Po kilku latach spokoju i bezawaryjnej eksploatacji niestety pojawił się spory problem z Octavią.
Od dłuższego czasu silnikiem telepało na zimnym, potrafił udusić się przy ruszaniu rano i ogólnie nie chodził zbyt równo. Jednak auto jechało bezproblemowo, a że było potrzebne codziennie tto przymykałem na to oko.
Jakiś czas temu pękł mi trójnik od przewodu z płynem i skończyło się jazdą przez chwilę na sucho, bez płynu. Uzupełniłem wodę bo nic innego w okolicy nie było i postanowiłem wrócić robiąc dolewki.
Niestety na ekspresówce woda uciekła bardzo szybko i złapał temp. tak, że skończyła się skala. Nie mogłem się zatrzymać, więc przejechałem jeszcze z kilometr z taką temp. Potem dolałem zimnej wody przed całkowitym wystygnięciem silnika (wiem, mój błąd!). Jednak skoda dojechała spokojnie jeszcze 100km i dalej bez problemu odpalała, jeździła itd., ale chodziła bardzo nierówno.
Diagnoza: brak ciśnienia na pierwszym cylindrze od rozrządu. Mechanicy nie chcieli naprawiać tego silnika, więc mój teść, który nie raz już robił remonty silników wziął się za to sam.
Tyle tytułem wstępu, tu zaczyna się historia właściwa?
Na start zdjęty dekiel i głowica.
Hydropopychacze martwe – 2 na 20 działały – zmienione wszystkie
Jeden zawór wydechowy na 1 cylindrze popękany, wręcz dziurawy, reszta ok – zmienione 2 wydechowe na tym cylindrze.
Uszczelniacze zaworowe na wszystkich wydechowych wymienione.
Głowica nieruszana, wymieniona tylko uszczelka. Rozrząd komplet nowy.
Po odkręceniu miski olejowej – niespodzianka.
Urwana i całkowicie wykręcona (2 kawałki) śruba trzymająca panewkę (tłok nr 3).
Na obudowie miski widoczne ślady obijania śruby o ścianki.
Tłok nr 1 wyjęty, pierścienie sprawdzone, nie było potrzeby wymiany.
Silnik złożony do kupy i odpalamy!!! Odpalił jak dziecko bez żadnych problemów, ale strasznie się telepał i coś stukało na dole ww okolicy skrzyni biegów, wręcz tak jakby był niewyważony. Telepało go dużo bardziej niż przed remontem. Zaczął dymić w okolicy wydechu za silnikiem.
Zwiększenie delikatne obrotów uspakajało telepanie i chodził super, na wolnych znowu to samo.
Po kilkukrotnm gaszeniu odpalaniu bez zmian. W końcu po dodaniu gazu nieco więcej coś ostro stuknęło, zgasł i już się nie podniósł. UPS! NIE dobrze!
Zdjęta pokrywa – podejrzenie zerwania łańcucha wałków rozrządu – nie tym razem, wszystko ok.
Zdjęta miska olejowa (podejrzenie urwania wału lub coś z panewkami) – nie tym razem, nic wizualnie nie widać.
Totalnie nic nie widać „gołym okiem” co mogło się zadziać. Czy ktoś Panowie ma jakiś pomysł co sprawdzić bez ściągania głowicy i ponownym rozbieraniu silnika w drobny mak?
Z góry dzięki za wskazówki.
Andrzej
Od dłuższego czasu silnikiem telepało na zimnym, potrafił udusić się przy ruszaniu rano i ogólnie nie chodził zbyt równo. Jednak auto jechało bezproblemowo, a że było potrzebne codziennie tto przymykałem na to oko.
Jakiś czas temu pękł mi trójnik od przewodu z płynem i skończyło się jazdą przez chwilę na sucho, bez płynu. Uzupełniłem wodę bo nic innego w okolicy nie było i postanowiłem wrócić robiąc dolewki.
Niestety na ekspresówce woda uciekła bardzo szybko i złapał temp. tak, że skończyła się skala. Nie mogłem się zatrzymać, więc przejechałem jeszcze z kilometr z taką temp. Potem dolałem zimnej wody przed całkowitym wystygnięciem silnika (wiem, mój błąd!). Jednak skoda dojechała spokojnie jeszcze 100km i dalej bez problemu odpalała, jeździła itd., ale chodziła bardzo nierówno.
Diagnoza: brak ciśnienia na pierwszym cylindrze od rozrządu. Mechanicy nie chcieli naprawiać tego silnika, więc mój teść, który nie raz już robił remonty silników wziął się za to sam.
Tyle tytułem wstępu, tu zaczyna się historia właściwa?
Na start zdjęty dekiel i głowica.
Hydropopychacze martwe – 2 na 20 działały – zmienione wszystkie
Jeden zawór wydechowy na 1 cylindrze popękany, wręcz dziurawy, reszta ok – zmienione 2 wydechowe na tym cylindrze.
Uszczelniacze zaworowe na wszystkich wydechowych wymienione.
Głowica nieruszana, wymieniona tylko uszczelka. Rozrząd komplet nowy.
Po odkręceniu miski olejowej – niespodzianka.
Urwana i całkowicie wykręcona (2 kawałki) śruba trzymająca panewkę (tłok nr 3).
Na obudowie miski widoczne ślady obijania śruby o ścianki.
Tłok nr 1 wyjęty, pierścienie sprawdzone, nie było potrzeby wymiany.
Silnik złożony do kupy i odpalamy!!! Odpalił jak dziecko bez żadnych problemów, ale strasznie się telepał i coś stukało na dole ww okolicy skrzyni biegów, wręcz tak jakby był niewyważony. Telepało go dużo bardziej niż przed remontem. Zaczął dymić w okolicy wydechu za silnikiem.
Zwiększenie delikatne obrotów uspakajało telepanie i chodził super, na wolnych znowu to samo.
Po kilkukrotnm gaszeniu odpalaniu bez zmian. W końcu po dodaniu gazu nieco więcej coś ostro stuknęło, zgasł i już się nie podniósł. UPS! NIE dobrze!
Zdjęta pokrywa – podejrzenie zerwania łańcucha wałków rozrządu – nie tym razem, wszystko ok.
Zdjęta miska olejowa (podejrzenie urwania wału lub coś z panewkami) – nie tym razem, nic wizualnie nie widać.
Totalnie nic nie widać „gołym okiem” co mogło się zadziać. Czy ktoś Panowie ma jakiś pomysł co sprawdzić bez ściągania głowicy i ponownym rozbieraniu silnika w drobny mak?
Z góry dzięki za wskazówki.
Andrzej
Komentarz