@robreg:
Nie wydaje mi się by sprawa była aż tak oczywista na niekorzyść kupującego. Nie wiemy ile użytkował auto z tą usterką, aczkolwiek nie wiem czy ma to coś do rzeczy. Podczas oględzin auta zauważył, że biegi wchodzą dziwnie, ale sprzedający poinformował go, że nieumiejętnie je wrzuca. Czyli: wszystko jest sprawne, tylko nie umiesz obsługiwać. Po jakimś czasie skrzynia się jednak rozleciała, czyli moim zdaniem auto już w momencie sprzedaży posiadało wadę, o której sprzedający nie poinformował kupującego.
Podobnie było u mnie w Megance. Przy 2000 obrotów słychać było bzyczenie. W momencie oględzin przez kupujących mówiłem im to, co mi powiedział mechanik po szukaniu przyczyny: prawdopodobnie jakiś element wpada w drgania. Finalnie auto trafiło do moich rodziców. Okazało się, że do roboty były wałki rozrządu. Moja pierwsza myśl: dobrze, że nie sprzedałem auta bo kupujący zapewne domagałby się ode mnie zwrotu chociaż części kosztów naprawy. Po co to piszę? Bo dla mnie to była naturalna pierwsza reakcja, czułbym się jak ktoś, kto sprzedał auto z wadą ukrytą *.
Tak więc ja na miejscu autora wątku skontaktował się z jakimś rzeczoznawcą oraz prawnikiem bo my tutaj możemy tylko gdybać.
* Ale ze mnie dupa, a nie "handlarz" i myśląc o sprzedaży auta eliminowałem jego słabe punkty zamiast je tuszować
Nie wydaje mi się by sprawa była aż tak oczywista na niekorzyść kupującego. Nie wiemy ile użytkował auto z tą usterką, aczkolwiek nie wiem czy ma to coś do rzeczy. Podczas oględzin auta zauważył, że biegi wchodzą dziwnie, ale sprzedający poinformował go, że nieumiejętnie je wrzuca. Czyli: wszystko jest sprawne, tylko nie umiesz obsługiwać. Po jakimś czasie skrzynia się jednak rozleciała, czyli moim zdaniem auto już w momencie sprzedaży posiadało wadę, o której sprzedający nie poinformował kupującego.
Podobnie było u mnie w Megance. Przy 2000 obrotów słychać było bzyczenie. W momencie oględzin przez kupujących mówiłem im to, co mi powiedział mechanik po szukaniu przyczyny: prawdopodobnie jakiś element wpada w drgania. Finalnie auto trafiło do moich rodziców. Okazało się, że do roboty były wałki rozrządu. Moja pierwsza myśl: dobrze, że nie sprzedałem auta bo kupujący zapewne domagałby się ode mnie zwrotu chociaż części kosztów naprawy. Po co to piszę? Bo dla mnie to była naturalna pierwsza reakcja, czułbym się jak ktoś, kto sprzedał auto z wadą ukrytą *.
Tak więc ja na miejscu autora wątku skontaktował się z jakimś rzeczoznawcą oraz prawnikiem bo my tutaj możemy tylko gdybać.
* Ale ze mnie dupa, a nie "handlarz" i myśląc o sprzedaży auta eliminowałem jego słabe punkty zamiast je tuszować
Komentarz