Były przewodniczący Rady Nadzorczej ZUS mówi wprost: "W ZUS nic nie ma". Już wcześniej ostrzegał, że nie mamy co liczyć na żadne emerytury.
Były szef Rady Nadzorczej ZUS, Robert Gwiazdowski, na konferencji w Karpaczu po raz kolejny poruszył temat kondycji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W ten oto sposób odniósł się do zdolności ZUS do wypłaty świadczeń przyszłym emerytom:
"Byłem przez 1,5 roku szefem rady nadzorczej ZUS i wiem co tam jest. Proszę państwa, tam nic nie ma!"
Były szef RN ZUS wyjaśnił również przyczyny zapaści polskiego systemu emerytalnego:
"Wysokość emerytury zależy od tempa wzrostu PKB w chwili gdy kończymy aktywność zawodową. A do PKB potrzebna jest odpowiednio duża populacja. Słowem, by były emerytury, muszą być dzieci. A dzieci w Polsce nie ma. Polskie dzieci rodzą się w Wielkiej Brytanii. (...)
Państwa będą toczyć wojny demograficzne. Walka będzie się toczyć o przyciągnięcie młodych osób, których praca będzie w stanie sfinansować wypłaty emerytur. Polska właśnie tę walkę przegrywa z Wielką Brytanią."
Podobną opinię, szef Rady Nadzorczej ZUS wyrażał już wcześniej, mówiąc dla tygodnika Wprost:
"Róbcie dzieci - emerytur nie będzie. (...) System, który obiecuje ludziom bezpieczeństwo na starość i odbiera ponad 40% wartości ich pracy, nie może przetrwać.
Nie robimy dzieci, bo po co (państwo się nami kiedyś zaopiekuje), a gdybyśmy chcieli robić je dla przyjemności, a nie dla własnego bezpieczeństwa, to nie mamy za co ich wychowywać (państwo nam za dużo zabiera).
(...) Ok. 2025 r. system emerytalny wpadnie w jeszcze większe kłopoty, ale coś tam pewnie będzie wciąż wypłacał, za co da się przeżyć. Skoro w Afryce ludzie żyją za 2 zł dziennie, to i my damy radę za 20 zł.
Natomiast po 2055 r., jeśli dziś niczego nie zmienimy, emeryci musieliby przeżyć za mniej niż dzisiaj w najbiedniejszej części Afryki. A u nas jest zimniej.
Jeśli bowiem kobiety urodzone w okresie wyżu demograficznego lat 80-tych, które teraz znajdują się w wieku reprodukcyjnym, nie urodzą tyle samo dzieci co ich mamy, czeka je emerytalna katastrofa. Bo dziś Rostowski może je opodatkować. A któryś z jego następców nie będzie miał kogo opodatkować. Z matematyką nie zwyciężyła nawet niezwyciężona Armia Czerwona."
Przypomnijmy, iż Robert Gwiazdowski, będąc jeszcze szefem Rady Nadzorczej ZUS, wystosował "List otwarty do ubezpieczonych w ZUS", w którym opisał katastrofalną sytuację finansową ZUS. Jako jedyny decydent w historii ZUS odważył się publicznie i otwarcie powiedzieć, m.in. iż "nasze pieniądze odbierane nam pod mylącą nazwą składki ubezpieczeniowej są po prostu ordynarnym podatkiem celowym".
Żródło: POX.PL
Były szef Rady Nadzorczej ZUS, Robert Gwiazdowski, na konferencji w Karpaczu po raz kolejny poruszył temat kondycji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W ten oto sposób odniósł się do zdolności ZUS do wypłaty świadczeń przyszłym emerytom:
"Byłem przez 1,5 roku szefem rady nadzorczej ZUS i wiem co tam jest. Proszę państwa, tam nic nie ma!"
Były szef RN ZUS wyjaśnił również przyczyny zapaści polskiego systemu emerytalnego:
"Wysokość emerytury zależy od tempa wzrostu PKB w chwili gdy kończymy aktywność zawodową. A do PKB potrzebna jest odpowiednio duża populacja. Słowem, by były emerytury, muszą być dzieci. A dzieci w Polsce nie ma. Polskie dzieci rodzą się w Wielkiej Brytanii. (...)
Państwa będą toczyć wojny demograficzne. Walka będzie się toczyć o przyciągnięcie młodych osób, których praca będzie w stanie sfinansować wypłaty emerytur. Polska właśnie tę walkę przegrywa z Wielką Brytanią."
Podobną opinię, szef Rady Nadzorczej ZUS wyrażał już wcześniej, mówiąc dla tygodnika Wprost:
"Róbcie dzieci - emerytur nie będzie. (...) System, który obiecuje ludziom bezpieczeństwo na starość i odbiera ponad 40% wartości ich pracy, nie może przetrwać.
Nie robimy dzieci, bo po co (państwo się nami kiedyś zaopiekuje), a gdybyśmy chcieli robić je dla przyjemności, a nie dla własnego bezpieczeństwa, to nie mamy za co ich wychowywać (państwo nam za dużo zabiera).
(...) Ok. 2025 r. system emerytalny wpadnie w jeszcze większe kłopoty, ale coś tam pewnie będzie wciąż wypłacał, za co da się przeżyć. Skoro w Afryce ludzie żyją za 2 zł dziennie, to i my damy radę za 20 zł.
Natomiast po 2055 r., jeśli dziś niczego nie zmienimy, emeryci musieliby przeżyć za mniej niż dzisiaj w najbiedniejszej części Afryki. A u nas jest zimniej.
Jeśli bowiem kobiety urodzone w okresie wyżu demograficznego lat 80-tych, które teraz znajdują się w wieku reprodukcyjnym, nie urodzą tyle samo dzieci co ich mamy, czeka je emerytalna katastrofa. Bo dziś Rostowski może je opodatkować. A któryś z jego następców nie będzie miał kogo opodatkować. Z matematyką nie zwyciężyła nawet niezwyciężona Armia Czerwona."
Przypomnijmy, iż Robert Gwiazdowski, będąc jeszcze szefem Rady Nadzorczej ZUS, wystosował "List otwarty do ubezpieczonych w ZUS", w którym opisał katastrofalną sytuację finansową ZUS. Jako jedyny decydent w historii ZUS odważył się publicznie i otwarcie powiedzieć, m.in. iż "nasze pieniądze odbierane nam pod mylącą nazwą składki ubezpieczeniowej są po prostu ordynarnym podatkiem celowym".
Żródło: POX.PL
Komentarz