Wezwany do tablicy, spieszę z wyjaśnieniami.
Analizę można zrobić w wielu miejscach. Polecane na Bob is the oil guy (B.I.T.O.G): www.bobistheoilguy.com, to m.in.:
Pierwsze z nich jest bodaj najpopularniejsze, choć w innych można wykonać bardziej zaawansowane i zwykle wtedy droższe analizy. Np. Dyson ma w standardzie m.in. poziom oksydacji, czy ilość sadzy.
Ja mam doświadczenie z Bstone i dla niego opiszę procedurę.
1. Wchodzimy na stronę www.blackstone-labs.com, wybieramy zakładkę CONTACT US, wypełniamy formularz podając nasze dane adresowa a w polu Comments prosimy o przesłanie darmowych zestawów do pobrania próbek (sample kits)
2. Miły Pan odpisuje nam mailem, że cieszy się, iż mógł wysłać. Czekamy ok. 2 tygodnie, wyciągamy awizo ze skrzynki i idziemy odstać swoje w kolejce na poczcie.
3. Sample kit to pojemnik z naklejonym nać adresem zwrotnym do Bstone, a w środku drugi – właściwy pojemnik na próbkę, woreczek zamykany na zamek typu ‘zip’ , włóknina absorbująca olej, gdyby ten chciał wyciec w trakcie transportu i formularz umożliwiający opisanie próbki (instrukcja wypełniania załączona).
4. Do „wewnętrznego” pojemniczka pobieramy olej. Mamy tu następujące opcje:
- pobranie przy okazji wymiany. W takim przypadku odkręcamy korek miski olejowej i wyciekający olej, łapiemy do pojemniczka niczym mocz do analizy – ze środkowego strumienia tj. ani z samego początku ani też z końca.
- pobranie w trakcie użytkowania przez otwór bagnetu. W tym przypadku możemy użyć dedykowanej pompki sprzedawanej przez Bstone, Amsoil i w wielu innych miejscach za ok. 30 $. Można też skuteczny substytut takiej pompki sprokurować kupując w aptece „końską” strzykawkę o pojemności 100 ml, z którą udajemy się do sklepu motoryzacyjnego, marketu budowlanego lub innego miejsca, gdzie sprzedają w miarę sztywne wężyki o średnicy umożliwiającej naciągnięcie na końcówkę strzykawki. Wężyk przycinamy na długość od górnej krawędzi, do końca skali bagnetu i wrażając go przez otwór bagnetu pobieramy ca. 90 ml, które następnie przelewamy do pojemniczka.
Ważna uwaga ! Olej pobieramy nagrzany i to nie tak troszkę po odpaleniu na postoju, ale porządnie – po przejechaniu kilkunastu km. Chodzi o to, żeby wilgoć porządnie odparowała i żadna kropla skondensowanej w zimnym silniku wody nie wpadła do pojemniczka powodując przekłamanie wyników.
5. Rozstrzygamy kwestię płatności i zakresu badań (ten ostatni wskazaujemyna formularzu). Opcja dla twardzieli ufających, że nikt na poczcie nie zagląda do przesyłek to dołączenie do niej numeru swojej karty kredytowej. Ja jestem raczej nieufny, więc umówiłem się, że zapłacę przez PayPal. W dodatku nie mając pewności, czy przesyłki z tak nietypową zawartością nie wetnie gdzieś po drodze, umówiłem się mailowo z Bstone, że dadzą mi znać mailem, że przesyłka doszła a wtedy dopiero puszczę płatność. Standardowy test to 25$. TBN kolejne 10$ a TAN to następne 10$. Inne opcje jeszcze droższe, ale niekiedy warto – np. jeżeli mamy dużo metalu, to warto zbadać wielkość cząsteczek, żeby wiedzieć czy to nieszkodliwy efekt uboczny docierania, czy też „wielkie bryły metalu” brutalnie (np. na skutek złego smarowania) wyrwane ze struktury pierścieni, gładzi cylindra, łożysk etc. – działające na silnik jak papier ścierny.
