Humor (2) i nie tylko...

Zwiń
To jest podklejony temat.
X
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts
  • Andrev3
    RS
    S_OCP Member
    • 2006
    • 6116

    2pac, widzę że delikatną korektę zrobił... tylko o połowę :diabelski_usmiech
    RENT COMPLEX

    DACAR.team

    Komentarz

    • Ziomal
      RS
      S_OCP Member
      • 2005
      • 5841
      • Octavia I (1U2)
      • BFQ 1.6 MPI 102 KM

      A ja widzę tylko ostatnie 1 zdjecie w tych linkach :|
      Była O1 130/280 powered by turbodiesel.pl

      Była O2 143/305 powered by turbodiesel.pl

      Jest O1 1.6 BFQ

      Komentarz

      • Geralt
        Rider
        S_OCP Member
        • 2007
        • 589

        <Nati> kochanie, czemu facetom tylko seks w głowie ?
        <Mario> dobra, to ubierz się ciepło zagramy w kosza na boisku <Nati> yyy nie chce mi się zimno jest <Mario> no to zagramy w BF2142 <Nati> nie umiem, poza tym mam za słabego kompa <Mario> w Tekkena ?
        <Nati> zawsze przegrywam z tobą, co to za gra <Mario> to pójdziemy na koncert kto tam gra teraz .... Frontside <Nati> ej nie lubię tego <Mario> no dobra to wolisz do filharmonii J.S. Bach – Weihnachts–Oratorium BWV 248 ?
        <Nati> chyba żartujesz sobie, nie che mi się iśc nigdzie <Mario> nie lubisz ? to obejrzyj ze mną 3ci sezon SG: Atlantis <Nati> nie lubię seriali si-fi <Mario> W takim razie pozostaje jedno, umyj się będe po 19.00 <NAti> ....
        pozdrawiam
        Adam W.

        Komentarz

        • norbi99
          Ambiente
          • 2008
          • 218

          <Happyman> Siostra.. prawie mnie dziś w nocy aresztowali >;D
          <G.G.> Coooo??!
          <G.G.> lol... zlewasz się?
          <Happyman> Niet... Było tak - wracamy z Humusem z klubu, zdrowo zawiani...
          <G.G.> Z Humusem... no to już wierzę...
          <Happyman> I zaczęliśmy gadać, jak to zwykle po pijaku - czy lepsze jest Muay-thai czy Taekwondo
          <G.G.> Humus ćwiczy Taekwondo?? Robi coś poza piciem???
          <Happyman> Ćśśś siostra! ;]
          <Happyman> Tak, ćwiczy od dawna, prawie tyle co ja muay-thai
          <Happyman> No i jak to bywa u nas, zaczęliśmy się napieprzać
          <G.G.> ...
          <Happyman> Wiesz, teatralne ciosy, jakieś kopniaki z obrotu, co to nie mają szans trafić... No w każdym razie musiało to wyglądać ostro, bo ktoś chyba wezwał policję.. bo nie wierzę, żeby sami z siebie przejeżdżali na takim zadupiu..
          <G.G.> I co?
          <Happyman> No i... lol.. Wyobraź sobie nasze miny, kiedy przyjeżdża dwóch typów na koniach (sic!) POLICJA KONNA!! xD I wiesz: "Natychmiast proszę się od siebie odsunąć!"
          <Happyman> Tłumaczymy, że znamy się sto lat, że to żarty.. ale średnio nam wierzą
          <G.G.> Ładnie...
          <Happyman> W prawdziwe kłopoty o mało się nie wpakowaliśmy dopiero potem
          <G.G.> ???
          <Happyman> Bo Humus zaczął się z nich nabijać xD
          <G.G.> debil... debil... W areszcie przed świętami...
          <Happyman> Heh.. Koleś coś mówi, że za bójkę to powinni nas właściwie zatrzymać
          <G.G.> Opowiem babci przy wigili...
          <Happyman> A Humus na to, swoim zapijaczonym głosem: Ja na pana konia nie wsiadam!
          <Happyman> Kolesie konsternacja, a ja dostałem dzikiego ataku śmiechu xD Nie mogłem się powstrzymać, aż usiadłem
          <G.G.> brawo...
          <Happyman> Kolesie zgłupieli ;D Patrzą na siebie i nie wiedzą co z nami zrobić. Humus oczywiście pokapował się w tym co powiedział i zaczął jechać dalej: W razie aresztu to bierzecie nas na konie przed czy za siebie? Ja chcę jechać za panem i objąć pana rękami" i do mnie: "Ja jadę z panem wąsatym, jest przystojniejszy" itd, itd.
          <G.G.> ... bosz.. i ty jesteś moim starszym bratem!!!!! Masz żonę... swoją firmę...
          <Happyman> W końcu zaczęli nas straszyć Kolską
          <G.G.> ... Okładka faktu: Szef firmy rekrutacyjnej w izbie wytrzeźwień!
          <G.G.> I jak to się skończyło?
          <Happyman> Już do nas zsiadali, kiedy Humus wyciągnął 100zł z portfela i z śmiertelnie poważną miną powiedział: Datek na karpia dla konia.
          <G.G.> ...
          <G.G.> i nie zamknęli WAS????!!?
          <Happyman> Jeden z policjantów nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Autorytet się posypał, wzięli kasę i pojechali..
          <G.G.> dzieci... dzieci z was...
          <Happyman> A właśnie! A'propos dzieci, w sumie dlatego piszę. Asia jest w ciąży, dlatego wczoraj poszedłem świętować - zostaniesz chrzestną?
          <G.G.> TAAAK!!!

          Komentarz

          • skoda13
            Ambiente
            • 2008
            • 235

            Boże Narodzenie w oczach pesymisty



            Pozdrawiam.
            Mobil.Ford Bus:SUPER STAR 3900 +KPO 531+KLS 120 +Performer5000
            Skoda Octavia:SUPER CHEETAH + KPO 452 + PERFORMER 5000
            [scroll:eeb0154ae9][/scroll:eeb0154ae9]

            Komentarz

            • kynio
              Classic
              • 2008
              • 2

              tak się bawi OCP na spotach passata

              Komentarz

              • India
                Rider
                • 2008
                • 321

                Zamieszczone przez kynio
                Obrazek tak się bawi OCP na spotach passata
                hahhahahahaha Kynio my coś o Tym wiemy, prawda??
                Nie pij za kierownicą.Stukniesz kogoś w zderzak i sobie rozlejesz...

                http://forum.octaviaclub.pl/viewtopi...=510585#510585

                Komentarz

                • kynio
                  Classic
                  • 2008
                  • 2

                  Iza no coś o tym wiemy hahahaha :wink:

                  Komentarz

                  • Guziorek
                    Rider
                    • 2008
                    • 587
                    • Audi

                    kynio,India nabijajcie się dalej.Ale co tam i tak było SUPER
                    Miało być coś dużego i wyszła skoda
                    Była skoda jest koń pociągowy :P
                    Był koń jest mały potworek
                    Pozdro Kuba

