poniewaz autko mam juz troche zniszczona(przednie drzwi lewe i prawe, z klapy odszedl mi lakier od bagaznika na rowery :x )
dodatkowo mam juz rysy na calym lakierze( szczegolnie z przodu od kamieni itp)
postanowilem pomalowac cale autko na ten sam kolor(srebrny metalic )
w zakladzie powiedzieli mi ze jesli bedzie to ten sam lakier to cena okolo 2500zl
wiec chyba nie tak zle
pytanie do was mam takie jak sprawdzic czy rzeczywiscie dobrze mi to pomalowali
na co zwrocic uwage przy odbiorze auta
czy lakier oryginalny jest duzo lepszy od nowego
(no bo wydaje mi sie ze oryginalny beda musieli zedrzec) na oryginalny daja 10lat gwaranji
a na nowy bodajze rok( czy mozna powalczyc o dluzsza gwarancje??)
najbardziej boje sie tego ze lakier zacznie odpadac i bedzie mikkii, czy moje obawy sa uzasadnione????
jak do tego sie przygotowac(jakies umowy co w nich musi byc)
Lakier sie nie zrywa, ale trzeba go dobrze zmatowic. Potem sa podklady na stare lakiery i nakladasz nowy. Jak jest dobrze zrobione nic nie odpadnie. Mimo wszystko nie malowalbym calego auta.
(...) Mimo wszystko nie malowalbym calego auta.
(...)
Zgadzam się. Pomalowałbym tylko uszkodzone poważnie elementy, a resztę karoserii kazał wypolerować. Efekt powinien być zadowalający, tym bardziej, że staranne polerowanie usunie wiele małych rysek
Skoda Octavia Kombi II 2005r. 1.9TDI 77kW Elegance czerń magiczna - sprzedana...
Renault Scenic III 1.4TCe 2010 - jest...
no tak ale mi glownie chodzi o kolor
a jak bede malowal sobie drzwi to bedzie widac
a polerka podejrzewam troche zedrze mi lakier
w sumie mial bym do pomalowania
przednie drzwi( lewe i prawe)
tylna cwiartke(kolo bagaznika zniszczyl sie lakier od przenosnego bagaznika)
tylna klapa( tez od tego bagaznika)
tylny zderzak (jakas ryska nie wiadomo z kad)
no i przednia maske bo juz mam za duzo sladow od kamieni (
no i progi (lewy i prawy) bo juz sie tez troche porysowaly
swoja droga to octavia ma bardzo delikatny lakier nie wiem czy to zauwazyliscie
i mam taka cicha nadzieje ze ten nowy lakier bedzie mocniejszy od oryginalu
kolega w tym L&K tydzien temu jechalismy sobie zapalic w ustronne miejsce
przejechal kolo krzakow i rano nastepnego dnia okazalo sie ze ma rysy od kierunkow przednich do tylnych(od tych krzaczkow)
Lakier sie nie zrywa, ale trzeba go dobrze zmatowic. Potem sa podklady na stare lakiery i nakladasz nowy. Jak jest dobrze zrobione nic nie odpadnie. Mimo wszystko nie malowalbym calego auta.
Aha, nie dubluj tematow 8)
zgadzam sie w 100% pomaluj uszkodzone elementy reszte się cieniuje i poleruje. Bedzie super. Nawet w Warszawie w 1500zł się zmieścisz.
panowie mi nie chodzi w tym momencie o kase bo 2500zl jestem w stanie wydac
jesli bedzie tylko poprawa mojej niuni
jedyna kwestia nad ktora sie zastanawiam jest to czy po malowaniu bedzie lepiej niz bylo??
bo jesli po 2-3 latach autko zacznie matowiec lub jakas rdza wychodzic to zeczywiscie
wole pomalowac tylko wybrane elementy
ale jesli po malowaniu odzyska swoja dawna mlodosc i nic sie nie bedzie dzialo
to bardzo chetnie wydam te pieniadze choc by dla niej
i dla pieknego widoku jak stoi na podjezdzie (teraz niestety zucaja sie te drzwi zle pomalowane :| )
Przy malowaniu całego auta możesz się w przyszłości narazić na konieczność żmudnego tłumaczenia, że pomalowałeś bo miałeś taki kaprys, żeby zrobić dobrze swojej niuni, a nie na przykład dlatego, że przejechał po Tobie walec Przyrządy do mierzenia warstwy lakieru to już teraz codzienność.
