westwi78, czy ty czasami nie przesadzasz trochę z tą obroną ewidentnych absurdów??
Ja też uważam, ze prawo jest po to aby go przestrzegać, a nie łamać, ale o absurdach trzeba głośno mówić, a nie ich .. bronić !!
Masz 2 pasy, z których jeden za kilkaset metrów będzie się kończył. I masz ograniczenie prędkości do 70 km/h i zakaz wyprzedzania. Tylko po co ???!!!
Zacznijmy od tego kiedy możesz poruszać się lewym pasem Wiec zgodnie z art 16 ust 1, 3 i 4 u.p.o.r.d. masz obowiązek jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni, lub prawym pasem. Jeśli więc znajdziesz się, w powyższym przypadku, na lewym pasie, to albo popełniasz wykroczenie przeciwko art. 16 ust. 1 i 3 p.o.r.d. bo jedziesz lewym pasem nie wyprzedzając (bo nie możesz tego zrobić zgodnie z prawem!!!), albo łamiesz postawiony zakaz wyprzedzania 8)
Więc po jaką chorobę ten znak w tym miejscu ???
Pomijam już fakt, ze np. w Hiszpanii w takim przypadku masz TYLKO znak o mającym nastąpić zwężeniu z podaną odległością za ile m. to nastąpi. Żadnych ograniczeń prędkości, żadnych zakazów wyprzedzania, bo i po co ????
W Polsce, albo ma się wszystkich za idiotów, albo po prostu zakłada sieci, aby móc zarobić na kierowcach. Powiedzmy to w końcu głośno i wyraźnie.
westwi78, czy ty czasami nie przesadzasz trochę z tą obroną ewidentnych absurdów??
byłeś kiedyś w tym miejscu? Jakbyś był, to byś zrozumiał dlaczego tam jest zakaz wyprzedzania.
Wiem że jest niedziela, ale spróbujcie trochę pomyśleć, a od razu wam przyjdą do głowy sytauacje kiedy mozna jechać tym pasem, nie wyprzedzając i nie łamiąc innych przepisów.
byłeś kiedyś w tym miejscu? Jakbyś był, to byś zrozumiał dlaczego tam jest zakaz wyprzedzania.
Byłem, za pośrednictwem google i nie widzę niczego niebezpiecznego. Ani ostrego zakrętu, ani robót drogowych, ani, jak sam przyznałeś, nadmiernego ruchu.
Taaa, jasne chciałem tylko nieśmiało zauważyć, że ty bronisz każdego jednego absurdu na naszych drogach.
Jakoś w Niemczech, Hiszpanii, Francji czy Grecji może nie być 100 znaków na 1 km. drogi i jest o.k. w Polsce jak zwykle się nie da
Nie zrozumiem, co możne być niebezpiecznego w dwupasmówce która w pewnym miejscu się kończy. Takich miejsc jest w Polsce całe mnóstwo np. niedaleko Lublina w którym mieszkam w kierunku na Lubartów za Ciecierzynem, identyczna sytuacja.
Zrozum, ze ludzie jeżdżący samochodami to w 99% normalni ludzie a nie idioci i bezrozumne zombi i może dla naszych władców czy policji będzie to zaskoczeniem, ale ci ludzie maja oczy, mózgi i zdolność logicznego myślenia. Wystarczy więc postawić tam sam znak zwężenie drogi za ..... m. Żadno ograniczenie prędkosci i zakaz wyprzedzania nie sa tam potrzebne
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-pozna...ne,350664.html ciekawe czy tych też ktoś bedzie bronił, bo znaki widac nie dla każdego! A póżniejsze zachowanie to już siega dna..... - jakby chłopina nie odzyskał filmu to moze jeszcze jakies kłopoty by miał, że niby "kogoś" tam obraził itp.
Ja też, ale jak patrze na policjantów zarówno na , jak i po służbie. Na szczęście "zwykli" ludzie w przeważającej większości jeżdżą normalnie. A stawianie na każdym miejscu ograniczeń i znaków wyprzedzania, to najprostsza droga do degrengolady i totalnego braku poszanowania dla prawa. Nikt normalnie myślący nie będzie przestrzegał debilnych ograniczeń. Szkoda tylko że policja zamiast zgłaszać takie debilizmy jeszcze próbuje egzekwować ich przestrzeganie.
P.S.
Tak mi sie nasunęło. Gdy w sierpniu byłem w Czechach, to w Pradze codziennie na placu koło pomnika Husa stała policyjna furgonetka z przyczepioną do drzwi mapą Pragi, a w środku dwóch policjantów którzy byli tak tylko po to, aby pomagać ludziom :shock:
No i jeszcze jedno, na drzwiach policyjnych aut w Czechach pisze "pomagać i chronić" i od tego jest tam własnie policja, a nie od zastawiana sieci i wyłapywania normalnych ludzi. ehhh żeby tak kiedyś było u nas.