                    Komentarz

                    • 2pac
                      L&K
                      S_OCP Member
                      • 2007
                      • 1476
                      • Octavia I (1U2)
                      • ASV 1.9 TDI VP 110 KM

                      Zamieszczone przez Geralt
                      A ja widzę tylko ostatnie 1 zdjecie w tych linkach :|
                      usunal fotki, za duzo 'klientow' pewnie do neigo pisalo :]:]
                      President Johnny II + President Florida/ ML-145
                      O1 - 122KM@141KM 261Nm@303Nm By Rogalotti
                      OII - 140KM@178KM 320Nm@374Nm By CompSport

                      Komentarz

                      • Andrev3
                        RS
                        S_OCP Member
                        • 2006
                        • 6116

                        Zamieszczone przez kynio
                        tak się bawi OCP na spotach passata
                        Guzior kto Cię tak urządził?? Dałeś się? :P
                        RENT COMPLEX

                        DACAR.team

                        Komentarz

                        • Guziorek
                          Rider
                          • 2008
                          • 587
                          • Audi

                          Andrev3 nikt mnie nie urządził,pojechałem z własnej inicjatywy i nie mam czego żałować :diabelski_usmiech bo było naprawdę super :twisted:
                          kynio myślałem,że mi wyślesz to zdjęcie-kiedy robimy znowu :?: :twisted: :?:
                          Miało być coś dużego i wyszła skoda
                          Była skoda jest koń pociągowy :P
                          Był koń jest mały potworek
                          Pozdro Kuba

                          Komentarz

                          • skoda13
                            Ambiente
                            • 2008
                            • 235

                            Z pamiętnika przedszkolaka

                            EDIT:szkoda
                            wszystkie takie rzeczy ładuj do humoru :idea:




                            Z PAMIĘTNIKA PRZEDSZKOLAKA:


                            ...dzisiaj znów mama zaprowadziła mnie do przedszkola, chociaż całą
                            drogę musiała mnie ciągnąć. Czy ci dorośli naprawdę nie mogą zrozumieć,
                            że człowiek czasami pragnie odpocząć od tego wrzasku i ciężkiej harówki.
                            Na przykład wczoraj przez cały dzień robiliśmy błoto na podwórku, przez
                            co dzisiaj czułem się wykończony. Ba, ale co to kogo obchodzi. Jak się
                            ma prawie pięć lat to już się jest poważnym człowiekiem, a starzy
                            traktują mnie ciągle jak dzieciaka. Jak sikam w majtki to wcale nie
                            znaczy że jestem dziecko! Po prostu czasami nie zdążę dobiec do kibla.
                            No ale dosyć tych narzekań. Nie było ostatecznie tak źle, najpierw z
                            młodym Gałązką rzucaliśmy klockami w dziewczyny. Ten kto trafił w głowę
                            dostawał premię. Wygrałbym, ale te głupie dziewuchy w ogóle nie znają
                            się na sporcie: od razu poleciały na skargę do pani. Całe szczęście że
                            zaraz szliśmy na obiad, bo w tym kącie chybabym z nudów umarł. Po
                            obiedzie pani pokazała nam alfabet. No kurewsko [bluzgu-bluzgu] sprawa. Można
                            sobie wszystko zapisać i potem nic nie trzeba pamiętać. W praktyce
                            jednak okazało się że wcale nie jest to takie genialne. Pani pokazała
                            nam literę to ją sobie zapisałem, no a skoro zapisałem to mogłem ją
                            zapomnieć, tyle tylko że jak już zapomniałem to nie wiedziałem co
                            zapisałem. Popieprzone to wszystko...


                            ...wczoraj mama znów zawiozła mnie w wózku do przedszkola.Dobra by z
                            niej była baba,tylko ma słabe przyspieszenie pod górkę.Młody gałązka się
                            chwali,że jego mama jak się spieszy , to wyprzedza nawet rowerowców.Co
                            tam.Gruby Artur ma jeszcze gorzej.On już musi chodzić do przedszkola
                            piechotą.Gruby Artur jest zresztą całkiem głupi.Przez całe dnie nic nie
                            robi ,tylko zagląda dziewczynom pod sukienki.Naprawdę nie wiem ,co w tym
                            ciekawego.Jak kiedyś zajrzałem cioci Basi to zobaczyłem tylko majtki.,a
                            pod nie już nie zaglądałem.Zresztą jak kiedyś wujek Boguś próbował
                            zajrzeć to dostał od cioci po pysku.Tata mówi że jak się ludzie biją to
                            zawsze chodzi o pieniądze. Dziwne miejsce na przechowywanie portfela .
                            No dobra , muszę kończyć bo idzie pani,żeby zabrać mnie z kąta...


                            ...i znowu siedzę w przedszkolu jak ten palant, a za oknem śliczna
                            pogoda. Już bym tak nie narzekał, żeby chociaż pani pozwoliła nam na 5
                            minut wyjść, ale NIE!!! Na podwórku jest błoto i się utaplamy. Mnie się
                            do tej pory zdawało że to zaleta. Mieszać błoto mogę godzinami, chyba
                            politykiem zostanę bo ostatnio słyszałem jak ktoś mówił że cała ta
                            polityka to niezłe błoto. Politykiem to bym chciał zostać jeszcze z
                            jednego powodu. Mama mówiła, że oni cały dzień nic nie robią tylko
                            [bluzgu-bluzgu] w stołek, a mają z tego kupę forsy. Jako że ostatnio moje
                            kieszonkowe uległo nadspodziewanemu zamrożeniu z okazji wylania do kibla
                            mamy perfum żeby z butelki zrobić psiukawkę, postanowiłem z chłopakami
                            trochę podreperować swój budżet. Młody Gałązka przyniósł stołek, Gruby
                            Artur i ja objedliśmy się fasolówy i umówiliśmy się u Grzesia Klapidupy.
                            [bluzgu-bluzgu] w ten stołek cały dzień, a jedyne cośmy zarobili, to Gruby
                            Artur w tyłek od swojej mamy bo tak się nadął że walnął bąka z kleksem.
                            Forsy też żadnej nie dostaliśmy, tylko Grzesio przez tydzień musiał
                            wietrzyć pokój bo się tam wejść nie dało. To chyba jednak tylko politycy
                            tak potrafią. My mamy jeszcze za mało wprawy. Swoją drogą to w tym
                            sejmie musi być niezły smród, jak tyle polityków w jednym miejscu.
                            Zresztą co jakiś czas słychać że jest jakaś śmierdząca sprawa i że
                            rozszedł się smród. Sie chłopaki poświęcają.... No dobra, dość tego
                            leżakowania, trzeba się trochę pobawić...


