Chciałbym opisać Państwu ostatnie przeboje z moją skodą i rzetelnością jednego z warsztatów. Chciałbym również o wyjaśnienie i komentarz dotyczący niektórych stwierdzonych usterek.
Skoda Octavia IIFL 1.9 TDI (BXE), samochód z 2010 r., „poleasingowy”, kupiony w 2014 r. z 139tys km przebiegu, a obecnie 206 tys., ponad 60tys bezawaryjnej jazdy. Płyny, oleje, filtry i bieżące przeglądy wykonywane zgodnie z zaleceniami (a nawet częściej), zaznaczając że nie wierzę w oleje typu „longlife” bez wpływu na kondycję silnika. Podsumowując, staram się dbać o samochód, ponieważ nie znam się na mechanice, pokonuję nim długie trasy (ok 1000-1500/ 3 dni), boję się nim stanąć i czekać na pomoc drogową, a przy wymianach materiałów eksploatacyjnych mam zasadę „ nie stać mnie na tanie rzeczy”.
W maju tego roku, po dość intensywnym wypadzie na urlop (3500km), samochód po odpaleniu silnika zaczął wibrować a buda trzęsła się przód-tył. Po otwarciu maski silnikiem miotało jak dziewczynką z „Egzorcysty”. Po przegazowaniu, lub po przejechaniu ok 1 km wibracje ustawały i było ok. Jeden raz podczas trasy nagle włączyły się kontrolki akumulatora i ESP, zjechałem z drogi zatrzymałem auto, po chwili wszystko się wyłączyło i pojechałem dalej prosto na warsztat. W warszawie, blisko, z dobrymi opiniami.
Na warsztacie opisałem sytuację jednocześnie sugerując co mogłoby być nie tak (poduszki silnika, egr, pompowtryski, elektronika???). Dodatkowo poprosiłem o wymianę filtra paliwa, czyszczenie klimy i wymianę koła dwumasowego ze sprzęgłem bo już dawało o sobie znać. Dzień później zadzwonił do mnie Pan z warsztatu. Rzeczy dodatkowe zrobią i jest wszystko ok, ale….-z tym silnikiem to wie pan, nie będzie dobrze bo pompowtrysk nr 4 leje. Poprosiłem o regenerację. -Dobrze ale wie Pan to dopiero w przyszłym tygodniu bo to wysyłamy poza Warszawę, itd. OK. Zapytałem o koszt regeneracji. -Od 800 do 1200zł. OK. Po tygodniu zadzwonili z informacją. -Pompowtrysk zregenerowany, zainstalowany, dobrze pryska, reszta też dobrze pryska, dobre ciśnienia na 4 garach (32,32,32,31 bar), ale wie Pan przydałoby się jeszcze je uszczelnić ale to dopiero w przyszłym tygodniu bo po nocy paliwo skapuje, nazbiera się go i pierwsze, poranne odpalenie trochę dymi. Ok, pytam czy można z tym jeździć?...-można jeździć ale warto uszczelnić. A ile to kosztuje? - jak dla pana to 50zł uszczelki + 500zł robocizna. (I pojawiło się pierwsze pytanie, czy nie można było tego zrobić wtedy gdy wszystkie pompowtryski były wyciągnięte, a nie mnożyć robociznę??)…Odpowiedziałem, że muszę teraz przejechać ok 700km i wrócę za 2 tyg., - a to dobra może jeszcze się te wtryski ułożą to nie będzie takiej potrzeby to Pan nie będzie musiał ich uszczelniać. Pojechałem…Faktycznie rano pojawiała się nieco większa chmura dymu ale samochód szybko wracał do normy.
Po przejechaniu 100km, wjeżdżam na autostradę próbuję przyspieszyć z 90 na 140km/h, przy prędkości ok 110 nagła utrata mocy silnika i przyspieszałem do 140km/h ok 1 minuty (to chyba bardzo długoJ), ale samochód jedzie, mam do przejechania ok 200km. Spojrzałem na poziom paliwa, wskazówka bardzo szybko się kładła. Spalanie wzrosło dwukrotnie (na jednej kresce 25-30km) i nadal brak mocy. Zatrzymałem samochód na stacji, zgasiłem, przerwa. Po 15 min odpalam ponownie i jadę. Samochód odzyskał moc, normalnie przyspieszał, spalanie teraz wyjątkowo niskie (na jednej kresce przejechałem ok 65km, a normalnie robię ok 50km), jadę happy. Po zajechaniu na miejsce silnik zgasiłem i ponownie odpaliłem po ok 2 godzina. I się znowu zaczęło. Silnikiem miota, po przegazowaniu nadal miota, wibruje buda, mało mocy, smród z rury, spaliny w kolorze spalin (ani białe, ani czarne, ani niebieskie). Po dwóch dniach powrót do domu. Stres, wibrujący silnik, ale nie aż tak jak dwa dni temu.