To powiedz BIG ile koni ubywa z Twojego auta i o ile noga się staje lżejsza po przekroczeniu czeskiej granicy.
Wogóle nie jest lżejsza. Na dwupasmówkach w Czechach jeżdżę tak samo jak i w Polsce tempomat na 130 km/h i jazda. Na zwykłych drogach ok. 110 km/h czyli o jakieś 10 km/h mniej niż w Polsce.
Tylko widzę ze znowu, jako chyba policjant, lub pracownik policji (tak mi sie wydaje), widzisz tylko predkosć i nic poza nią.
A poza tym ja pisałeś, odnośnie Czech o czymś trochę innym. Tam policja jest po to aby pomagać. Przyjazna uśmiechnięta, a u nas nos na kwintę i poczucie władzy, bo mam na sobie mundur, więc jestem ważniejszy. I uwierz mi wiem o czym piszę.
Tylko widzę ze znowu, jako chyba policjant, lub pracownik policji (tak mi sie wydaje),
nic z tych rzeczy.
Zamieszczone przez Big
widzisz tylko predkosć i nic poza nią.
a gdzie tutaj mowa o prędkości?
Zamieszczone przez Big
Tam policja jest po to aby pomagać.
Zarówno w Czechach jak i u nas trafić można na policjantów i "policjantów". Ja mam doświadczenia odwrotne niż Ty - częściej w Polsce miałem do czynienia z tymi prawdziwymi niż w Czechach (a spędziłem za południową granicą spooro czasu).
Tak że nie ma co uogólniać.
A wracając do meritum - tam akurat ograniczenie i zakaz wyprzedzania ma uzasadnienie.
westwi78, jeżeli mamy korek na prawym pasie to wtedy możemy go omijać jadąc lewym pasem nie zważając na znak zakaz wyprzedzania? Jeżeli korek na prawym będzie posuwał się z prędkością 5km/h to wtedy juz nie mozna bo to wyprzedanie?
Dziwne to nasze prawo.... :szeroki_usmiech
za znakiem nie masz prawa wyprzedzać nie ważne czy jest korek czy go nie ma
To równie dobrze mogą zamknąć pas na wysokości znaku. Postawić barierkę i ch** :lol:
Wtedy zakaz wyprzedzania postawią kilkaset metrów wcześniej. A jak wcześniej zamkną pas, to znak znowu przesuną - i w ten sposób byłaby to w końcu jednopasmówka.
BTW. Wyprzedzanie a omijanie (stojących pojazdów) to co innego. Omijać korek więc możesz, ale jak któryś podpełźnie do przodu gdy będziesz na jego wysokości, to już wyprzedzasz. Idiotyzm, ale policja musi się jakoś wykazywać.
[ Dodano: Nie 20 Paź, 13 21:14 ]
Zamieszczone przez Big
Żadno ograniczenie prędkosci i zakaz wyprzedzania nie sa tam potrzebne
Jak to się ma to stwierdzenia:
Zamieszczone przez Big
O czym dyskutować z kimś, kto rości sobie prawo do indywidualnej interpretacji przepisów na drodze ??
Tak się zastanawiam, po ch..j przed zwężką ustawia sie znak wyprzedzania
Też się zastanawiam. Tyle się mówi o kulturze jazdy na suwak, a tu zonk. Bez sensu.
może po to, aby uporządkowac szyk....pod ten suwak właśnie... :wink:
z resztą, taki sam patent jest przy wjeździe do Ożarowa (richtung miszczunio) i jadac z respektem dla znaku, zamek jest ustalony jakie 300 m przed zwężką....
może po to, aby uporządkowac szyk....pod ten suwak właśnie...
Ale nic takiego w p.o.r.d. nie występuje. A to jak wiadomo tylko dobra wola i troszkę pomyślunku tych jadących prawym pasem Ale chyba jeszcze większość jedzie zderzak w zderzak i udają, że nie widzą tych na lewym pasie :P
O I 1,9 TDI AHF < SLX > <1Z1Z (9910)> miłe wspomnienia
O II FL < Ambition > <2G2G> powoli do przodu
=================================================
Ale nic takiego w p.o.r.d. nie występuje. A to jak wiadomo tylko dobra wola i troszkę pomyślunku tych jadących prawym pasem
tu masz absolutną słusznośc.....nie występuje.... :szeroki_usmiech ale, zarządca drogi (częstokroć odsądzany od czci i wiary), w tym przypadku postanowił wydłużyć nieco percepcję kierowników- zapewne powołujac sie na właściwości fizyczne pojazdów zmierzających do pasa docelowego, że nikuta sie nie zdematerializują.... - wspomniane 300 m za pomocą znaku B-25, który w przytoczonym dokumkencie juz występuje.... :szeroki_usmiech , nie ma co, cwaniak :chytry, bym powiedział
Big napisał/a:
Żadno ograniczenie prędkosci i zakaz wyprzedzania nie sa tam potrzebne
Jak to się ma to stwierdzenia:
Big napisał/a:
O czym dyskutować z kimś, kto rości sobie prawo do indywidualnej interpretacji przepisów na drodze ??