                            Życie młodego człowieka jest naprawdę ciężkie. Zawsze można dostać w
                            tyłek, nawet jak się jest niewinnym. Inna sprawa że trochę winny byłem,
                            ale to był nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Było to tak: tata był w
                            pracy a mama wyszła gdzieś po zakupy. Przyszedł do mnie młody Gałązka,
                            Gruby Artur i Maniek zwany Letkim (zupełnie nie wiem dlaczego).
                            Bawiliśmy się w kuchni w faraona, i mieliśmy zrobić mumię. Nikt nie
                            chciał się zgłosić więc wybraliśmy na mumię Mańka. Maniek nie
                            protestował, bo on jeszcze nie bardzo umie mówić. Owijaliśmy go taśmą
                            samoprzylepną, aż tu nagle, gdy już byliśmy w połowie Maniek zaczął się
                            drzeć "mamatijakupaja". Mówił to zawsze wtedy kiedy chciał kupę, no to
                            go zaczęliśmy rozwijać. Tyle że ta taśma jakoś nie bardzo chciała go
                            puścić. Gałązka wymyślił, że skoro nie możemy uwolnić go całego to
                            chociaż rozkleimy mu spodnie i zaniesiemy do kibla żeby zrobił swoje.
                            Tyle, że jak już zdjąłem Mańkowi gacie to on nagle zaczął. Nie
                            zdążylibyśmy go donieść do kibla więc wstawiliśmy go do zlewu. Ja
                            złapałem za szklankę i podstawiłem ją przed niego żeby nie zasikał mamie
                            garnków a Gruby Artur łapał klocki. No i pech chciał, że jeden mu wypadł
                            i wleciał wprost do grochówki która stała na kuchni. Próbowaliśmy go
                            wyłowić sitkiem do herbaty, ale się nie udało, chyba sie rozpuścił.
                            Myślałem że to będzie najgorsze, ale nie, tata zjadł i nawet się nie
                            skrzywił. Wkurzył się o co innego: Artur po wszystkim wytarł ręce w
                            ścierkę. Nie wiedziałem co z nią zrobić więc wrzuciłem ją do kibla i
                            spuściłem wodę. W tym momencie sedes zamienił się w wulkan. Chciałem go
                            trochę przetkać, najpierw ręką, potem szczoteczką do zębów mamy, ale nic
                            nie pomogło. No to nawrzucaliśmy tam papieru żeby nie było widać ścierki
                            i wróciliśmy do kuchni pełni nadziei że tata i mama nic nie zauważą.
                            Niestety, cud się nie zdarzył. Następnym razem zacznę od pochowania
                            mamie i tacie wszystkich pasków do spodni...


                            Dziś od samego rana postanowiłem być dobrym człowiekiem. Chciałem zrobić
                            coś dla ludzkości. Jako że najbliższa ludzkość to moja mama i tata,
                            postanowiłem im zrobić śniadanie. Kroić chleba jeszcze nie umiem, do
                            patelni nie dosięgam, ale coś jednak zrobić trzeba. Pogrzebałem w
                            szafkach i znalazłem kisiel malinowy. Nie bardzo wiedziałem jak się to
                            robi więc poleciałem do młodego Gałązki, bo ten kujon już się trochę
                            nauczył czytać i mógł przeczytać instrukcję. Okazało się że wystarczy do
                            kubka wsypać trzy czubate łyżki cukru i to co jest w torebce, a potem
                            zalać wrzącą wodą. Z wodą bym sobie poradził, ale przekopałem cały dom i
                            okazało się że nigdzie nie ma ani jednej czubatej łyżki. Inna sprawa że
                            ja nawet nie wiem jak taka czubata łyżka wygląda, więc dałem sobie
                            spokój. Swoją dobroć przeniosłem na obiad. Chciałem trochę pomóc mamie.
                            Mama powiedziała że na obiad będą ryby i mogę jej pomagać obtaczać te
                            ryby w mące. Wszystko szło super dopóki nie wrócił z pracy tata.
                            Strasznie się gdzieś spieszył i powiedział że jeść nie będzie. To po to
                            ja się tak dla tej ludzkości męczę? Ze złości aż mi łzy napłynęły do
                            oczu i zakręciło mnie w nosie. Tata właśnie podszedł w swoim nowym
                            garniturze żeby pożegnać się z mamą, a ja w tym momencie kichnąłem:
                            prosto w talerz z mąką! Chyba pobiłem rekord szybkości w zamykaniu się w
                            łazience, bo tato ostatnio to coś nerwowy, a jak się zdenerwuje to
                            bardzo szybko biega. No cóż, nie opłaca się poświęcać, nikt tego nie
                            ceni...


                            Chyba muszę zmienić swój stosunek do Grubego Artura. Okazał się bardzo
                            mądrym człowiekiem. Zaczęło się od tego jak młodemu Gałązce zaklinowało
                            się gówno w tyłku. Siedział w kiblu z pół godziny i gdyby mu mama nie
                            pomogła widelcem to chyba by tam siedział do śmierci. No właśnie, teraz
                            już wiem jak wygląda usrana śmierć o której tyle się słyszy od
                            dorosłych. Tak mi się wydaje że to musi być straszna choroba i dużo
                            ludzi na nią zapada. Kiedyś jak mi się udało spinaczem otworzyć taty
                            biurko to nawet widziałem kasetę na której chyba były sfilmowane
                            przypadki tej choroby, bo na okładce były jakieś panie z tak
                            porozciąganymi otworami w tyłkach, że to co Gałązka zrobił to był mały
                            pikuś w porównaniu z tym co one musiały przejść. Nawet pamiętam nazwę
                            łacińską tej choroby, bo była nadrukowana na kasecie: Anale Perwersjum
                            czy jakoś tak. Co jeszcze zauważyłem na tej kasecie to to, że tym paniom
                            poodpadały siurki. Jak powiedziałem o tym Gałązce to się trochę
                            przestraszył, ale kolektywnie sprawdziliśmy czy jemu to grozi i okazało
                            się że jemu trzyma się dosyć mocno. W każdym razie mieliśmy go co
                            tydzień kontrolować. To była tajemnica, ale w jakiś sposób dowiedział
                            się o tym Gruby Artur. Zaczął się z nas śmiać świnia jedna, i powiedział
                            że dziewczyny bez siurków się RODZĄ!!! Zaczęliśmy mu tłumaczyć że jest
                            głupi, bo jakby miały wtedy sikać, ale potem przypomniałem sobie że i
                            Baśka Smalec i Jolka z jednym zębem i nawet ta ruda Mariola jak sikają
                            do piaskownicy to kucają. Kurde frans, faktycznie z nimi coś jest nie
                            tak. Poszliśmy z młodym Gałązką do Baśki Smalec i kategorycznie
                            zażądaliśmy żeby pokazała nam siurka. Faktycznie, zamiast niego miała
                            tylko jakąś szparkę. No proszę, człowiek całe życie się uczy, a głupi
                            umiera...


