loru


. Jeden z komentarzy pod tekstem mnie rozbroił. Na czyjąś uwagę, że nie wiadomo, jak szybko jechał motocyklista, ktoś odpisał: "jeśli nawet jechał szybko, to on był co najwyżej winien wykroczenia w postaci przekroczenia prędkości - a winę za spowodowanie wypadku ponosi wyłącznie kierowca busa". I może w tym przypadku wina kierowcy była większa, ale to też zależy od tego, na ile był widoczny dla innych. Bo prawda jest taka, że obaj popełnili wykroczenia, a stwierdzenie, że jedno z nich przyczyniło się do wypadku, a drugie nie, to absurd. Argument: gdyby kierowca nie złamał prawa, to do wypadku by nie doszło, też niekoniecznie ma sens. Bo skąd wiadomo, czy motocyklista wiedział, co robi, jadąc tak szybko? Skąd wiadomo, że opanowałby motocykl w tym konkrentym przypadku?






Ludzie są usmiechnięci, serdeczni i pomagają sobie na drodze. U nas wręcz przeciwnie !!
Nawet gdy to poprawi sytuację "tylko" w 50% ale te 50% sprawi że podrózowanie po naszych drogach bedzie miłe i przyjemne.
Mi nieraz też żyłka pęknie i nie zostawiam suchej nitki na matole, który najpierw mógłby czasami trochę pomyśleć na drodze, a przy okazji zapoznać się z kodeksem drogowym...

Komentarz