podjeżdża już kilkanaście metrów, znów wysiada i tak w kółko. Za którymś razem już chciałem do niego wyjść i go w owo czółko puknąć. Za Czarnym Dunajcem przykleił się do osi jezdni, przyjął odstęp od poprzedzającego auta na 100m, tempomat (pewnie manualny) ustawił na 45 km/h i dawaj w Polskę. Jak go w reszcie wyprzedziłem, to zostałem przez niego soczyście otrąbiony (pewnie nie tylko) a w lusterku zobaczyłem standardowy gest z pukaniem w czółko. Później znów matoła spotkałem, jak się w korku obowiązkowo wpieprzył trzy samochody przede mną. Wyglądało to dość ciekawie, bo za Nowym Targiem na końcu obwodnicy znalazłem już lukę dla siebie na prawym pasie. W lustru widzę, że dziadzio stoi ze trzy samochody z tyłu. Włączył kierunek, rozejrzał się po samochodach, wyłączył kierunek, cegła na gaz, hamowanie przy mnie i się twardo wpier***ala. No k***wa kolegę sobie znalazł. Nie puściłem go, bo wiedziałem czym to pachnie, no to dziadzia podskoczył jeszcze dwa autka, a tam się znalazł dobry, który wpuścił zawalidrogę. W końcu zniknął z mojego pola widzenia gdzieś koło Rabki...
3. Jednak jesteśmy pobożnym narodem. Wolimy modlić się, niż patrzyć na znaki. W Skomielnej np. jest sobie kapliczka Rostowskiego (fotoradar) na limicie 50km/h. Teoretycznie wystarczy przejechać w jego okolicy z wskazaną prędkością i będzie git. Dla czego ktokolwiek ma to robić normalnie, jak można udziwnić? Najlepiej jest przed kapliczką zwolnić do 20 km/h, oddać hołd ministrowi, przeczołgać się z tą prędkością jeszcze ze 100m (a jakby się nagle odwrócił?) i później dopiero przyspieszyć. I tak cholera za każdym razem, jak towarzystwo widzi znak „kontrola prędkości”...
4. Jazda w korku – temat rzeka. Permanentnie znajdują się jakieś matołki, co będą jechały 20 km/h, gdy reszta jedzie 35 km/h. Po co się spieszyć? Wiadomo – śmierć jeździ szybko. Efekt jest oczywisty – korek rozciąga się na kilometry. W pewnym momencie, chyba przed Rabką psycha mi klękła i rzuciłem na radio, by pozagęszczali trochę szyk i nie trzymali półkilometrowych odstępów. Autka z antenkami się obudziły, ale pozostali dalej robili swoje...
Konkludując należy stwierdzić, że za wyjątkiem wypadku motocyklisty, pozostałe korki tworzyły się bez żadnego, mniej lub bardziej wyraźnego powodu. Jak się tworzyły, tak następnie w zupełnie niezwiązanych z tematyka miejscach się rozładowywały. Wniosek jest prosty – część naszego społeczeństwa, tak samo jak musiała się kiedyś pogodzić z myślą, że nie zostaną astronautami, pilotami, artystami czy sportowcami powinna pogodzić się również z myślą, że nie powinni być kierowcami. Amen.
wodan,
18 sierpnia wracałem z długiego wekendu. Jako, że w radiu podawali info o korku na wjazd na A4, że sięga Kryspinowa :szeroki_usmiech , to wracałem z Zakopca przez Krościenko :!: , Mszanę a potem na Wadowice. Pięknie szło oprócz godzinnego korka przed rondem w Wadowicach - rozładował się dopiero dzięki funkcjonariuszowi policji.
I tak sobie myślę, że gdyby w newralgicznych punktach powstawiać policajów, żeby kierowali w sposób płynny ruchem, to korki byłyby znacznie mniejsze.
Ale cóż - oni widać od Rostowskiego inne wytyczne dostali
A co do niedzielnych kierowców, to masz 100% racji - szkoda gadać :klnie:
Człowiek planuje, Bóg decyduje ...