                            Dzis dowiedziałem się o sobie bardzo niemiłej rzeczy. A wszystko przez
                            Grzesia Klapidupę, Grubego Artura i mojego tatę, ale od początku. Dziś
                            po obiedzie przyleciał do mnie Grzesio i zaczął mi opowiadać co mu się
                            przytrafiło. Bawił się z chłopakami w chowanego i w nagłym przypływie
                            geniuszu schował sie do skrzynki na piasek przed klatką, wtedy zobaczył
                            przez szparę jak do skrzynki podeszło trzech panów w dresach, wygodnie
                            sobie na niej usiedli i zaczęli coś popijać. Grzesio przez nich
                            przesiedział w skrzyni trzy godziny, ale nie żałuje, bo dowiedział się
                            bardzo ciekawych rzeczy i poznał parę fajnych przekleństw. Opowiedział
                            mi wszystko i muszę przyznać że jedna rzecz mnie bardzo zainteresowała.
                            Podobno każda dziewczyna ma przy sobie kakao tylko nie każdemu daje. Być
                            może Grzesio coś przekręcił, ale jak się go dopytywałem to przysięgał że
                            tak właśnie powiedzieli. A faceci byli na pewno bardzo mądrzy bo byli
                            całkiem łysi, a mama mówi że jak komuś wychodzą włosy to musi być bardzo
                            mądry. Interesowało mnie to dlatego że strasznie lubię kakao, więc
                            jakbym je od jakiejś dziewczyny wycyganił to by było fajnie. Tyle że
                            najwyraźniej te dziewuchy to straszne sknery. Myślałem, myślałem, aż w
                            końcu wymyśliłem, że spytam o radę Grubego Artura. On z wszystkich
                            chłopaków najlepiej zna się na kobietach. Gruby Artur powiedział mi, że
                            jak chcę coś od dziewczyny to muszę być kulturalny i powiedzieć jej
                            jakiś komplement. Nie bardzo wiedziałem co to znaczy więc Arturo
                            wyjaśnił że po prostu trzeba je prosić i zawsze mówić że coś mają ładne.
                            Nie bardzo mi to pasowało, ale w końcu Gruby Artur to fachowiec; to on
                            pierwszy odkrył że dziewczyny nie mają siurków. Pamiętając o wskazówkach
                            przystąpiłem do działania. Akurat w pobliżu nie było żadnej innej
                            dziewczyny jak tylko siostra młodego Gałązki. Wprawdzie jest już stara
                            bo kończy gimnazjum, ale kiedy była młoda to była z niej całkiem niezła
                            laska, widziałem ją na zdjęciach. Ułożyłem sobie przemowę i podszedłem
                            do niej. Pamiętając nauki Grubego Artura powiedziałem, że słyszałem że
                            ma ładne kakao i czy mogłaby mnie poczęstować. No i klops, nie
                            podzieliła się, franca jedna. Jeszcze mnie tak zwymyślała, że gdybym to
                            powtórzył to do końca życia nie obejrzałbym dobranocki. No i na koniec
                            powiedziała że jestem zboczony: to już mnie trochę ubodło! Jak poszedłem
                            z reklamacjami do Artura, to on stwierdził że miała rację, przecież
                            kakao jest mdłe, jest na nim kożuch no i w ogóle jest do kitu. Wtedy
                            sobie uświadomiłem że nie znam nikogo kto lubiłby kakao. No i masz.
                            Faktycznie jestem zboczony. Słyszałem że to można leczyć, tylko nie wiem
                            gdzie. Postanowiłem porozmawiać z tatą: w końcu jest lekarzem i powinien
                            wiedzieć takie rzeczy. Tyle, że jak spytałem go gdzie mogę się wyleczyć
                            ze zboczenia, to najpierw zrobił oczy wielkie jak cycki cioci Basi, a
                            potem posadził na stole i zaczął opowiadać jakieś koszmarne bzdety o
                            pszczółkach i kwiatkach, o tym że jak się ludzie całują to się kochają i
                            odwrotnie i tym podobne świństwa których aż się słuchać nie dało.
                            Doszedłem do wniosku że tata jest bardziej zboczony niż ja, a skoro on
                            się z tego nie leczy, a wręcz przeciwnie, jeszcze leczy innych, to i ja
                            nie muszę się martwić. Chociaż, jeśli to dziedziczne, a tata o tym nie
                            wie to może muszę go uświadomić? Nie wiem, muszę to sobie jeszcze
                            przemyśleć...


                            ...jak to na wojence ładnie gdy przedszkolak w dziurę wpadnie. Tak sobie
                            dziś śpiewałem cały dzień bo dzisiaj bawiliśmy się w wojnę. Zebrała się
                            cała paczka: ja, młody Gałązka, Grzesiu Klapidupa, Gruby Artur, Letki
                            Maniek i na dokładkę parę dziewczyn. Podzieliliśmy się sprawiedliwie na
                            dwie drużyny tzn. chłopaki kontra dziewczyny plus Letki Maniek i
                            przystąpiliśmy do działań zaczepno obronnych. Naszą kwaterę ulokowaliśmy
                            w garażu Grubego Artura i na początek się okopaliśmy. Okop nie był
                            głęboki, ale w kucki można było tam się nieźle bronić. Potem
                            przygotowaliśmy amunicję: Gruby Artur proponował kamienie, ale doszedłem
                            do wniosku że konwencje międzynarodowe nie dopuszczają tego typu
                            amunicji do wojen podwórkowych, więc stanęło na kulkach z błota.
                            Następnie przygotowaliśmy broń osłonową, czyli wiaderka z suchym piachem
                            i czekaliśmy na nieprzyjaciela. Nieprzyjaciel jak to nieprzyjaciel
                            zjawił się niespodzianie i wcale nie w przyjacielskich zamiarach:
                            mianowicie przyleciał tata Grubego Artura i zaczął wrzeszczeć że mamy
                            natychmiast zasypać nasz okop, bo on nie będzie mógł wyjechać z garażu.
                            Nie zdążyliśmy mu wytłumaczyć że wojna wymaga poświęceń bo w biegu
                            ciężko się mówi i można sobie język przyciąć. Całe szczęście że tata
                            Artura jest trzy razy grubszy niż Artur, więc nas nie dogonił. Tym razem
                            okopaliśmy się w piaskownicy. Na atak nieprzyjaciela nie trzeba było
                            długo czekać, dziewczyny wyskoczyły z wrzaskiem z pobliskich krzaków i
                            zaczęły nas obrzucać grudkami ziemi. Pierwszy atak odparliśmy bez
                            problemów, ale okazało się że nasze kulki błota wyschły i ciężko je
                            rzucać rękami; potrzebowaliśmy jakiejś wyrzutni. Gruby Artur wpadł na
                            pomysł i za chwilę przybiegł z biustonoszem swojej mamy. W tym momencie
                            nasze szanse wzrosły niepomiernie, bo mama Artura ma taki kaliber że
                            można strzelać nawet arbuzami. Oddział Letkiego Mańka doszedł do wniosku
                            że frontalnym atakiem nic nie wskóra i zaczął uciekać się do podstępów.
                            Broniliśmy się dzielnie dopóki do naszych okopów nie wpadły skarpetki
                            taty Letkiego Mańka. Wtedy wysłaliśmy lampamentariusza w osobie Grzesia
                            Klapidupy żeby podpisać pakt o zakazie używania broni chemicznej. Przy
                            okazji podpisał też pakt o zakazie używania broni biologicznej
                            (dziewczyny miały cały słoik mrówek) jak i atomowej (Baśka Smalec
                            wyciągnęła ze śmietnika pieluchy swojej młodszej siostry). Grzesio
                            podpisałby pewnie jeszcze parę paktów bo jako jedyny z nas umie coś
                            napisać, ale niestety wichry dziejowe w osobie mojej mamy zadecydowały
                            inaczej tzn. zawołały mnie na obiad. Na wojnie to się ma apetyt...


