Zamieszczone przez Wronek1
W Niemcowni
olej napędowy miałby podrożeć o minimum 70, a benzyna o 40 eurocentów.
Czytaj wiÄcej na https://biznes.interia.pl/finanse-os...mpaign=firefox
Czytaj wiÄcej na https://biznes.interia.pl/finanse-os...mpaign=firefox
1 stycznia 2020 r. wchodzą w życie nowe zalecenia Międzynarodowej Organizacji Morskiej (International Maritime Organization – IMO), ograniczające dopuszczalną zawartość siarki w paliwie do statków z 3,5 do 0,5 proc.
Co to ma wspólnego z cenami ON na stacjach benzynowych? W największym uproszczeniu: cały światowy transport morski w najbliższych miesiącach będzie musiał przestawić się z ciężkich, zasiarczonych paliw na olej o jakości zbliżonej do tego, jaki jest stosowany w naszych kochanych dieslach.
Chodzi oczywiście ekologię, bo transport morski odpowiada za 12 proc. globalnego zanieczyszczenia powietrza tlenkiem siarki. Lepszej jakości paliwo ma ograniczyć jego emisję do atmosfery. Efekt domina.
Informacja o decyzji IMO nie przebiła się w polskich mediach, ale trudno się temu dziwić, ponieważ nieco abstrakcyjne regulacje dotyczące transportu morskiego nie są czymś, co rozgrzewa emocje, zwłaszcza w przededniu podwójnych wyborów do Parlamentu Europejskiego i Sejmu.
To błąd, ponieważ ta z pozoru drobna zmiana może wywołać efekt domina i mocno przywalić w kieszeń Kowalskiego.
Wolumen tego paliwa będzie ograniczony. Przejście na paliwa niskosiarkowe wiąże się ze wzrostem cen oleju napędowego, który jest składową paliw zawierających wiele lekkich droższych frakcji
Zaspokojenie tego popytu będzie wymagać zwiększenia przerobu ropy w rafineriach, więc pojawi się presja na wzrost jej ceny
Nie spodziewam się, by cena oleju napędowego dla odbiorców końcowych z powodu IMO wzrosła więcej niż o 5-10 gr na litrze średnio w pierwszej połowie 2020 r.
Podwyżki cen oleju napędowego wydają się przesądzone, ale jest też druga strona medalu.
Chodzi o benzynę, która może potanieć, przynajmniej w stosunku do diesla. Jak wskazał Andrzej Czyżewski, po 1 stycznia 2020 r. „na rynku pojawi się więcej benzyny, na którą nie ma dodatkowego popytu i jej sprzedaż będzie się wiązać z obniżeniem ceny w relacji do ceny ropy”.
A to może oznaczać gwałtowne przyspieszenie tendencji, którą rozpoczęła afera Volkswagena, czyli odwrót Europejczyków od samochodów z silnikami wysokoprężnymi.
Co to ma wspólnego z cenami ON na stacjach benzynowych? W największym uproszczeniu: cały światowy transport morski w najbliższych miesiącach będzie musiał przestawić się z ciężkich, zasiarczonych paliw na olej o jakości zbliżonej do tego, jaki jest stosowany w naszych kochanych dieslach.
Chodzi oczywiście ekologię, bo transport morski odpowiada za 12 proc. globalnego zanieczyszczenia powietrza tlenkiem siarki. Lepszej jakości paliwo ma ograniczyć jego emisję do atmosfery. Efekt domina.
Informacja o decyzji IMO nie przebiła się w polskich mediach, ale trudno się temu dziwić, ponieważ nieco abstrakcyjne regulacje dotyczące transportu morskiego nie są czymś, co rozgrzewa emocje, zwłaszcza w przededniu podwójnych wyborów do Parlamentu Europejskiego i Sejmu.
To błąd, ponieważ ta z pozoru drobna zmiana może wywołać efekt domina i mocno przywalić w kieszeń Kowalskiego.
Wolumen tego paliwa będzie ograniczony. Przejście na paliwa niskosiarkowe wiąże się ze wzrostem cen oleju napędowego, który jest składową paliw zawierających wiele lekkich droższych frakcji
Zaspokojenie tego popytu będzie wymagać zwiększenia przerobu ropy w rafineriach, więc pojawi się presja na wzrost jej ceny
Nie spodziewam się, by cena oleju napędowego dla odbiorców końcowych z powodu IMO wzrosła więcej niż o 5-10 gr na litrze średnio w pierwszej połowie 2020 r.
Podwyżki cen oleju napędowego wydają się przesądzone, ale jest też druga strona medalu.
Chodzi o benzynę, która może potanieć, przynajmniej w stosunku do diesla. Jak wskazał Andrzej Czyżewski, po 1 stycznia 2020 r. „na rynku pojawi się więcej benzyny, na którą nie ma dodatkowego popytu i jej sprzedaż będzie się wiązać z obniżeniem ceny w relacji do ceny ropy”.
A to może oznaczać gwałtowne przyspieszenie tendencji, którą rozpoczęła afera Volkswagena, czyli odwrót Europejczyków od samochodów z silnikami wysokoprężnymi.
Komentarz