chyba sytuacja nie roznila sie wiele od tych spotykanych codziennie na drogach, smierc z reguly czycha na prostych bo przeciez bezpiecznych drogach.
Ja dzis wjezdzam od wesolej na kostuchne od strony lasu mamy zakret, wyjezdzamy i juz widac goscia ktory konczy wyprzedzanie i tak niebiezpieczne a tu nagle pojawia sie pieprzony idiota w leonie i tez na naszym pasie. Trzeba hamowac bo kretyn skoro ma przerywana to nie wazne ze zakret i nawet lekkie wzniesienie jest, on moze. takich przypadkow codziennie doswiadczam. jezdze dostawczym czasem ciezarowym i musze hamowac ryzykujac ze rozwale ladunek bo kretyn bez mozgu stanie mi na drodze, nie raz mam ochote wjechac w niego.
druga rzecz ktora strasznie mnie ostatnio wkurwia i powinno sie lac po ryju za to, nie trzymanie sie swojego pasa, zbyt bliskie trzymanie osi jezdni i scinanie slepych zakretow. octavia juz gosciowi rozwalilem lusterko w ten sposob, ciezarowym trzeba bylo uciekac bo ciec by o pake zachaczyl. kazdy popelnia bledy i nawet mistrz sie myli, ja sam wiem ze czasem sie zapomne, ale zbyt czesto musze myslec za innych na drodze.
Ja dzis wjezdzam od wesolej na kostuchne od strony lasu mamy zakret, wyjezdzamy i juz widac goscia ktory konczy wyprzedzanie i tak niebiezpieczne a tu nagle pojawia sie pieprzony idiota w leonie i tez na naszym pasie. Trzeba hamowac bo kretyn skoro ma przerywana to nie wazne ze zakret i nawet lekkie wzniesienie jest, on moze. takich przypadkow codziennie doswiadczam. jezdze dostawczym czasem ciezarowym i musze hamowac ryzykujac ze rozwale ladunek bo kretyn bez mozgu stanie mi na drodze, nie raz mam ochote wjechac w niego.
druga rzecz ktora strasznie mnie ostatnio wkurwia i powinno sie lac po ryju za to, nie trzymanie sie swojego pasa, zbyt bliskie trzymanie osi jezdni i scinanie slepych zakretow. octavia juz gosciowi rozwalilem lusterko w ten sposob, ciezarowym trzeba bylo uciekac bo ciec by o pake zachaczyl. kazdy popelnia bledy i nawet mistrz sie myli, ja sam wiem ze czasem sie zapomne, ale zbyt czesto musze myslec za innych na drodze.
Komentarz