                            ...kto by pomyślał że w przedszkolu można się dowiedzieć czegoś
                            ciekawego!?! Dziś nasza pani przyprowadziła jakiegoś pana który zaczął
                            nam opowiadać o nauce. Wprawdzie dużo nie skorzystałem, ale między
                            jednym a drugim staniem w kącie usłyszałem że nauka ma męczenników. I to
                            że oni są bardzo sławni i wszyscy o nich mówią z szacunkiem i za to że
                            się tak męczą dla tej nauki to potem wszyscy są im wdzięczni. Jak tak
                            patrzę na swojego brata to on też jest męczennik, bo tak się codziennie
                            męczy nad lekcjami, ale niedoczekanie jego żebym zaczął o nim mówić z
                            szacunkiem. Podzieliłem się swoimi przemyśleniami z tatą, a on mi
                            wytłumaczył że to nie do końca tak. Męczennik to taki który cierpi za
                            pokazywanie swojej wiedzy. No to też mam kandydata. Kiedyś Grzesiu
                            Klapidupa chciał pokazać że już umie pisać, więc napisał mazakiem na
                            szafie DUPA, męczennikiem okazał się chwilę potem, bo mazak okazał się
                            niezmywalny. Niestety znowu coś źle zrozumiałem bo mama omal nie padła
                            na zawał ze śmiechu jak usłyszała że mówię do Grzesia "proszę pana
                            Klapidupy". Okazało się że męczennikiem można też zostać kiedy poświęca
                            się swoje zdrowie lub życie dla eksperymentu. No to zaraz przypomniało
                            mi się jak młody Gałązka poświęcił się dla dla sprawdzenia czy kotu jest
                            przyjemnie na karuzeli. Jego poświęcenie się polegało na tym, że dostał
                            od ojca pasem kiedy ten wszedł do kuchni i zobaczył kota w mikrofalówce.
                            Ale kot był wniebowzięty bo jeszcze przez jakiś czas miauczał i skakał z
                            radości jak głupi. W każdym razie eksperyment się powiódł. Tyle że tata
                            mówi że to też nie wystarczyło żeby zostać męczennikiem. Kurde frans,
                            czy wszystko co ci dorośli robią i mówią musi być takie skomplikowane.
                            Mam nadzieję nie dorosnę zbyt szybko...


                            Ale numer! W życiu nie myślałem że w przedszkolu może być tak ciekawie!
                            Ale po kolei. Dziś jak tylko mama przyciągnęła mnie do przedszkola, pani
                            ogłosiła że zabiera nas na wycieczkę. I to żeby było jeszcze straszniej
                            ta wycieczka miała być na wieś do jakiegoś gospodarstwa, żebyśmy sobie
                            pooglądali jak wyglądają żywe zwierzęta. To już nie można było iść do
                            zoo? Tam jest znacznie bezpieczniej bo te zwierzaki stoją w klatkach, a
                            nie łażą po łące bez żadnego nadzoru. No ale skoro to pani decyzja to
                            trudno. Wsiedliśmy do pociągu i po godzinie byliśmy na miejscu. No kto
                            by się spodziewał że ta wieś jest aż tak daleko za miastem. No ale do
                            rzeczy. My ustawiliśmy się w parach na łące a pani poleciała porozmawiać
                            z szefem tego całego bałaganu który nazywał się pan Rolnik. Na odchodne
                            powiedziała że możemy podejść pooglądać sobie krówki. Podeszliśmy, i
                            zamarliśmy z przerażenia - tam nie było ani jednej krowy, same byki, a
                            co gorsza prawie każdy z nas miał na sobie coś czerwonego. Szybko
                            zaczęliśmy zdejmować wszystkie czerwone rzeczy: skarpetki, koszulki i
                            tak dalej. W końcu co niektórzy nie bardzo już mieli co zdjąć, bo
                            okazało się że Baśka Smalec wszystko ma czerwone, łącznie z majtkami.
                            Był jeszcze jeden problem z Grubym Arturem, bo jemu było gorąco, a jak
                            jest mu gorąco to ma całą czerwoną gębę. Na szczęście Grzesio znalazł
                            jakiś kubełek który założyliśmy Arturowi na głowę i poczuliśmy się
                            trochę bezpieczniej. Po chwili wróciła pani i oczywiście zaczęła
                            wrzeszczeć że mamy się ubierać z powrotem. Po naszych gorących
                            protestach wyszło na jaw, że nie tylko byki mają rogi, krowy też. Trochę
                            się uspokoiliśmy, ale dla pewności puściliśmy Kaśkę przodem, a Grubego
                            Artura nie czyściliśmy zbyt mocno (ten kubełek był po węglu). Mimo
                            wszystko te krowy tak się dziwnie na nas spod byka patrzyły. Po tej
                            przygodzie przeszliśmy sobie do mieszkania z krowami które nazywało się
                            obora. Tam dowiedzieliśmy się mnóstwa pożytecznych rzeczy: po pierwsze,
                            że krowa nie daje mleka jak się ją pompuje za ogon, po drugie że to co
                            wtedy ta krowa daje to wcale nie jest mleko, po trzecie, że tego co ta
                            krowa wtedy daje nie powinno się pić bo się potem strasznie
                            nieprzyjemnie odbija, i po czwarte że jak już krowa skończy dawać to coś
                            to trzeba się szybko odsunąć i nie zaglądać pod ogon bo się będzie, jak
                            Gruby Artur, cały dzień śmierdziało krowią kupą. Przy okazji
                            dowiedzieliśmy się że świnie jedzą wszystko, łącznie z moim workiem na
                            kapcie, i że krowy na łące zostawiają miny poślizgowe (Mariolka nawet na
                            jedną trafiła). Dowiedzielibyśmy się pewnie znacznie więcej, ale
                            najpierw pani zabroniła nam szukać gdzie w kurze siedzą jajka, a potem
                            przyleciała pani Rolnikowa i zaczęła krzyczeć że ją w oborze jakieś
                            demony atakują. Na szczęście nie były to demony, tylko Letki Maniek
                            wlazł w bańkę po mleku i krzyczał że nie może się wydostać, a że pani
                            Rolnikowa nie zna tego narzecza to myślała że to diabeł. Trzeba było
                            zabrać bańkę z Mańkiem do warsztatu mechanicznego, żeby ją porozcinali,
                            a my wróciliśmy do przedszkola. Jednak na wsi nie jest tak strasznie.
                            Nikt nie zginął.


