misiek^wro, jakoś niejestem nadgorliwym katolikiem ale zawsze na św Krzysztota święce wóz i do tej pory jakoś to skutkuje

k
Ale może też pomagasz nieco losowi, nie wiem, sam musisz rozważyć.
Nie robie juz auto nigdy na tip-top. Kiedy eliminowalem nawet najmniejsze zarysowanie aby bylo perfect. Teraz jezdcz z lekko wgnieciona klapa od koncowki lipca i mam swiety spokoj, boje sie ze jak to zrobie u lakiernika teraz (jakos niedlugo) to znowu zaczna na mnie polowac jak i na Ciebie 



k 

Nie ma pechowych aut, natomiast stwierdzone na własnym przykładzie: im bardziej dbasz o auto, tym częściej zdarzają Ci się problemy. Ja mam jednak ten problem, że z natury jestem dbającym o własność (różną) człowiekiem. I tak miałem Escorta 1.8TD. Żona uderzyła psa (zderzak do wymiany i malowania, błotnik i maska do klepania i malowania), ja 2 razy rozwaliłem na dziurze alusy, przy czym dopóki jeździłem z felgami w stanie takim, jakimi je kupiłem, było OK. Problemy się zaczęły, gdy wpadłem na pomysł, żeby je poddać renowacji. Lałem jedynie lepszy ON, wymieniałem olej częściej, niż trzeba. A co z tego wyszło? Niekończąca się historia napraw (kilka razy turbo, kilka razy pompa wtryskowa - to tylko z tych ciekawszych) z kapitalką włącznie... Miałem tak dość, że sprzedałem to auto... koledze z pracy. On jeździ już ponad 2 lata i jedyne, co do tej pory robił, to wymienił przewody hamulcowe. A jak wygląda auto? Za mojej kadencji było wymyte, woskowane. Za jego kadencji z trudem rozpoznaję, że to było kiedyś moje auto (dojeżdża do pracy z pobliskiej wioski, więc błoto nie jest mu obce)... Potem kupiłem O2... Dbałem o to auto, myłem, woskowałem, a pomimo tego okazało się, że uszczelki wycierają lakier do podkładu, a panowie z ASO sugerowali wstępnie (zanim przyznali się do wady), że moje niehigieniczne traktowanie auta jest ewidentym źródłem tego problemu i że najlepiej, jakbym przecierał uszczelki oliwką do smarowania pupy niemowlakom (żartuję). Potem ktoś życzliwie mi przywalił w błotnik grudą lodu w zimie (konieczna była wizyta w ASO aby to wgięcie "wypchnąć"). 3 razy wymieniałem przednie reflektory, w tym raz posądzono mnie o to, że nieumiejętnie wymieniłem żarówkę, która następnie wypadła w czasie drogi na wakacje i wypaliła plastik reflektora, wtłaczając jednocześnie tłusty dym do jego wnętrza czyniąc szkło nieprzezroczystym. Dodam, że 2 tygodnie wcześniej przed rzeczonym wyjazdem byłem w ASO na przeglądzie i m.in. zleciłem wymianę 2 żarówek, co czyni zarzut ich wymiany przeze mnie po 2 tygodniach abstrakcyjnym... Cóż jeszcze... Aaaaah. Radio Stream wymagało 3-krotnej wizyty w serwisie, w tym raz wymieniano oprogramowanie, a raz nie chciało wydać płyty, którą chwilę wcześniej bardzo chętnie przyjęło (musiałem za tą naprawę zapłacić, bo płyta była "nielegalna", co według ASO spowodowało, że Stream kierując się wrodzoną uczciwością zdecydował się niegodziwy dowód piractwa zatrzymać w swoich przepastnych bebechach)... No i na koniec. Podczas przeglądu, jaki zlecił kupujący auto ode mnie na ścieżce panowie w ASO doszukali się pisków w skrzyni biegów i rekomendowali auto do demontażu rzeczonej skrzyni celem ustalenia co jest owych pisków źródłem... Idealny moment... Auto to tylko przedmiot, pecha mają właściciele 
Komentarz