Bylam ostatnio na lotnisku, jak zawsze zamknolam autko i po powrocie do autka zaczela sie dyskoteka z alarmem:
1. Nie chcial otworzyc auta, pomimo wielokrotnych prob
2.Jak otworzylam z kluczyka zaczol wyc i po wbiciu kodu nic, wyl dalej( miny ludzi nie do opisania)
3.Po wielokrotnym naciskaniu pilota zamknij/otworz i probie wbicia kodu alarm przestal wyc i dalo sie odpalic autko.
I tu rodza mi sie pytania
czy urzadzenia lotniskowe maja cos z tym wspolnego (moze mial ktos taka przygode)
czy po prostu alarm zaczyna szwankowac, dodam, ze alarm mam dokladany przez ASO
czy urzadzenia lotniskowe maja cos z tym wspolnego (moze mial ktos taka przygode)
Zakładam że tak, mój ojciec zawsze miał problemy z alarmem jak stawał w bezpośrednim sąsiedztwie PKiN w Warszawie (na czubku ma chyba najwięcej anten, radarów i Bóg wie czego jeszcze w całej okolicy).
Z resztą czytałem też jakiś czas temu artykuł właśnie o wpływie urządzeń nadawczych na alarmy w samochodach (szczególnie w wielkich aglomeracjach).
Mnie się zdarzyła dokładnie taka sama sytuacja jeden jedyny raz na kompletnym zadupiu gdzie do najbliższego domu było z 5 km. :shock: od tej pory nic, działa jak złoto. Do dzisiaj nie wiem co to mogło być.
Obstawiam na 100% miejsce tak jak pisałgregor6, jeszcze jak pracowałem przy stacjach radiolokacyjnych to takie cyrki działy się z alarmami. Byli tacy co nie mogli uzbrajać alarmów bo się co chwile np. wł.
Komentarz