Ponadto (nie życzę), w razie wypełniania formularza w przypadku zgłoszenia szkody w Twoim aucie (nawet nie z Twojej winy) musisz tam zaznaczyć, które elementy były wcześniej naprawiane. I co, będziesz zaznaczał całą blachę? No to się ucieszą - amortyzujemy, bo części były już naprawiane. Teoretycznie możesz nie zaznaczać, ale gdy na przykład zareklamujesz usługę, przyjdzie pan z ubezpieczalni i zmierzy powłokę lakierniczą na całym autku. Malowanie wyjdzie jak nic. W razie pecha - kłopot.
To co chcesz pomalować radzę też wcześniej sfotografować i liczyć, że przyszly nabywca da wiarę Twoim słowom.
Z moich ostatnich doświadczeń wynika, że powłoki lakieru na skodach są fabrycznie często bardzo cienkie (na błotnikach czy drzwiach nawet poniżej 0,08 mm. Patrz problem kolegi z L&K. Maska i dach mają powłokę nieco grubszą.
No i niestety ekologia też robi swoje. Współczesne lakiery podobno są niestety mniej wytrzymałe.
Po lakierowaniu nie ma prawa Ci nic oddchodzić czy matowieć. Jeżeli nie masz ognisk korozji, które trzeba dobrze obrobić i zabezpieczyć przed lakierowaniem, a myślisz o malowaniu tylko ze względów estetycznych, to bardziej martwiłbym się o to, żeby dobrze dobrali Ci "ziarno" podkładu. Niestety lakierowanie srebrnego metalika to wyzwanie i lepiej oddaj autko rzeczywiście dobremu lakiernikowi. Jak będą się chwalić sprzętem, pamiętaj, że nawet najlepsza kabina lakiernicza nie zastąpi oka i ręki fachowca.
Nie da się elementu pomalować tylko w małym kawałku. Można robić artystyczne zaprawki i polerować, ale to przy metaliku półśrodek, który zawsze będzie widać.
Jak pisze piotrekwawa, pomalują Ci tylko uszkodzony element, a częsci wokół wycieniują. Przy dobrej usłudze naprawdę nie powinno być nie widać.
Po malowaniu, o ile to możliwe oczywiście jeszcze przed zapłatą auto dobrze jest oceniać w różnym świetle, pod każdym kątem. Ja fuszerkę (plamy) wypatrzyłem w mocnym słońcu. W pochmurny dzień zauważyć było prawie nie sposób. Wyglądało to jakby na ten schrzaniony kawałek auta światło podało przez szybę. Plama miała ostro odcinające się krawędzie i gość się tłumaczył, że przy wycieraniu, przed laierowaniem musieli czymść "zaciągnąć" i finalnie wyszła plama o innym odcieniu. Chcieli matowić i jeszcze raz malować. Podziękowałem. Z własnego doświadczenia wiem też, że do porównawczego badania domowym sposobem dobre są też mocne uliczne latarnie świecące tak lekko na żółto (sodowe?), stosowane na przykład na parkingach pod hipermarketami. To co było widoczne dla mnie także w dzień (smugi na masce), choć panowie fachowcy twierdzili, że nic nie dostrzegają, gdy wieczorem zajechałem na zakupy latarnia obnażyła stuprocentowo.