Jark7
było 119/296 jest 143/328 by Aligator
wodan, 18 sierpnia wracałem z długiego wekendu. Jako, że w radiu podawali info o korku na wjazd na A4, że sięga Kryspinowa :szeroki_usmiech , to wracałem z Zakopca przez Krościenko :!: , Mszanę a potem na Wadowice. Pięknie szło oprócz godzinnego korka przed rondem w Wadowicach - rozładował się dopiero dzięki funkcjonariuszowi policji.
Z radia wynikało, że wszystkie alternatywne dojazdy zapchane na maxa, a po wyglądzie bocznych dojazdówek wnosiłem, że to prawda. Niestety, swoje odstać trzeba było :/
Zamieszczone przez Jark7
I tak sobie myślę, że gdyby w newralgicznych punktach powstawiać policajów, żeby kierowali w sposób płynny ruchem, to korki byłyby znacznie mniejsze.
Ale cóż - oni widać od Rostowskiego inne wytyczne dostali
Podobno, jak się zaczął tworzyć największy korek, to właśnie niebiescy ruchem w Skomielnej kierowali :diabelski_usmiech
wodan
na wstępie zaznaczę, iż wyczuwam sporo agresji w całej wypowiedzi...
"...permanentnie znajdują się jakieś matołki, co będą jechały 20 km/h, gdy reszta jedzie 35 km/h. Po co się spieszyć?"
właśnie tak się jedzie w korku, zostawia się sporo miejsca przed sobą, w ten sposób zamiast jechać 35km/h i resztę stać, jedzie się równo dajmy na to te 20km/h.
"W Skomielnej np. jest sobie kapliczka Rostowskiego (fotoradar) na limicie 50km/h. Teoretycznie wystarczy przejechać w jego okolicy z wskazaną prędkością i będzie git. Dla czego ktokolwiek ma to robić normalnie, jak można udziwnić? Najlepiej jest przed kapliczką zwolnić do 20 km/h"
nie wiem jak było, ale w Polsce ludziska jadą na zderzak, i jak pierwszy zwolni do 50km/h następny 45km/h i następny do 40km/h itd... i Ci z tyłu to się prawie zatrzymują albo jak przegapią to i komuś w jadą w tył.
"Dziadzio, co zatrzymał swoją wypieszczoną Astrę, to wysiadał z autka by zobaczyć, co się przed nim dzieje. I tak co chwila – Astra się zatrzymuje, dziadzio wysiada, auto przed nim rusza, dziadzio dalej stoi, ja trąbie, dziadzio mi pokazuje żebym się puknął w czoło, wsiada, podjeżdża już kilkanaście metrów, znów wysiada i tak w kółko. Za którymś razem już chciałem do niego wyjść i go w owo czółko puknąć"
nie rozumiem, co Ci przeszkadza, że ktoś w korku wyjdzie i mu auta odjadą... przecież i tak je dogoni. To częsta sytuacja, z jednej strony korzystając z chwili przerwy ludzie wyjmują coś z bagażników (picie dla dzieci) z drugiej strony chcą wiedzieć czy wyłączyć silnik czy to jest korek kroczący.
Jeśli jedziesz szybciej niż ja, jesteś wariatem.
Jeśli jedziesz wolniej niż ja, jesteś debilem
wodan
na wstępie zaznaczę, iż wyczuwam sporo agresji w całej wypowiedzi...
Zorr, dobrze wyczuwasz, ale już mi dzisiaj w znacznej mierze przeszło.
Zamieszczone przez Zorr
właśnie tak się jedzie w korku, zostawia się sporo miejsca przed sobą, w ten sposób zamiast jechać 35km/h i resztę stać, jedzie się równo dajmy na to te 20km/h.
I właśnie dla tego korek ciągnie się kilometrami. Gdyby każdy utrzymywał odstęp, powiedzmy te 20 m, to przy suchej nawierzchni i dobrej widoczności jest w stanie bezpiecznie wyhamować, a za razem nie zamula. Nie ma potrzeby utrzymywać dystansów po 50m i więcej, szczególnie przy tak zatrważających prędkościach jak ślimaczenie się na "dwójce" - takie sytuacje wpływają tylko negatywnie na bezpieczeństwo, bo zachęcają do wyprzedzania takiego marudera, nie zawsze w sposób bezpieczny.