                            ...jak ciężko człowiekowi w wieku przedszkolnym rozwijać swój talent.
                            Wczoraj na przykład wymyśliliśmy że założymy zespół. Jeszcze nie bardzo
                            wiedzieliśmy kto na czym będzie grał, ale to ustali się później.
                            Największy problem był z nazwą. Za żadne skarby świata nic nie
                            przychodziło nam do głowy. W końcu Grzesiu Klapidupa stwierdził że
                            pamiętał jakąś fajną nazwę, ale właśnie uciekła mu z głowy. Domyśliliśmy
                            się że daleko uciec nie mogła, więc powiesiliśmy Grzesia za nogi na
                            wieszaku żeby mu wróciła. Niestety natychmiast zalał go taki tłok
                            uciekniętych wcześniej myśli, że aż poszła mu krew z nosa. Kiedy już
                            wróciła mu przytomność powiedział że sobie przypomniał: mieliśmy się
                            nazwać NECROCANIBALISTIC VOMITORIUM *). Nazwa była bardzo fajna, ale
                            okazało się że Grześ przeczytał ją w jakimś komiksie, i że taki zespół
                            już był. No to klapa, wymyślamy coś innego. Ja wymyśliłem KARTOFEL BOFEL
                            ale chłopaki powiedzieli że to głupia nazwa. W końcu pomogła nam siostra
                            Gałązki: od tej pory naszą oficjalną nazwą było FAT ARTURUM AND LIGHT
                            MANIECK. Zupełnie nie wiem co to znaczy, bo to po jakiemuś murzyńsku,
                            ale bardzo fajnie brzmi. Potem zaczęliśmy przydzielać sobie instrumenty.
                            Gruby Artur wziął perkusję, ja cymbałki, Gałązka gitarę swojej siostry a
                            Letkiego Mańka daliśmy na wokal, bo jak śpiewał to brzmiało to mniej
                            więcej tak jak te zagraniczne zespoły. Natychmiast zaczęliśmy nagrywać
                            kasetę demo i pewnie nasza piosenka pod tytułem "zjedz swojego jeża"
                            stałaby się przebojem, ale przyleciała sąsiadka i zaczęła opierniczać
                            mamę że u nas jest taki hałas że jej mąż nie słyszy własnej wiertarki.
                            No to mama zabrała nam perkusję, magnetofon i jeszcze nas ochrzaniła za
                            pogięte garnki bo Artur strasznie mocno uderzał. Ciekaw jestem co powie
                            siostra Gałązki jak zobaczy że została jej tylko jedna struna w gitarze.
                            I miej tu człowieku talent...


                            Ale jaja, niech ja skonam! Gruby Artur się zakochał. I to w kim, w tej
                            rudej Marioli! Muszę przyznać że na początku to mieliśmy z niego niezłą
                            nabitkę, ale później zaczęliśmy chłopakowi współczuć, chodził smętny,
                            nie bawił się, nie mieszał z nami błota, no po prostu cień człowieka
                            (dosyć duży cień zresztą). W końcu postanowiliśmy chłopakowi pomóc!
                            Najpierw staraliśmy się go uzdrowić: tłumaczyliśmy jak komu dobremu, że
                            dziewczyny są głupie, nie umieją się bawić a co gorsza jak się takiej
                            spodobasz to będziesz się musiał z nią ożenić i całować, normalnie
                            ohyda. A do tego jeszcze dziewczyny są takie że chcą mieć dzieci. Ale
                            Artur powiedział że ożenić się może, całować się nie zamierza, bo to
                            facet rządzi w domu, a do roli rodzica jest już gotowy. No trudno jego
                            problem. No to zaczęliśmy myśleć co zrobić żeby Mariola chociaż na niego
                            popatrzyła. A jak na złość to jej chyba okulary bardzo zmętniały bo
                            patrzyła i rozmawiała ze wszystkimi, tylko nie z Arturem chociaż to
                            zawsze jego najbardziej widać. Zamontowaliśmy mu nawet żarówkę na
                            czapce, ale to nic nie pomogło, Mariola zawsze patrzyła się w inną
                            stronę. Jak już zawiodły wszystkie sposoby, to poszliśmy po poradę do
                            starszych. Najpierw siostra młodego Gałązki tłumaczyła nam że jak chce
                            się poderwać dziewczynę to trzeba być Romanem Tycznym, kupować kwiatki i
                            chodzić do kina. Do kina to Artur jeszcze by poszedł, ale kupować
                            kwiatki? Jakby na klombach mało tego sadzili. A już zmiana nazwiska i
                            imienia zupełnie nie wchodzi w grę. No cóż, tym razem poszliśmy do
                            dużego Freda żeby nam coś poradził. On powiedział że po primo trza mieć
                            gadkie, po sekundo fulkasy, a po tercjo to trza sie myć bo jak spod
                            napleta jedzie to żadna laska pały nie wymlaska. Zupełnie nie
                            wiedzieliśmy co to znaczy, ale na wszelki wypadek umyliśmy Artura bardzo
                            dokładnie. Potem mieliśmy problem z gadką, bo Artur jakoś dziwnie się
                            przy Marioli zapowietrzał, więc wymyśliliśmy że weźmiemy Grzesia,
                            zapakujemy do torby i to on będzie mówił a Gruby Artur tylko ruszał
                            ustami, a w tej torbie niby będą te fulkasy. Potem daliśmy mu swoje
                            kieszonkowe żeby mógł iść do kina i pomogliśmy zanieść torbę z Grzesiem
                            pod drzwi Marioli. Zadzwoniliśmy i szybko uciekliśmy. Potem się okazało,
                            że Artur przeżarł całą naszą kasę na lodach i się od tego rozchorował, a
                            Mariola nie wiedzieć czemu lata teraz cały czas za Grzesiem Klapidupą i
                            biedny Grzesio boi się wyjść z domu.
                            Ach ta miłość to niebezpieczna rzecz..


                            Pozdrawiam.
                            Mobil.Ford Bus:SUPER STAR 3900 +KPO 531+KLS 120 +Performer5000
                            Skoda Octavia:SUPER CHEETAH + KPO 452 + PERFORMER 5000
                            [scroll:eeb0154ae9][/scroll:eeb0154ae9]

                            Komentarz

                            • norbi99
                              Ambiente
                              • 2008
                              • 218

                              .... Opowiedział
                              mi wszystko i muszę przyznać że jedna rzecz mnie bardzo zainteresowała.
                              Podobno każda dziewczyna ma przy sobie kakao tylko nie każdemu daje. Być
                              może Grzesio coś przekręcił, ale jak się go dopytywałem to przysięgał że
                              tak właśnie powiedzieli....

                              hehe zaje**ste opowiadanie

                              Komentarz

                              • Andrev3
                                RS
                                S_OCP Member
                                • 2006
                                • 6116

                                skoda13, doprowadziłeś mnie do łez :haha: :szeroki_usmiech
                                RENT COMPLEX

                                DACAR.team

                                Komentarz

                                • lukasz3112
                                  RS
                                  • 2008
                                  • 3607

                                  Rozmawiają dwie blondynki...
                                  -Słyszałaś, że tu za rogiem otworzyli nowy bank??
                                  -Nie..a jaki?
                                  -Dominet...
                                  -Do czego?


