Zamieszczone przez MisiekWAW
... a moja piękniejsza połowa na autostradzie gdy osiągam 140km/h :
"Nie wariuj !!"
:| ... ehhh życie :szeroki_usmiech
taki mały
OT




apa
I na wstępie, suszarka 118 km/h, ograniczenie do 70.
Propozycja 220 Hrywien sztraf, lub po wymianie zdań, a ile dasz, dałem 100.
I opeer od księgowej, do momentu, kiedy pojawiła się Toyota, chyba Awensis. Której kierownikowi, udzielono przykładnie, lekcji pokory. Prowokowana BMW, pakowała równo 200 i ani grama więcej. Widocznie miała "ogranicznik", w postaci notabla z Kijowa
Uciekłem koleżance i zjechałem na zaprawkę, nakarmić kucyki. Widziana później w zatoczce, na "popasie".
na twarzy przyspożyły mi dwie Mazdy 626. Pierwszą, nawet nie poznałem, widząc ją w lusterku. Atrapa, lampy Daylight, lakier czarny mat! Z tyłu dwa kominy jak palniki lutlampy, do lepienia papy na dachu. Pacjent, pewniak swego, śmiga Magdą, ile się da, czasem nawet, tyle ile jej fabryka dała. Nie ma litości! Killer!, ciągłej i podwójnej, pasa rozdzielającego! Klient, do zabawy, że aż miło! Pierwszy strzał, to na prostej, posrał się przy 200, analizując przez chwilę napisy na tylnej klapie, by za moment szukać oklarów. Odjechałem, na stosowną odległość, wyprzedzając kilka aut, róźnej maści, by spokojnie dalej sunąć ograniczony ciągłą linią. Ryk maździanki, wyprzedzającej na ciągłej, mnie i kilku innych użytkowników drogi, zastopowanej przez zakręty i mozolnie wspinający się na nich, pod górkę autobus. Podwójny podjazd, zastał go, przy szybkości ok 40 km, co umożliwiło mi dać, jak się później okazało, chłoptasiowi nauczkę. Adela dostała w palnik i przy 180 miej więcej w połowie podjazdu, pokazała Magdzie zadek i z majestatem odchodziła w siną dal. Nie dał, za wygraną kierownik i przy nadarzającej się okazji wyprzedził nas ale powściągliwie, gdyż wjechaliśmy do Winnicy. Stojąc, za nim, na światłach, zobaczyłem w dłoni, nerwowo strząchanego papierosa, z wiszącym na przegubie łańcuchem, znanego koloru. Wydawało, by się, że to koniec jego sromotnej porażki ale dostał jeszcze małą lekcję, śmigania po mieście, co rozgrzało mi heble i zjechało sprzęgło. Poczekałem, gdy zrównał się, chciałem zobaczyć, minę kierownika, lecz młodzian, "dyplomatycznie", spoglądał intensywnie na prawo, by po chwili, zjechać na podjazd, do jakiegoś sklepu. Identyczna sytuacja, nastąpiła godzinę później, też Mazda, tak samo czarna, salonowa, skilowana. Nic nie ma za darmo! Wjeżdżając, na obwodnicę Lwowa wpadłem, w kilka potężnych dziur, dobrze, że przy małych szybkościach, bo fele pozostały całe. Lecz zluzowały się śruby zaczepu, mocującego webasto, które wypadło, wisząc na przewodach. Z podwiązanym spokojnie jeszcze 150 km, dojechałem do celu , na Ukrainie.
TDCI to Ford.





Komentarz