Dziwi mnie, że nie rozumiesz.
Róznica między nami jest taka, że ja mogę sobie podyskutować tu, na forum, o tym czy ten znak w tym miejscu jest sensowny czy nie (uwazam, że nie jest sensowny i zdania nie zmieniam), ale NA DRODZE po prostu bym sie do niego zastosował i tyle, bo: dura lex, sed lex.
Ty natomiast, z tego co nie raz tu pisałeś, nie zastosowałbyś sie do tego znaku i jechał po swojemu w ten sposób dokunując indywidualnej interpretacji przepisów na drodze.
Nie dalej jak w sobotę brałem udział w podobnej dyskusji gdy byłem u fryzjera....4 facetów rozmawiało o absurdach polskich przepisów, a przede wszystkim o absurdach ograniczeń prędkości...Oczywiście każdy z nas może przytoczyć mase przykładów, ale moje prywatne zdanie jest takie....polscy kierowcy u siebie na podwórku olewają nakazay, zakazy czy też ograniczenia prędkości (niektóre oczywiście bezsensowne), ale poza granicami naszego Państwa grzecznie stosują się do znaków :shock: coś jest w nas nie tak? :roll: :twisted:
U tego fryzjera zaproponowałem by Panowie obejrzeli sobie program Pana Kuby Bielaka "Jazda(nie) polska". Aktualne odcinki są o Finlandii...tam kierowcy również często nie respektują ograniczeń prędkości, ale z tą różnicą, że jak Polacy dodają 10-20km/h tak Finowie odejmują :diabelski_usmiech Generalnie nasi Finscy koledzy badzo przestrzegają prędkości
Róznica między nami jest taka, że ja mogę sobie podyskutować tu, na forum, o tym czy ten znak w tym miejscu jest sensowny czy nie (uwazam, że nie jest sensowny i zdania nie zmieniam), ale NA DRODZE po prostu bym sie do niego zastosował i tyle, bo: dura lex, sed lex.
Ty natomiast, z tego co nie raz tu pisałeś, nie zastosowałbyś sie do tego znaku i jechał po swojemu w ten sposób dokunując indywidualnej interpretacji przepisów na drodze.
Interpretacji dokonujesz tak samo jak ja - tylko że ja postępuję zgodnie ze swoją interpretacją, a ty nie. Zapewne miałeś na myśli samo postępowanie i tu faktycznie się różnimy.
....polscy kierowcy u siebie na podwórku olewają nakazay, zakazy czy też ograniczenia prędkości (niektóre oczywiście bezsensowne), ale poza granicami naszego Państwa grzecznie stosują się do znaków :shock: coś jest w nas nie tak? :roll: :twisted:
trzy aspekty do przemyślenia
- dystans zagranicznych wojaży jest z reguły większy i tutaj pojawiają się aspekty ekonomiczne
- cel podróży, w większości jednak to zagranicę jedziemy z rodziną, są też służbowe wyjazdy, ale wtedy już tak wolno Polacy nie jeżdżą.
- znajomość terenu, zwyczajów, znaków --> u siebie wiemy gdzie z reguły stoją kontrole, znamy drogę, jesteśmy w stanie wypatrzeć i zrozumieć odpowiednio wcześniej znaki np.: zjazd na jakąś miejscowość coś w stylu trasa Katowice Poznań (11) a znaki na Bytom.
Jeśli jedziesz szybciej niż ja, jesteś wariatem.
Jeśli jedziesz wolniej niż ja, jesteś debilem
trzy aspekty do przemyślenia
- dystans zagranicznych wojaży jest z reguły większy i tutaj pojawiają się aspekty ekonomiczne
- cel podróży, w większości jednak to zagranicę jedziemy z rodziną, są też służbowe wyjazdy, ale wtedy już tak wolno Polacy nie jeżdżą.
- znajomość terenu, zwyczajów, znaków --> u siebie wiemy gdzie z reguły stoją kontrole, znamy drogę, jesteśmy w stanie wypatrzeć i zrozumieć odpowiednio wcześniej znaki np.: zjazd na jakąś miejscowość coś w stylu trasa Katowice Poznań (11) a znaki na Bytom.
reasumując i w domyśle biorąc Twoją wypowiedź moge stwierdzić, że Polacy gdyby znali trasę, znaki i mieli pełno siana to w pizdu łamali by przepisy i na hura pędzili by na złamanie karku jak w Polsce?