6. Pojemnik dokładnie zakręcamy, owijamy we włókninę, wkładamy do woreczka, który zamykamy, a następnie całość, wraz z wypełnionym formularzem, wkładamy do zewnętrznego pojemnika i dokładnie go zakręcamy. Jeżeli chcemy, żeby przysłali nam kolejne sample kity, to na formularzu zaznaczamy ptaszka w odpowiedniej kratce.
7. Udajemy się odstać swoje w kolejce na pocztę polską, gdzie za jedyne 18,80 zł wysyłamy poleconym na adres:
Blackstone Laboratories
416 East Pettit Avenue
Fort Wayne, IN 46808
Teoretycznie można wysłać w samym opakowaniu, na którym jest już gotowy adres, ja jednak idąc za radą Bstone zapakowałem całość w kopertę z folią bąbelkową, by osobliwym kształtem przesyłki nie wzbudzać niezdrowej ekscytacji służb pocztowych, granicznych etc.
8. Czekamy ze 2 tygodnie i dostajemy mailem PDF-a z naszą analizą. Po kolejnych 2 tygodniach, jeżeli była to nasza pierwsza analiza, zostajemy uhonorowani wydrukiem tejże analizy przesłanym na nasz adres pocztą ślimaczą (o ile pofatygujemy się z awizem, by odstać swoje w ogonku seniorów czających na odbiór emerytury, zakup rajstop, kalendarzy lub innych dóbr oferowanych w okienku pocztowym).
9. Dzielimy się kolegami z forum swoją analizą. Możemy też wrzucić do dedykowanego działu na B.I.T.O.G. – będę nam wdzięczni a być może dostaniemy też wartościowe komentarze.
Powyższy opis dotyczy pojedynczych próbek, płatnych każdorazowo. Można też zamówić, dokonując przedpłaty, większą ilość zestawów testowych – dostaje się wtedy zniżkę.
Przypuszczam, że tak właśnie czyni kolega Pidziek, bo ceny, które mi kiedyś podawał, były dość konkurencyjne.
Więcej grzechów nie pamiętam, ale jakby coś pytajcie
Analizę można zrobić w wielu miejscach. Polecane na Bob is the oil guy (B.I.T.O.G): www.bobistheoilguy.com, to m.in.:
Pierwsze z nich jest bodaj najpopularniejsze, choć w innych można wykonać bardziej zaawansowane i zwykle wtedy droższe analizy. Np. Dyson ma w standardzie m.in. poziom oksydacji, czy ilość sadzy.
Ja mam doświadczenie z Bstone i dla niego opiszę procedurę.
1. Wchodzimy na stronę www.blackstone-labs.com, wybieramy zakładkę CONTACT US, wypełniamy formularz podając nasze dane adresowa a w polu Comments prosimy o przesłanie darmowych zestawów do pobrania próbek (sample kits)
2. Miły Pan odpisuje nam mailem, że cieszy się, iż mógł wysłać. Czekamy ok. 2 tygodnie, wyciągamy awizo ze skrzynki i idziemy odstać swoje w kolejce na poczcie.
3. Sample kit to pojemnik z naklejonym nać adresem zwrotnym do Bstone, a w środku drugi – właściwy pojemnik na próbkę, woreczek zamykany na zamek typu ‘zip’ , włóknina absorbująca olej, gdyby ten chciał wyciec w trakcie transportu i formularz umożliwiający opisanie próbki (instrukcja wypełniania załączona).
4. Do „wewnętrznego” pojemniczka pobieramy olej. Mamy tu następujące opcje:
- pobranie przy okazji wymiany. W takim przypadku odkręcamy korek miski olejowej i wyciekający olej, łapiemy do pojemniczka niczym mocz do analizy – ze środkowego strumienia tj. ani z samego początku ani też z końca.
