Patrząc na taką "zorganizowaną" akcję zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem nie docieramy do etapu "oporu obywatelskiego" ? Czy przypadkiem działania Państwa nie zaczynają być w oderwaniu od tych którzy to Państwo tworzą - nazywanych czasem podobno obywatelami ?
Jakoś nikomu z nas nie przychodzi do głowy (mam nadzieje) spalić domu sąsiada bo komuś przeszkadzają u niego głośne imprezy, tylko albo z nim rozmawia albo wzywa policję.
Prawda z fotoradarami jest taka że część z nich jest bez sensu, część spełnia swoje zdanie.
Ale nie ma argumentu przemawiającego za tym , żeby je niszczyć.
Komentarz