Na deser może Cię też trafić "pomarańczowa skórka". Wygląda jakby lakier się zważył i ma strukturę pomarańczy, a przy "dobrym" fachowcu nawet grapefruita. Ale to zauważysz i wymacasz (oby nie) bez problemu nawet po ciemku, a wtedy już tylko "i z buta i w mordę" :twisted: Czasami ma to wersję light, ktorą zauważysz spoglądając na przedmioty odbijające się w lakierze. Na dobrze położonym lakierze odbijające się krwawędzie sa w miarę równe, na lakierze "takim sobie" (dla mnie nie do przyjęcia) krawędzie "pływają" nieregularnie. Określenie mało fachowe, ale naprawdę łatwo to zaważyć.
Sorry za nadmierną wylewność, ale wspomniały mi się moje różne przejścia i krew mnie znowu zalała.
Podsumowując. Rozumiem Cię, bo też drażni mnie każda najmniejsza rysa, ale spróbuj najpierw zlecić delikatne przepolerowanie tego co się da. Jeżeli w innych denerwujących Cie miejscach lakier i podkład nie są naruszone w sposób grożący powstaniem korozji, też zastanów się jeszcze dwa razy przed malowaniem. Ewentualnie zrób może tylko te drzwi, jak są tak ewidentnie kiepskie.
Musisz też przyjąć, że malowanie = szlifowanie. Drobniutki biały pyłek jest wszędzie. I w komorze silnika i w bagażniku, i pomimo najlepszych nawet starań fachowców także w kabinie (chyba, że ja tak źle trafiłem). Zwłaszcza jak malowałbyś całe auto.
Różnica ceny przy zmianie koloru na inny wynika z tego, że muszą pomalować szereg elementów, których nawet nie dotkną przy malowaniu na ten sam kolor. A i tak nie jesteś w stanie zmienić koloru wszędzie tam, gdzie kiedyś zaglądnie potencjalny nabywca (na przykład pod uszczelki).
Moja szczera rada, jak nie musisz, nie maluj całego auta.
Poza tym, nie chcę tu szerzyć defetyzmu , ale czasami jest tak, jak z myciem auta, namęczysz się, a na drugi dzień pada. Licho nie śpi :P
A tak w temacie to kiedyś mój ojciec miał malucha w kolorze policyjnego granatu i jak to w maluchach bywa po paru latach zaczęła wyłazić korozja miejscami, więc tato postanowił go odmalować po całości. Wszystko pięknie wyszło i było fajnie, ale po 2 latach przy sprzedarzy co się ojciec musiał natłumaczyć to bajka. Każdy potencjalny kupiec był na maxa podejrzliwy co z tym maluchem było, no masakra
Ja bym odradzał takie rzeczy zwłaszcza, że jest duże ryzyko, że coś spartolą :?
2500zl napewno by starczylo na chipsa ale ta kasa moze pojsc tylko na malowanie i na nic wiecej :| blue mariner, dzieki za wylewne wytlumaczenie mi o co chodzi (wlasnie o cos takiego mi chodzilo :szeroki_usmiech )
co do sprzedazy auta to jesli bedzie caly samochod pomalowany to grubosc warstwy bedzie wszedzie taka sama
a np w astonie martinie jest cos kolo 14 warst lakieru(wiec troche grubo)
wiec jak ktos zmierszy w paru punktach to nie powie mi ze byl malowany bo wszedzie bedzie ta sama grubosc(tak mi sie wydaje)
o ile moze zwiekszyc sie grubosc lakieru????
u mnie nie ma ani kszty korozji wiec chyba nie wyjdzie(mam nadzieje)
czyli panowie widze ze wszyscy jestescie zdania zebym nie malowal auta???
jeszcze raz podkresle ze nie chodzi mi tu o ekonomie bo te 2500zl mam na ten cel
i jesli nie zrobie malowania tylko np jedne drzwi (za 1000zl) to 1500zl przepadnie mi bez mozliwosci pozniej odzyskania tej kwoty
dlatego chce jak najwiecej zrobic :P
Ja tez pomalował bym tylko te elementy które tego wymagaja, reszta polerka. Nowy lakier na pewno bedzie mniej trwalszy niz fabryka.A to ze jak pomalujesz całe autko i bedzie wtedy wszendzie jednakowa grubosc lakieru to za wile nie da, bo jak ktos chce kupic takie autko to na pewno zasiegnie informacji jaka fabrycznie jest grubosc lakieru. Szkoda potem tłumaczenia ze było malowane bo chciałes odświezyc niunie - nabywca jest bardzo podejrzliwy. Sam postaw sie na miejsce kupujacego - czy uwirzył bys na słowo sprzedajacemu ze polamowałsobie utko bo tak chciał??? Jeszcze w dzisiejszych czasach gdzie sporawdzono tyle samochodów z zachodu.