Zamieszczone przez Zorr
nie wiem jak było, ale w Polsce ludziska jadą na zderzak, i jak pierwszy zwolni do 50km/h następny 45km/h i następny do 40km/h itd... i Ci z tyłu to się prawie zatrzymują albo jak przegapią to i komuś w jadą w tył.
W tym akurat przypadku nikt nie jechał "na zderzak" a wręcz jak powyżej. Jak wspomniałem - nie było żadnego uzasadnienia dla tak kretyńskiego zachowania, jednakże większość prawie się przed fotoradarem zatrzymywała. A dodam jeszcze dla smaczku, że za owym fotoradarem korek się rozładowywał i do krzyżówki szło całkiem płynnie.
Zamieszczone przez Zorr
nie rozumiem, co Ci przeszkadza, że ktoś w korku wyjdzie i mu auta odjadą... przecież i tak je dogoni. To częsta sytuacja, z jednej strony korzystając z chwili przerwy ludzie wyjmują coś z bagażników (picie dla dzieci) z drugiej strony chcą wiedzieć czy wyłączyć silnik czy to jest korek kroczący.
W którym miejscu napisałem, że mam coś przeciwko komuś, kto stojąc w korku czy na światłach wyskoczy na szybko, by wyjąc coś z bagażnika? Nawet nie będę reagował, gdy w takim przypadku korek trochę ucieknie. Jeżeli natomiast ktoś permanentnie zamula, i to obojętnie czy chce sobie pooglądać korek, widoczki, rozprostować kości czy wyskoczyć do kiosku po fajki, to takie zachowanie będę potępiał.
Na S1 i tym odcinku BB-Cieszyn to nie pierwszy wypadek.
Mi kiedys tez wyjechal dziadek na czolowke tyle, ze na pasie dojazdowym, drugiego cymbala tez w tym miejscu widzialem, przejechal zjazd od Cieszyna na Skoczow, to postanowil pod prad dojazdowka wracac pewnie.
Patrzac na miejsce w ktorym byl wypadek, to Toledo przejechalo od najblizszego zjazdu jakies 3-4km, to nie jest normalne i nie wierze ze nikt go nie mijal na takim odcinku. Raczej tez nie przypomnialo mu sie ze cos przejechal i postanowil wrocic bo w druga strone do zjazdu tez jest kawalek. To Toledo to tez nie jakis stary zlom, tylko model z czasow Leona/ Octavi 1U.
Druga sprawa jedzie taki z naprzeciwka i co teraz... zatrzymasz sie, ominiesz go, moze celowo bedzie chcial przydzwonic, jak teraz innych ostrzec, to sa sekundy, minuty i nic w zasadzie poza zadzwonieniem o dodzwonieniem na 112 sie nie zrobi, mozna jeszcze wrzeszczec na CB jak ktos ma.
W przypadki nie wierze, najczesciej to sa cwane zagrania, podlece ten kawalek bede szybciej, przeciez nikt mnie nie zobaczy, nic sie nie stanie. A moze wygram zaklad, kto dalej przejedzie pod prad. Pomijam kwestia narkotykow i alkoholu...
