Witam. Niedawno zakupiłem pokrowiec na samochód. Niby koszt niewielki bo jakieś 60-70zł więc pomyślałem że zaryzykuje ze względu na to że mam czarne auto i szybko się kurzy. Materiał od wewnątrz całkiem miękki więc nie rysował powierzchni. To jedyny atut tego dziadostwa. Po jednym dniu plandeka latała po parkingu jak szmata na wietrze. Wszyłem sznurek, żeby można było wiązać. Po założeniu nie jeździłem autem z jakieś 2 tygodnie. Po tym czasie plandeka była w strzępach. Rozlatywała się w dłoni gorzej niż papier toaletowy. Jednym słowem cudo z super materiału TYBOND to zwykła jednorazówka. Nie wiem czy kupiłem jakąś podróbę czy jak ale plandeka nie wytrzymała miesiąca. Piszę tego posta dla potomnych, którzy zastanawiają się czy nabyć tego typu pokrowiec. Według mnie nie warto
Subaru, nie warto nie ze wzgledu na "rozrywanie" plandeki ale na piekna korozje ktora sie potrafi pojawic na samochodzie przy uzywaniu jakiegokolwiek nakrycia samochodu z tworzyw sztucznych, oczywiscie po dłuzszym czasie.
Akurat ta była przewiewna. Tyle że była tak przewiewna, że cały pył i kurz osiadał na aucie. Jedyna ochrona to przed ptasią kupą... A swoją drogą myślę że jeśli plandeka jest odpowiednio większa to korozja raczej nie wejdzie z jej powodu. Chodzi o to żeby cały czas był przewiew i żeby szybko wyschła
Komentarz