Ale ostateczna decyzja nalezy do ciebie k
Po jednokronym pomalowaniu grubość lakieru powinienieś mieć w granicach 0,17 - 0,28 mm to jest jeszcze do przyjecia. Ale taka grubość wyjdzie Ci na całym aucie, zatem będzie jasne, że wszędzie jest grubiej, co wskazuje, że cały był malowany. Ponadto jeżeli miałeś coś już wcześniej malowane to tam może Ci wyjść grubo ponad 0,3 mm (jak jeszcze były wgniecenia, a panowie nie szczędzili szpachli).
Jeżeli masz kwotę tylko na malowanie i będziesz szczęśliwy widząc swoje autko całe śliczne i błyszczące to może, jak ryzyko zminimalizujesz wyborem dobrego fachowca operacja zakończy się powodzeniem, a auto sprzedaż komuś kto zna tę historię.
Obiektywnie lepiej nie malować, subiektywnie zrób tak, żeby było Ci lepiej k
Jak się zdecydujesz malować daj znać jak wyszło, a przy odbiorze patrz jak rentgen.
hmm
teraz to juz zaczynam sie bac powoli tego malowania
o sprzedazy autka narazie nie mysle bo sztuka udala nam sie i najwyzej autko zostanie jako drugie
wiec potencjalnym klijentem wogole sie nie przejmuje!!
bardziej sie boje ze bedzie gorzej jak bylo
a mam akurat 2500(moze wiecej) kasy wlasnie na blaharke, wiec jak nie wykorzystam dobrze tej kasy to pojdzie w pi.du, a tego bym nie chcial bo to niepotrzebna strata pieniedzy(
musze pojechac do tego zakladu i obejzec ich
P.S. jak poznac ze zaklad jest dobry????
powinien miec jakies atesty ISO itp.......
i teraz nauczylem sie na bledzie i chce sporzadzic jakas pisemna umowe zeby znowu nie bylo jak z tymi moimi drzwiami
ma ktos jakies pomysly co tam powinno sie zawierac??
pzdr
Jesli nie masz sprawdzonego warsztatu to mozesz sie niezle przejechac na tym malowaniu
Nie ważne jaki warsztat, liczy się ręka i dokładność tego co to będzie robił, wiadomo żeby w garażu nie robić, ale z doświadczenia wiem, że im większa i nowocześniejsza lakiernia to gorzej robią bo tam jest masówka
Po malowaniu auto nie zacznie rdzewić bo nawet podkładu nie będą ruszać, jeśli masz jakieś wgniecenia ważne aby nie grzali blachy, żeby cynk sie nie stopił
no to panowie moja niunia pojechala do warsztatu
troche tam posiedzi bo trzeba oszacowac straty i zaczekac na pana z ubezpieczalni
dali mi super bryczke (seicento) jezdze nim od popoludnia i juz naprawde zaczynam tesknic za moim
a to jeszcze ze dwa tygodnie :roll:
postanowilem ze nie bede malowal auta tylko drzwi, tak jak mowiliscie
rzeczywiscie potem przy sprzedazy ktos zagladnie pod uszczelke i bede sie tlumaczyl
klocek bedzie czasem zagladal do niej( ma blisko) wiec octavia nie bedzie sie czula samotna k :diabelski_usmiech
jak tylko autko dostane to zapuszcze zdjecia jak to wyszlo i ogolnie co mi sie podoba a co zchrzanili (ale sadzac po rozpoznaniu raczej nie przewiduje fuszerki :twisted: )
Komentarz