Wylądowałem ponownie na tym samym warsztacie. Dzień później. -Panie, nie mam dobrych wieści bo tak: silnik jest do wymiany na 4 garze brak kompresji (32,32,32,10bar). Zbladłem, a jaka przyczyna?. -No wie pan, to musiał już być tamtym razem tłok uszkodzony, a teraz jak dostał ze zregenerowanego wtrysku dobrą dawkę paliwa to go „wypaliło” na wylot i jest dziurawy. Możliwe to? Nie można było tego wcześniej stwierdzić? - Panie brak kompresji, blok uszkodzony, a i przy okazji jeszcze turbinę też można zregenerować. Koszt: silnik 4700 + robota 3300 + turbina ok 1500zł. To jak robimy, ale silnik dopiero byśmy robili za ok miesiąc? Dałem sobie kilka dni na zastanowienie, bo jednak potrzebuję samochód trochę szybciej. Zadzwoniłem po znawcach, poszedłem do innych warsztatów. Skończyło się na tym że zabrałem od nich samochód, zapłaciłem 150zł za sprawdzenie kompresji i wywiozłem samochód na lawecie poza Warszawę do zaufanego warsztatu.
Komputer wykazał kilka błędów ale przy sprawdzaniu kompresji wszystkie gary mają bardzo dobrą (32,31,32,32 bar). Silnik normalnie pracuje, nie świecą się żadne konrolki. Czy możliwe jest żeby nagle wróciła kompresja do silnika (wow!)? Bo chyba np. rozbita szklanka po kilku godzinach sama się nie sklei…. O co tu chodzi? Mam kilka hipotez: a) robią mnie w konia w warszawskim warsztacie, b) jest problem z elektroniką, c) w nowym warsztacie mają zaprogramowany manometr, na ok 30bar, d) silnik sam się naprawił…
Postaram się przekazywać kolejne informacje na bieżąco ale już w bardziej telegraficznym skrócie.
Dzięki za przeczytanie i komentarze. Pozdrawiam
Skoda Octavia IIFL 1.9 TDI (BXE), samochód z 2010 r., „poleasingowy”, kupiony w 2014 r. z 139tys km przebiegu, a obecnie 206 tys., ponad 60tys bezawaryjnej jazdy. Płyny, oleje, filtry i bieżące przeglądy wykonywane zgodnie z zaleceniami (a nawet częściej), zaznaczając że nie wierzę w oleje typu „longlife” bez wpływu na kondycję silnika. Podsumowując, staram się dbać o samochód, ponieważ nie znam się na mechanice, pokonuję nim długie trasy (ok 1000-1500/ 3 dni), boję się nim stanąć i czekać na pomoc drogową, a przy wymianach materiałów eksploatacyjnych mam zasadę „ nie stać mnie na tanie rzeczy”.
W maju tego roku, po dość intensywnym wypadzie na urlop (3500km), samochód po odpaleniu silnika zaczął wibrować a buda trzęsła się przód-tył. Po otwarciu maski silnikiem miotało jak dziewczynką z „Egzorcysty”. Po przegazowaniu, lub po przejechaniu ok 1 km wibracje ustawały i było ok. Jeden raz podczas trasy nagle włączyły się kontrolki akumulatora i ESP, zjechałem z drogi zatrzymałem auto, po chwili wszystko się wyłączyło i pojechałem dalej prosto na warsztat. W warszawie, blisko, z dobrymi opiniami.