                                  Opel Vectra 1.6 16V --> Skoda Octavia I 1.9 TDI ALH+ --> Skoda Octavia I 1.9 TDI ASZ+ --> Ford Mondeo ST220 3.0V6 --> Skoda Octavia II 2.0 TDI BKD -->Vectra C OPC 2.8T -->Mitsubishi Lancer X 2.0DI-D --> Skoda Octavia 2 FL -->Renault Laguna III GT 2.0dci-->obecnie Toyota Auris IIFL Hybrid i Ford Focus MK3

                                  Komentarz

                                  • Techno200
                                    Elegance
                                    S_OCP Member
                                    • 2005
                                    • 782
                                    • Tesla

                                    Slot365 merupakan situs slot gacor 2024 terpercaya yang kini mempersembahkan game slot online terbaru dijamin pecah maxwin x500 tanpa pola.
                                    Old Octavia 1.9 AHF - New Leon 2.0 BKD - New Passat 2.0 HGW ;-) Pontiac Trans Am 7.5

                                    Spoty Lublin - kazda pierwsza sroda miesiaca. Zapraszamy

                                    Komentarz

                                    • ViRuE
                                      Rider
                                      • 2007
                                      • 358



                                      Ursusowska mysl techniczna jak udogodnic podrozowanie.

                                      Komentarz

                                      • Tomaszek
                                        RS
                                        S_OCP Member
                                        • 2008
                                        • 1545
                                        • Citroen

                                        Jasio przybiega do mamy i mówi:
                                        - Mamo, mamo, widziałem jak tatuś robił coś z pokojówką.
                                        - Tak, a co takiego?
                                        - Najpierw ją całował, a potem dotykał. Potem poszli do gabinetu, rozebrał ją i wsadził...
                                        - Dobrze, synku, w niedzielę podczas kolacji opowiesz to, żeby wszyscy wiedzieli.
                                        Nadeszła niedziela, rodzina przy stole i mama daje znak Jasiowi, żeby zaczął mowić.
                                        - No więc tatuś całował i dotykał pokojówkę, później zabrał ją do gabinetu, rozebrał i wsadził..., wsadził... Mamo jak się nazywa to, co ssiesz szoferowi?

                                        Jedzie pani windą, otwierają się drzwi i wpada zamaskowany koleś z bronią i mówi do niej:
                                        - Na ostatnie piętro naciskaj!
                                        Kobieta nacisnęła, na co on dalej:
                                        - Na kolana i rób mi "loda"!
                                        Przerażona kobieta robi, co karze.
                                        Drzwi się otwierają na ostatnim piętrze, on zdejmuje maskę i mówi:
                                        - No i co kochanie, dało się?!

                                        Trzej Polacy wrócili z Ameryki po kilku miesiącach pracy. Przed spotkaniem z żonami postanowili iść do lekarza przebadać się, bo to nigdy nie wiadomo co człowiek złapie na obczyźnie. Wszedł pierwszy. Nie ma go pół godziny, w końcu wychodzi załamamy.
                                        - No i co lekarz powiedział? - pytają koledzy.
                                        - AIDS!
                                        Wchodzi drugi, znowu go długo nie ma. Wychodzi załamany.
                                        - No i co?
                                        - AIDS!
                                        Wchodzi trzeci. Nie ma go jeszcze dłużej. Nagle wybiega uradowany:
                                        - Kiła! Kiłeczka! Kiłunia!!

                                        Pod numer sekstelefonu dzwoni facet i słyszy:
                                        - Zrobię co zechcesz. Spełnię każde Twoje życzenie.
                                        - Każde? - pyta.
                                        - Tak, każde.
                                        Na to facet:
                                        - To oddzwoń do mnie.

                                        Noc. Wielki pożar. Siedem jednostek straży pożarnej walczy z żywiołem. Do kierującego akcją podchodzi jakiś facet:
                                        - Jak wam idzie? Nikt ze strażaków nie ucierpiał?!
                                        - Niestety - odpowiada strażak - dwóch naszych ludzi zostało w płomieniach, a sześciu jest ciężko poparzonych. Ale za to wynieśliśmy z budynku szesnaście osób - trwa reanimacja.
                                        - Szesnaście osób? Przecież tam był tylko ochroniarz!
                                        - Skąd pan wie?! Kim pan jest?
                                        - Kierownikiem tego prosektorium.

                                        Chirurg wychodzi po operacji Pinokia i oznajmia Dżepetto:
                                        - Mam dla pana dwie wiadomości - złą i dobrą.
                                        - Niech pan zacznie od złej.
                                        - Otworzyliśmy klatkę piersiową chłopczyka, ale nie wiele dało się zrobić. Ani serce, ani żołądek, ani wątroba nie funkcjonują.
                                        - A ta dobra?
                                        - Ma pan nowe, fajne korytko.

                                        Przychodzi dziecko do mamy:
                                        - Mamo, daj mi ciastko.
                                        - Weź sobie sam.
                                        - Ale ja nie mam rączek...
                                        - Nie ma rączek, nie ma ciasteczka.

                                        Syn zwraca się do ojca:
                                        - Tatusiu, kup mi rewolwer! No kup mi... Musisz mi kupić!
                                        - Cicho! - reaguje zdecydowanie ojciec. - Nie kupię ci!
                                        - Ale ja uważam, że powinieneś mi kupić!
                                        - A ja uważam, że nie i basta! W końcu, kto tu jest głową rodziny?!
                                        - Na razie ty. Ale gdybyś mi kupił rewolwer...

                                        Pogrzeb - wdowa chowa swego męża. Grabarz pyta:
                                        - Ile lat miał mąż?
                                        - 98.
                                        - A pani ile ma?
                                        - 97.
                                        - To opłaca się pani wracać do domu?

                                        Komentarz

                                        • Andrev3
                                          RS
                                          S_OCP Member
                                          • 2006
                                          • 6116

                                          Zamieszczone przez Tomaszek
                                          - To opłaca się pani wracać do domu?
                                          :haha:
                                          RENT COMPLEX

                                          DACAR.team

                                          Komentarz

                                          • 2pac
                                            L&K
                                            S_OCP Member
                                            • 2007
                                            • 1476
                                            • Octavia I (1U2)
                                            • ASV 1.9 TDI VP 110 KM

                                            Zamieszczone przez ViRuE
                                            http://img530.imageshack....dsc00314wy8.jpg

                                            Ursusowska mysl techniczna jak udogodnic podrozowanie.
                                            dobiles mnie :diabelski_usmiech
                                            President Johnny II + President Florida/ ML-145
                                            O1 - 122KM@141KM 261Nm@303Nm By Rogalotti
                                            OII - 140KM@178KM 320Nm@374Nm By CompSport