Kilka lat temu na S1 zaraz za Tychami przed Ledzinami byl wypadek na wysokosci dwoch stacji benzynowych Orlen. Gosc zatrzymal sie po jednej stronie i stwierdzil ze ma ochote do baru po drugiej stronie. Nie wiem tylko gdzie stanal, ale na pustej rzekomo drodze zgarnal go inny szofer z ciezarowy bo wlazl na droge :|
Na wspomnianej S1 w okolicach tego miejsca kilka lat temu do awarii auta podjechal gosc laweta. Klient stal na poboczu, gosc zaczal pakowac auto itd. Nie zauwazyl ich inny w ciezarowce :x
Maicroft, ten obrazek to cała prawda o jeździe w Polsce. Kilka lat temu byłem świadkiem ciekawej sytuacji. Żeby ją zrozumieć proponuję żeby zainteresowani obejrzeli sobie u wujaszka Google skrzyżowanie al. NMP ze Śląską/Kilińskiego i Dąbrowskiego/Nowowiejskiego w Częstochowie. Otóż Dąbrowskiego/Nowowiejskiego i Śląska/Kilińskiego są równoległe do siebie i przecinają pod kątem 90 stopni al. NMP. Za czasów kiedy można było z tych ulic skręcać w lewo w aleje ze stacji pogotowia przy Kilińskiego wyjechał ambulans i chcieli jechać z Dąbrowskiego w Nowowiejskiego. Na pasach na wprost stało już po kilka samochodów a na lewoskręcie tylko jeden. Logiczne, ze kierowca ambulansu wybrał lewoskręt żeby przejechać. Na tym lewoskręcie stała sobie pani (wiek między 30 a 40 lat) chyba w oplu, ale mniejsza o to w czym i poprawiała makijaż w lusterku w osłonie przeciwsłonecznej. Ambulans stał za nią z włączoną syreną dobrą minutę jeśli nie dłużej, a pani nic. Mimo, że szedłem całkowicie w drugą stronę, to wróciłem się, podchodzę do autka, pukam w szybę. Szyba się opuszcza i zaczynam się na babę wydzierać, że karetka na sygnale już z 1,5 minuty za nią stoi, na co baba z rozbrajającą szczerością odpowiada "Nie zauważyłam" i stoi dalej, ani myśli odjechać, żadnej refleksji :shock: ma pytanie czemu stoi a nie zjedzie odpowiedziała, że przecież jest czerwone to jak ma jechać :shock: ...trzeba jej było wprost powiedzieć, że ma zjechać na chodnik, ale ona cały czas, że jest czerwone, że na czerwonym nie wolno...i tak oto ambulans na sygnale przestał cały cykl świateł aż zrobiło się zielone, bo pani nie wolno wjechać na czerwonym...
jedyne pytanie jakie można zadać, to: skąd się do diabła tacy ludzi biorą? :shock:
rafiki, Ludzie totalnie nie wiedzą co mają zrobić jak jedzie pojazd uprzywilejowany na sygnałach. Swego czasy szwagier jeździł na "R" i miał przypadek w Tychach. Na Al. Bielskiej po dwa pasy w każdym kierunku pomykają 2 samochody obok siebie, "R" na sygnale zbliża się do nich a oni jednocześnie ostro po hamulcach. Centymetry dzieliły od wjechania im w dupę. Pacjent przypięty pasami do noszy więc ok, ale lekarka nieźle przydzwoniła w kabinę.
Mirek, do ludzi nie trafiają nawet teksty typu: "Pomyśl, że ta karetka jedzie do kogoś z Twoich bliskich"...oczywiście nikomu źle nie życzę, ale wypadki chodzą po ludziach...
Ludzie totalnie nie wiedzą co mają zrobić jak jedzie pojazd uprzywilejowany na sygnałach. Swego czasy szwagier jeździł na "R" i miał przypadek w Tychach. Na Al. Bielskiej po dwa pasy w każdym kierunku pomykają 2 samochody obok siebie, "R" na sygnale zbliża się do nich a oni jednocześnie ostro po hamulcach. Centymetry dzieliły od wjechania im w dupę.
Bo kandydaci na kierowców uczą się jakie wymiary ma tablica rejestracyjna,z jaką częstotliwością ma mrugać kierunkowskaz i nie mają czasu na bzdety o pojazdach uprzywilejowanych. :wink:
Ludzie totalnie nie wiedzą co mają zrobić jak jedzie pojazd uprzywilejowany na sygnałach. Swego czasy szwagier jeździł na "R" i miał przypadek w Tychach. Na Al. Bielskiej po dwa pasy w każdym kierunku pomykają 2 samochody obok siebie, "R" na sygnale zbliża się do nich a oni jednocześnie ostro po hamulcach. Centymetry dzieliły od wjechania im w dupę.
Bo kandydaci na kierowców uczą się jakie wymiary ma tablica rejestracyjna,z jaką częstotliwością ma mrugać kierunkowskaz i nie mają czasu na bzdety o pojazdach uprzywilejowanych. :wink:
+1
w dodatku "L" nie zobaczysz na autostradzie czy drodze szybkiego ruchu, instruktorzy co poniektórzy ledwie zdali prawo jazdy i juz szkolą innych itd.
