nie wszystkie firmy mają prawo pierwokupu przez pracowników a nawet niektóre bronią się przed takim procederem
Warto znać odrobinę firmę i jej zwyczaje: serwisowanie, "oszczędności szefostwa" (na przeglądach i itp
są firmy co nie oszczędzają i auta są godne polecenia ale trafiają "zajechane" osobówki zarejestrowane na ciężarowe
sprawdzać, sprawdzać albo nie i liczyć się z kosztami
Nabytek w 04.2010 r czyli 2,0 TDI.
Po drodze Verso 2,0 D4D, Auris 1,6 Velmatec
A teraz jest 1,4 TSI z 2012
A propos aut poflotowych, mogę przytoczyć własny przykład kupowania auta, którego nieciekawą historię poznałem tylko przypadkiem i uchroniło mnie to przed wdepnięciem na niezłą minę.
Mianowicie wyczaiłem w komisie, który specjalizował się m.in. w takich egzemplarzach, Subaru Outback'a. 3 lata, 106 tys. km przebiegu. Wśród samochodów z drugiej ręki powodzenia zbytniego ten model nie miał, ale czemu się dziwić, w przypadku ciężkiego bydlaka z napędem 4x4 i 2,5-litrowym silnikiem (który w tym całym układzie, przy mocy 165KM, zapewniał "imponujące" 9,8s do 100km/h :roll: ). Ja akurat, z racji minimalnych przebiegów rocznych, nie zraziłem się tym i pojechałem obejrzeć. Z zewnątrz i w środku - igła :shock: . Po prostu jak z salonu. Przejechaliśmy się, a że komis był w Ostrowi Mazowieckiej, w pobliżu był las. Jazda po leśnej dróżce, a nawet delikatnie poza nią, przyprawiła mnie o szczękopad. Żadnych stuków, drgań, płynie po wertepach jak poduszkowiec, po prostu cacuszko. Cena do niskich nie należała, ale odliczenie części VAT'u + drobne negocjacje dały niezły wynik. Pozostało zabrać go na przegląd i brać. Już się widziałem za jego kierownicą, gdy...
Pierwsze szczęście polegało na tym, że ASO Koper naprawdę fajnie podchodzi do przeglądów przedzakupowych. Podstawowy przegląd kosztował 150 zeta, a serwisant zwracał szczególną uwagę na potencjalne przyszłe wydatki nabywcy. No i pierwszy komentarz, z szyderczym uśmiechem: ten samochód długo stał. Na co komisant szczerze: tak, od kwietnia (a był to grudzień...). Lekki szok, ale w końcu sam nie zapytałem o to, więc trudno stwierdzić, że ktoś coś ukrywał. Co prawda zapewniał, że co tydzień był brany na kilkukilometrową przejażdżkę, ale fakty były bezlitosne - podwozie to była jedna wielka rdza :shock: . Przykry widok, ale było mi naprawdę szkoda tak po prostu z niego zrezygnować. Spytałem serwisanta, jakie mogę mieć z tego powodu później problemy. Odpowiedział, że ewentualne wcześniejsze zużycie łożysk, przegubów itp. No dobra, zaryzykuję. Reszta OK, nie bity, silnik chodzi jak należy, kolejnym etapem przeglądu miała być przejażdżka i subiektywna opinia serwisanta na temat: jak to jeździ.
Ale do przejażdżki nie doszło. W tym momencie wszedł na halę doradca serwisowy, który ten egzemplarz doskonale pamiętał (!). Nic dziwnego - w książce przy każdym przeglądzie był jego podpis. Facet w międzyczasie poszedł sprawdzić jakieś dokumenty ASO i oto wynik: Firma flotowa wzięła razem z tym autkiem jeszcze dwa identyczne. Jakiś rok przed tym moim przeglądem jeden z nich (jak się okazało, właśnie ten) trafił do nich z zatartym silnikiem. Kto zna Subaru, wie, że te autka ze swojej natury biorą olej i trzeba mieć go pod kontrolą. Kierowca pewnie miał w dużym poważaniu stan oleju, bo przecież te sprawy należą do firmy flotowej. No i skończyło się to remontem silnika za kilkanaście tys. zł. I niby nic w tym strasznego - uszkodzony, naprawiony w ASO, więc na nowych, ori częściach - fajnie. Tylko jeden szczegół, wyraźnie wynotowany na protokole naprawy. Oprócz niezbędnych napraw, m.in. wymiany jednego korbowodu i paru innych części, serwis zalecił wymianę pierścieni tłokowych i gniazd zaworowych (nie wiem, czy wszystkich). Padło wtedy pytanie ze strony floty, czy to konieczne. Odpowiedź serwisu: będzie bez tego jeździł, ale biorąc jeszcze więcej oleju. Decyzja klienta: NIE WYMIENIAMY. A sytuacja była taka, że całość naprawy kosztowała kilkanaście tysi, a pierścienie i gniazda, w sytuacji kiedy silnik był już i tak wybebeszony, dałyby dodatkowy koszt poniżej 1 tys. zł. Ale skoro można zaoszczędzić choć tyle...
Trzeba jeszcze dodać, że boksery Subaru są tak zbudowane, że do wymiany byle pierdoły trzeba wyjąć cały silnik. Choćby z tego powodu, wymiana tych pierścieni już po zakończeniu wyżej wspomnianego remontu kosztowałaby nie 1, ale 4 tysie. I tak uniknąłem prawdopodobnie poważnych problemów - z samochodem i z żoną, z którą życia bym nie miał po takim zakupie :roll:
Tyle na temat mitów i faktów dotyczących oszczędnościowych praktyk firm flotowych... 8)
:
: Beżowa Turbokrowa MORE Power :twisted:
:
: Było 177KM/264Nm powered by Skoda Auto
: Jest 218KM/309Nm powered by Rogalotti
:
IMO warto. Mały przebieg, wszystko pewnie w ASO robione plus historia samochodu.
Jak to jest że raz się wiesza psy na ASO - że barany, że tylko wymieniają, że się nie znają...
A przy sprzedaży/ kupnie - serwisowane w ASO to jest jakiś plus.
Przecież jak to było auto z floty to nikt szczególnie się nie przejmował co z nim będzie - ot takie nowe wydanie komuny. Auto leasingowe czyli niczyje. Może być całkiem ok. a mogło przejść niezły wietnam.... ot auto-zagadka.
a ciekawe jaką decyzję podjął autor tematu i co z tym super-autem za pół-darmo?
My tu gadu gadu - a kolega bolom napisał jednego, jedynego posta 26.09 i więcej sie nie zalogował...
taka ciekawostka w temacie:
SKODA- OCTAVIA 1.9 TDI Ambiente
SKODA
* Sprzedający zastrzega sobie prawo do zmiany terminu składania ofert;
** Sprzedający przyjmuje, że oferta została złożona po zapoznaniu się ze stanem technicznym przedmiotu; załączona ocena techniczna ma charakter poglądowy, dlatego przed złożeniem oferty konieczne jest obejrzenie przedmiotu w miejscu przechowywania;
nazwa SKODA
typ OCTAVIA 1.9 TDI Ambiente
norma emisji spalin
rok 2010
przebieg odczytany 54 tys.km.
Nr rejestracyjny
cena netto Rezerwacja
39 000,00 PLN
Nabytek w 04.2010 r czyli 2,0 TDI.
Po drodze Verso 2,0 D4D, Auris 1,6 Velmatec
A teraz jest 1,4 TSI z 2012
Komentarz