- pobranie w trakcie użytkowania przez otwór bagnetu. W tym przypadku możemy użyć dedykowanej pompki sprzedawanej przez Bstone, Amsoil i w wielu innych miejscach za ok. 30 $. Można też skuteczny substytut takiej pompki sprokurować kupując w aptece „końską” strzykawkę o pojemności 100 ml, z którą udajemy się do sklepu motoryzacyjnego, marketu budowlanego lub innego miejsca, gdzie sprzedają w miarę sztywne wężyki o średnicy umożliwiającej naciągnięcie na końcówkę strzykawki. Wężyk przycinamy na długość od górnej krawędzi, do końca skali bagnetu i wrażając go przez otwór bagnetu pobieramy ca. 90 ml, które następnie przelewamy do pojemniczka.
Ważna uwaga ! Olej pobieramy nagrzany i to nie tak troszkę po odpaleniu na postoju, ale porządnie – po przejechaniu kilkunastu km. Chodzi o to, żeby wilgoć porządnie odparowała i żadna kropla skondensowanej w zimnym silniku wody nie wpadła do pojemniczka powodując przekłamanie wyników.
5. Rozstrzygamy kwestię płatności i zakresu badań (ten ostatni wskazaujemyna formularzu). Opcja dla twardzieli ufających, że nikt na poczcie nie zagląda do przesyłek to dołączenie do niej numeru swojej karty kredytowej. Ja jestem raczej nieufny, więc umówiłem się, że zapłacę przez PayPal. W dodatku nie mając pewności, czy przesyłki z tak nietypową zawartością nie wetnie gdzieś po drodze, umówiłem się mailowo z Bstone, że dadzą mi znać mailem, że przesyłka doszła a wtedy dopiero puszczę płatność. Standardowy test to 25$. TBN kolejne 10$ a TAN to następne 10$. Inne opcje jeszcze droższe, ale niekiedy warto – np. jeżeli mamy dużo metalu, to warto zbadać wielkość cząsteczek, żeby wiedzieć czy to nieszkodliwy efekt uboczny docierania, czy też „wielkie bryły metalu” brutalnie (np. na skutek złego smarowania) wyrwane ze struktury pierścieni, gładzi cylindra, łożysk etc. – działające na silnik jak papier ścierny.
6. Pojemnik dokładnie zakręcamy, owijamy we włókninę, wkładamy do woreczka, który zamykamy, a następnie całość, wraz z wypełnionym formularzem, wkładamy do zewnętrznego pojemnika i dokładnie go zakręcamy. Jeżeli chcemy, żeby przysłali nam kolejne sample kity, to na formularzu zaznaczamy ptaszka w odpowiedniej kratce.
7. Udajemy się odstać swoje w kolejce na pocztę polską, gdzie za jedyne 18,80 zł wysyłamy poleconym na adres:
Blackstone Laboratories
416 East Pettit Avenue
Fort Wayne, IN 46808
Teoretycznie można wysłać w samym opakowaniu, na którym jest już gotowy adres, ja jednak idąc za radą Bstone zapakowałem całość w kopertę z folią bąbelkową, by osobliwym kształtem przesyłki nie wzbudzać niezdrowej ekscytacji służb pocztowych, granicznych etc.
8. Czekamy ze 2 tygodnie i dostajemy mailem PDF-a z naszą analizą. Po kolejnych 2 tygodniach, jeżeli była to nasza pierwsza analiza, zostajemy uhonorowani wydrukiem tejże analizy przesłanym na nasz adres pocztą ślimaczą (o ile pofatygujemy się z awizem, by odstać swoje w ogonku seniorów czających na odbiór emerytury, zakup rajstop, kalendarzy lub innych dóbr oferowanych w okienku pocztowym).
9. Dzielimy się kolegami z forum swoją analizą. Możemy też wrzucić do dedykowanego działu na B.I.T.O.G. – będę nam wdzięczni a być może dostaniemy też wartościowe komentarze.
Powyższy opis dotyczy pojedynczych próbek, płatnych każdorazowo. Można też zamówić, dokonując przedpłaty, większą ilość zestawów testowych – dostaje się wtedy zniżkę.
Przypuszczam, że tak właśnie czyni kolega Pidziek, bo ceny, które mi kiedyś podawał, były dość konkurencyjne.
Więcej grzechów nie pamiętam, ale jakby coś pytajcie
Komentarz