Witajcie. Jestem tu nowy, ale skusiłem się do rejestracji – kto pyta, ten krócej błądzi, a używana przeze mnie dorosła O1 TDI ma kilka mniejszych problemów, które chciałbym rozwiązać.
Problem dotyczy przekłamanych (wg mnie) wskazań temperatury silnika. Przez zdecydowaną większość przejechanego przeze mnie dystansu (jest to średnio ok. 30 km/dzień, rozbitego na dwoje - dojazd i powrót z pracy), zarówno na trasie krótkiej (w/w), jak i dłuższej (do 120 km na raz, wraz z powrotem tego samego dnia) wskazania temperatury rzadko kiedy odklejają się od dolnej granicy ok. 50°C. Ma to miejsce nawet na dłuższej trasie czy pałowaniu na autostradzie ~120-140 km/h. Czasami zdarza się, że temperatura zaskoczy, ale nigdy nie byłem w stanie uchwycić momentu zmiany wskazania, więc nie jestem pewien, czy jest ona skokowa, czy stopniowa.
Czy to problem z termostatem, który nie działa tak, jak powinien, czy może czujka temperatury już głupieje? Z tego co pamiętam (jeżdżę tym autem od połowy grudnia, było w rodzinie wcześniej, ale używałem go rzadko, więc nie zaprzątałem sobie jego stanem technicznym głowy), to takie kwiatki działy się już dłuższy czas, spokojnie od 2-3 lat.
Przy maksymalnym grzaniu w samochodzie szybko robi się ciepło, więc odbiór ciepła od silnika (przy założeniu, że taki mechanizm, a nie grzałka elektryczna jest jego głównym źródłem – nie mam pewności) jest i ma się dobrze. Oczywiście nie od razu, ale wystarczyło 20 minut (w tym ~5 grzania silnika, ruszanie przy zgęstniałym 10W40 w temp. -15 do -20 to samobójstwo), żeby w samochodzie robiło się ciepło.
Oraz finalne pytanie - jak się do sprawdzenia, co jest powodem, zabrać? Plus ew. jak odpowiednie elementy wymienić? O koszta nie pytam, bo najpewniej to nie są drogie rzeczy, ale chciałbym się czegoś przy samochodzie nauczyć i wymienić to sam (o ile pół-laik sobie z tym poradzi i nie rozwali połowy samochodu).
Problem dotyczy przekłamanych (wg mnie) wskazań temperatury silnika. Przez zdecydowaną większość przejechanego przeze mnie dystansu (jest to średnio ok. 30 km/dzień, rozbitego na dwoje - dojazd i powrót z pracy), zarówno na trasie krótkiej (w/w), jak i dłuższej (do 120 km na raz, wraz z powrotem tego samego dnia) wskazania temperatury rzadko kiedy odklejają się od dolnej granicy ok. 50°C. Ma to miejsce nawet na dłuższej trasie czy pałowaniu na autostradzie ~120-140 km/h. Czasami zdarza się, że temperatura zaskoczy, ale nigdy nie byłem w stanie uchwycić momentu zmiany wskazania, więc nie jestem pewien, czy jest ona skokowa, czy stopniowa.
Czy to problem z termostatem, który nie działa tak, jak powinien, czy może czujka temperatury już głupieje? Z tego co pamiętam (jeżdżę tym autem od połowy grudnia, było w rodzinie wcześniej, ale używałem go rzadko, więc nie zaprzątałem sobie jego stanem technicznym głowy), to takie kwiatki działy się już dłuższy czas, spokojnie od 2-3 lat.
Przy maksymalnym grzaniu w samochodzie szybko robi się ciepło, więc odbiór ciepła od silnika (przy założeniu, że taki mechanizm, a nie grzałka elektryczna jest jego głównym źródłem – nie mam pewności) jest i ma się dobrze. Oczywiście nie od razu, ale wystarczyło 20 minut (w tym ~5 grzania silnika, ruszanie przy zgęstniałym 10W40 w temp. -15 do -20 to samobójstwo), żeby w samochodzie robiło się ciepło.
Oraz finalne pytanie - jak się do sprawdzenia, co jest powodem, zabrać? Plus ew. jak odpowiednie elementy wymienić? O koszta nie pytam, bo najpewniej to nie są drogie rzeczy, ale chciałbym się czegoś przy samochodzie nauczyć i wymienić to sam (o ile pół-laik sobie z tym poradzi i nie rozwali połowy samochodu).
Komentarz