Wczoraj wracałem z pracy po 21 drogą S1 w kierunku Cieszyna,wyprzedza mnie gościu Audi A6 (leciał tak ze 140 max) słyszę jeb, wyjeżdżam zza zakrętu i widzę dwa roz**ne auta,właśnie audi i seata toledo dość starego.. Koleś z Seata jechał kurwa na drodze ekspresowej pod prąd. No i tutaj mimo prób wyciągnięcia go z auta nie było opcji na to i koleś z seata spłonął razem z samochodem.. Kwestia 10 sekund i zamiast Audi byłaby moja Skoda.
KMP w Bielsku-Białej poszukuje świadków którzy widzieli przed zaistnieniem zdarzenia samochód, marki Seat, poruszający się „pod prąd” na drodze ekspresowej S1.
Z dwoma gosciami z Audi za dobrze tez nie jest, tak z innego zrodla dzis slyszalem
Maicroft, ten obrazek to cała prawda o jeździe w Polsce
To niestety ale 100% prawdy!!
I nie łudzmy się, że będzie lepiej. Nie będzie lepiej do czasu gdy:
a) zamiast jak zdać egzamin, nie zacznie się uczyć ludzi jak bezpiecznie i w kulturalny sposób poruszac się po drodze autem, oraz korzystać z niej jako pieszy.
b) kierowcy nie będą widzieli w innych użytkownikach drogi (obojętnie czy innych kierowcach, pieszych czy rowerzystach) normalnych ludzi którzy na równych prawach z tej drogi mogą korzystać, a nie rywali.
Do tego czasu nawet najwyższe mandaty niczego nie zmienią.
Co do jazdy na zamek błyskawiczny, to niestety, ale w naszym kraju to nie wypali chyba nigdy. Za dużo jest chamstwa, za dużo zawiści, za dużo "ja wiem najlepiej i nikt mnie tu uczył nie będzie".
Sam parę razy opierdzieliłem takich blokujących pasy przed zwężką. Raz dostało się kierowcy TIR-a, który blokował lewy pas, a ja jechałem ... rowerem. Facet chyba nie spodziewał się, że może opierniczyć go rowerzysta, bo był tak zdziwiony, że momentalnie zjechał na prawo.
Innym razem, dostało się blokującemu lewy kierowcy osobówki, gdy stałem obok niego na prawym. Gość momentalnie pojechał lewym do końca, bo również chyba się nie spodziewa,ł że ten z prawej, zamiast podziękować mu za "bohaterski" czyn, jeszcze go opierniczy za blokowanie ruchu.
Niestety kultura jazdy w Polsce jest daleko, daleko za murzynami. Tutaj każdy się z każdym ściga (co widać nawet po paru tematach na tym forum, niestety ).
W Polsce przepis który z powodzeniem funkcjonuje na zachodzie Europy, mówię o konieczności noszenia elementów odblaskowych przez pieszych, gdy poruszają się po zmroku poboczem drogi, jest zamachem na wolność i swobody obywatelskie. W Czechach, czy na Węgrzech ten sam przepis jest czymś normalnym i przez wszystkich respektowanym, choć to też byłe "demoludy". U nas oszołomy krzyczą, że nikogo na wsi nie będzie stać na zakup kamizelki, czy opaski. Dziwne, na to nie będzie stać, a na zakup butelki wódki, czy wina marki wino już ich stać, choć kosztują one znacznie więcej niż 5 zł które trzeba dać za kamizelkę czy 2 zł za opaskę.
Tutaj ten kto stanie przed przejściem do którego zbliża się pieszy uważany jest za zawalidrogę. Ten, kto jedzie prawym na dwupasmówce, za frajera, który daje się wyprzedzić innym, a ten kto hamuje, gdy widzi, że światło na skrzyżowaniu zmienia się na żółte za strachliwego.
Niestety Polacy, to naród który nie dorósł do posiadania samochodów.
Komentarz