Na warsztacie opisałem sytuację jednocześnie sugerując co mogłoby być nie tak (poduszki silnika, egr, pompowtryski, elektronika???). Dodatkowo poprosiłem o wymianę filtra paliwa, czyszczenie klimy i wymianę koła dwumasowego ze sprzęgłem bo już dawało o sobie znać. Dzień później zadzwonił do mnie Pan z warsztatu. Rzeczy dodatkowe zrobią i jest wszystko ok, ale….-z tym silnikiem to wie pan, nie będzie dobrze bo pompowtrysk nr 4 leje. Poprosiłem o regenerację. -Dobrze ale wie Pan to dopiero w przyszłym tygodniu bo to wysyłamy poza Warszawę, itd. OK. Zapytałem o koszt regeneracji. -Od 800 do 1200zł. OK. Po tygodniu zadzwonili z informacją. -Pompowtrysk zregenerowany, zainstalowany, dobrze pryska, reszta też dobrze pryska, dobre ciśnienia na 4 garach (32,32,32,31 bar), ale wie Pan przydałoby się jeszcze je uszczelnić ale to dopiero w przyszłym tygodniu bo po nocy paliwo skapuje, nazbiera się go i pierwsze, poranne odpalenie trochę dymi. Ok, pytam czy można z tym jeździć?...-można jeździć ale warto uszczelnić. A ile to kosztuje? - jak dla pana to 50zł uszczelki + 500zł robocizna. (I pojawiło się pierwsze pytanie, czy nie można było tego zrobić wtedy gdy wszystkie pompowtryski były wyciągnięte, a nie mnożyć robociznę??)…Odpowiedziałem, że muszę teraz przejechać ok 700km i wrócę za 2 tyg., - a to dobra może jeszcze się te wtryski ułożą to nie będzie takiej potrzeby to Pan nie będzie musiał ich uszczelniać. Pojechałem…Faktycznie rano pojawiała się nieco większa chmura dymu ale samochód szybko wracał do normy.
Po przejechaniu 100km, wjeżdżam na autostradę próbuję przyspieszyć z 90 na 140km/h, przy prędkości ok 110 nagła utrata mocy silnika i przyspieszałem do 140km/h ok 1 minuty (to chyba bardzo długoJ), ale samochód jedzie, mam do przejechania ok 200km. Spojrzałem na poziom paliwa, wskazówka bardzo szybko się kładła. Spalanie wzrosło dwukrotnie (na jednej kresce 25-30km) i nadal brak mocy. Zatrzymałem samochód na stacji, zgasiłem, przerwa. Po 15 min odpalam ponownie i jadę. Samochód odzyskał moc, normalnie przyspieszał, spalanie teraz wyjątkowo niskie (na jednej kresce przejechałem ok 65km, a normalnie robię ok 50km), jadę happy. Po zajechaniu na miejsce silnik zgasiłem i ponownie odpaliłem po ok 2 godzina. I się znowu zaczęło. Silnikiem miota, po przegazowaniu nadal miota, wibruje buda, mało mocy, smród z rury, spaliny w kolorze spalin (ani białe, ani czarne, ani niebieskie). Po dwóch dniach powrót do domu. Stres, wibrujący silnik, ale nie aż tak jak dwa dni temu.
Wylądowałem ponownie na tym samym warsztacie. Dzień później. -Panie, nie mam dobrych wieści bo tak: silnik jest do wymiany na 4 garze brak kompresji (32,32,32,10bar). Zbladłem, a jaka przyczyna?. -No wie pan, to musiał już być tamtym razem tłok uszkodzony, a teraz jak dostał ze zregenerowanego wtrysku dobrą dawkę paliwa to go „wypaliło” na wylot i jest dziurawy. Możliwe to? Nie można było tego wcześniej stwierdzić? - Panie brak kompresji, blok uszkodzony, a i przy okazji jeszcze turbinę też można zregenerować. Koszt: silnik 4700 + robota 3300 + turbina ok 1500zł. To jak robimy, ale silnik dopiero byśmy robili za ok miesiąc? Dałem sobie kilka dni na zastanowienie, bo jednak potrzebuję samochód trochę szybciej. Zadzwoniłem po znawcach, poszedłem do innych warsztatów. Skończyło się na tym że zabrałem od nich samochód, zapłaciłem 150zł za sprawdzenie kompresji i wywiozłem samochód na lawecie poza Warszawę do zaufanego warsztatu.
Komputer wykazał kilka błędów ale przy sprawdzaniu kompresji wszystkie gary mają bardzo dobrą (32,31,32,32 bar). Silnik normalnie pracuje, nie świecą się żadne konrolki. Czy możliwe jest żeby nagle wróciła kompresja do silnika (wow!)? Bo chyba np. rozbita szklanka po kilku godzinach sama się nie sklei…. O co tu chodzi? Mam kilka hipotez: a) robią mnie w konia w warszawskim warsztacie, b) jest problem z elektroniką, c) w nowym warsztacie mają zaprogramowany manometr, na ok 30bar, d) silnik sam się naprawił…
Postaram się przekazywać kolejne informacje na bieżąco ale już w bardziej telegraficznym skrócie.
Dzięki za przeczytanie i komentarze. Pozdrawiam
Komentarz