Chyba się jednak nie zgodze...po prostu jak przelraczamy granicę naszego kraju to zwyczajnie bardziej respektujemy przepisy...a w Polsce wg. przysłowia jak kto chce :P
trzy aspekty do przemyślenia
- dystans zagranicznych wojaży jest z reguły większy i tutaj pojawiają się aspekty ekonomiczne
- cel podróży, w większości jednak to zagranicę jedziemy z rodziną, są też służbowe wyjazdy, ale wtedy już tak wolno Polacy nie jeżdżą.
- znajomość terenu, zwyczajów, znaków --> u siebie wiemy gdzie z reguły stoją kontrole, znamy drogę, jesteśmy w stanie wypatrzeć i zrozumieć odpowiednio wcześniej znaki np.: zjazd na jakąś miejscowość coś w stylu trasa Katowice Poznań (11) a znaki na Bytom.
reasumując i w domyśle biorąc Twoją wypowiedź moge stwierdzić, że Polacy gdyby znali trasę, znaki i mieli pełno siana to w pizdu łamali by przepisy i na hura pędzili by na złamanie karku jak w Polsce?
są jeszcze aspekty rodzinne ... za granicą głównie jeździmy z całą rodziną oraz ekonomiczne w rozumieniu spalanie mają przed sobą 1000km.
Spróbujmy w drugą stronę, kto po Polsce jeździ jak wariat? Z moich obserwacji to są osoby:
- młokosy testujące/szpanujące bryką
- różnej maści przedstawiciele handlowi
- ludzie na delegacjach
- ludzie którzy przez poniedziałek-piątek pracują w np.: w Wawie a na weekend śpieszą się do domu.
- ludzie wracający z pracy w piątek, po całym tygodniu harówki
- piramida (żart oczywiście) ;-)
czy kogoś byś jeszcze ujął na tej liście, no i jak to się ma do profilu kierowcy Polaka zagranicą?
Jeśli jedziesz szybciej niż ja, jesteś wariatem.
Jeśli jedziesz wolniej niż ja, jesteś debilem
- młokosy testujące/szpanujące bryką
- różnej maści przedstawiciele handlowi
- ludzie na delegacjach
- ludzie którzy przez poniedziałek-piątek pracują w np.: w Wawie a na weekend śpieszą się do domu.
- ludzie wracający z pracy w piątek, po całym tygodniu harówki
100% racji :wink:
Zamieszczone przez Zorr
są jeszcze aspekty rodzinne
wiesz w każdym aucie nie siedzę więc nie wiem ile z tych zap....nagina z rodzinką, ale takie przypadki również się zdarzają i to pewnie częściej niż myślimy Poprostu w Polsce wychodzimy z załozenia róbca co chceta i czesto gęsto ponosi nas ułańska fantazja żeby nie było ja z rodziną jeżdżę bardzo ostrożnie, ale czasami te 10-20 zdarzy mnie się przekroczyć ops:
"Kto ......jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem" :wink:
trzy aspekty do przemyślenia
- dystans zagranicznych wojaży jest z reguły większy i tutaj pojawiają się aspekty ekonomiczne
- cel podróży, w większości jednak to zagranicę jedziemy z rodziną, są też służbowe wyjazdy, ale wtedy już tak wolno Polacy nie jeżdżą.
- znajomość terenu, zwyczajów, znaków --> u siebie wiemy gdzie z reguły stoją kontrole, znamy drogę, jesteśmy w stanie wypatrzeć i zrozumieć odpowiednio wcześniej znaki np.: zjazd na jakąś miejscowość coś w stylu trasa Katowice Poznań (11) a znaki na Bytom.
reasumując i w domyśle biorąc Twoją wypowiedź moge stwierdzić, że Polacy gdyby znali trasę, znaki i mieli pełno siana to w pizdu łamali by przepisy i na hura pędzili by na złamanie karku jak w Polsce?
są jeszcze aspekty rodzinne ... za granicą głównie jeździmy z całą rodziną oraz ekonomiczne w rozumieniu spalanie mają przed sobą 1000km.
Spróbujmy w drugą stronę, kto po Polsce jeździ jak wariat? Z moich obserwacji to są osoby:
- młokosy testujące/szpanujące bryką
- różnej maści przedstawiciele handlowi
- ludzie na delegacjach
- ludzie którzy przez poniedziałek-piątek pracują w np.: w Wawie a na weekend śpieszą się do domu.
- ludzie wracający z pracy w piątek, po całym tygodniu harówki
- piramida (żart oczywiście) ;-)
czy kogoś byś jeszcze ujął na tej liście, no i jak to się ma do profilu kierowcy Polaka zagranicą?
hehe, zaczynam jeździć przepisowo bo jak mnie namierzą za 10pkt to może być już po zawodach :roll:
Komentarz