                                            Komentarz

                                            • phrix
                                              L&K
                                              • 2007
                                              • 1000
                                              • Audi
                                              • AGR 1.9 TDI VP 90 KM
                                              • BXE 1.9 TDI PD 105 KM

                                              IKEA.
                                              Choinka składana:
                                              - Szkielet - 1 szt,
                                              - Gałązki - 46 szt,
                                              - Igły - 13543 szt,
                                              - Klej montażowy - 3 litry.
                                              Szlifierki taśmowe, nożyce do złomu, kruszarki | W stajni : karawan O2 FL 1.9 TDI, A3 Sportback 1.6 MPI

                                              _

                                              Komentarz

                                              • Andrev3
                                                RS
                                                S_OCP Member
                                                • 2006
                                                • 6116

                                                Przejeżdża Hrabia obok jeziora i widzi ze rybak złapał złotą rybkę.Zabija rybaka, a rybka do niego:
                                                -Spełnię twoje trzy życzenia jak mnie wypuścisz.
                                                -No dobra.Pierwsze: Chcę być nieśmiertelny.
                                                -Jesteś nieśmiertelny.
                                                -Chcę żeby mój koń był nieśmiertelny.
                                                -Twój koń jest nieśmiertelny.
                                                -Chcę mieć genitalia jak mój koń.
                                                -Masz genitalia jak twój koń.
                                                Przyjeżdża do zamku a sługa do niego:
                                                -Panie gdzieś ty był?Ja żem się o ciebie tak zajebiście martwił.
                                                -Nie gadaj tylko walnij mnie toporem!
                                                -Nie panie ja bym mógł cię nim tak zajebiście zabić.
                                                -Walnij, bo jak nie to ja cię walnę!!!
                                                Walnął go, ale Hrabia cały czas żyje.
                                                -Panie ale ty jesteś zajebiście nieśmiertelny.
                                                -To nic walnij mojego konia.
                                                Walnął, a koń ciągle stoi.
                                                -Panie ale twój koń jest zajebiście nieśmiertelny.
                                                -To nic zajrzyj pod moją zbroje.
                                                Zagląda.
                                                -Panie ale zajebista pipa.

                                                Nauczycielka pyta Zdzisia:
                                                -Odrobiłeś zadanie domowe?
                                                -Nie, bo mamusia zachorowała i musiałem sam wszystko w domu robić.
                                                -Siadaj jedynka! A ty Krzysiu, zrobiłeś zadanie?
                                                -Ja proszę pani musiałem pomagać ojcu w polu!
                                                -Siadaj jedynka! A ty Jasiu, zrobiłeś zadanie?
                                                -Jakie zadanie, proszę pani, mój brat wyszedł z więzienia, taka balanga była, że szkoda gadać.
                                                -Ty mnie tutaj bratem nie strasz! Siadaj, czwóra.

                                                Jedzie sobie młode małżeństwo samochodem. Przejeżdżają obok "tirówek". Żona pyta:
                                                - Kochanie, co tu robią te panie i to tak ubrane?
                                                - Robią ludziom przyjemności za pieniądze.
                                                - A dużo można na tym zarobić
                                                - Oj, bardzo dużo, kochanie.
                                                - To może i ja bym stanęła? W końcu dopiero co się dorabiamy, auto na spłacie, a czasy takie niepewne...
                                                Mąż unosi brwi ze zdziwienia:
                                                - No, jak ty nie masz nic przeciwko, to ja też się zgadzam.
                                                - A co muszę zrobić? - pyta żona.
                                                - Stań tu, ja stanę 100 metrów dalej. Jak podjedzie klient to powiedz "stówa" i rób co trzeba. W razie wątpliwości mów, że musisz porozmawiać z menadżerem i przybiegnij do mnie.
                                                - Ok.
                                                Żona staje, stoi 5 min. Zatrzymuje się samochód. Żona podchodzi, a kierowca pyta:
                                                - Ile?
                                                - Stówa.
                                                - Ale ja mam tylko siedem dych.
                                                - Pan poczeka, muszę porozmawiać z menadżerem.
                                                Żona biegnie do męża i pyta:
                                                - Józek, ale on mówi, że ma tylko 70. Zrobić to?
                                                - Nie kochanie, nie możemy od razu robić zniżek. Powiedz mu, że za 70 to mu weźmiesz do ręki.
                                                Żona biegnie z powrotem i mówi, że zrobi ręką za siedem dych. Gość się zgadza, wyciąga interes... oczom żony ukazuje się instrument długi aż do kolan klienta. Żona wytrzeszcza oczy i mówi:
                                                - Muszę porozmawiać z menadżerem.
                                                Biegnie zdyszana do męża i woła:
                                                - Józek, nie bądź świnia, pożycz mu te trzy dychy!

                                                Scena w sypialni. Dwóch pedałów uprawia sex. Jeden mówi
                                                - Dzisiaj musiałem zrobić test na AIDS
                                                - Co? Co ty dopiero teraz mi to mówisz
                                                - Tylko żartowałem, lubię jak Ci się dupa kurczy!!

                                                Kowalski zmarł i oczywiście trafił do piekła. Tam przywitał go Diabeł i oświadczył, że piekło jest teraz miejscem bardziej miłym i gościnnym i że może wybrać z trzech rodzajów tortur. Kowalski poszedł z Diabłem do sali, gdzie pokutnik powieszony za stopy powieszony był biczowany łańcuchami. Kowalski kazał Diabłu minąć to miejsce. Dalej doszli do sali gdzie facet powieszony za ramiona biczowany był batogiem uplecionym z ogonów kotów. Znowu Kowalski przecząco pokręcił głową. W końcu doszli do sali w której zobaczyli nagiego mężczyznę przywiązanego do ściany. Piękna kobieta klęczała przed nim i uprawiała z nim seks oralny. Kowalski rzekł:
                                                - Tak to jest miejsce, gdzie chcę odbyć swą karę.
                                                Diabeł na to:
                                                - Jesteś pewny? To trwa aż przez 1000 lat, zdajesz sobie z tego sprawę?
                                                - Tak, jestem pewien. To jest to miejsce!
                                                - OK. - powiedział Diabeł. Podszedł do pięknej blondynki, puknął ją w ramię i rzekł:
                                                - Jesteś wolna, przyszedł twój zmiennik.
                                                RENT COMPLEX

                                                DACAR.team

                                                Komentarz

                                                • leszekmw
                                                  RS
                                                  • 2005
                                                  • 5356

                                                  Techno200, o co chodzi z tym funiaste.. :roll:
                                                  O2 2.0 TDI DSG ELEGANCE KOMBI. Chip Masters Tuning .
                                                  GVI 1.4TSI
                                                  LANCIA YPSILON 1.2 MPI
                                                  tires from WULTEX . SERWIS KLIMATYZACJI

                                                  Komentarz

                                                  • Tomaszek
                                                    RS
                                                    S_OCP Member
                                                    • 2008
                                                    • 1545
                                                    • Citroen

                                                    Andrev3 z Kowalskim bomba! :haha: :haha: :haha: :haha:

                                                    Komentarz

                                                    Pracuję...