Jechalem wczoraj prosta droga (oczywiscie bez pobocza ja kto bywa w Polandii). Pusto z naprzeciwka jak okiem sięgnąć wyprzedzam sobie Focusa a tu kierunek i koleś zjeżdża na mnie. Heble w podłoge, strach w oczach ale jakoś udalo mi sie wyhamować. Klient wyprzedzał rowerzystów. Jakby ku@#a kierunku wcześniej wrzucić nie mógł.
Okazało sie że blondi za kierownicą. Podejrzewam że gdybym nie zdążył i gościówa zahaczyła by tyłem o mój przód Focus latał by w powietrzu razem z tymi rowerzystami.
Okazało sie że blondi za kierownicą. Podejrzewam że gdybym nie zdążył i gościówa zahaczyła by tyłem o mój przód Focus latał by w powietrzu razem z tymi rowerzystami.

Pan w Opelku, ale już większym, standardowo wali lewym pasem. Dałem krótko "długie" (zwykle szybko nie jeżdżę, ale dziś się spieszyłem). Pan w Opelku zamiast zmienić pas ruchu na prawy, przyspieszył (czarny dym z jego rury) i wali dalej lewym. No nic wyprzedził i dalej lewy pas. Moje konie mechaniczne rwą się do przodu, ale nie ma jak jechać. Ponownie krótko "długie". Opelek na wsiowych numerach i z zawieszeniem rozkraczonym jak krowa na lodowisku w końcu zjechał (wiem, jestem złośliwy). Ale to nie koniec. W gościu odezwał się duch walki. Prawie już wyprzedzałem kolejny samochód jadący prawym pasem, a tu nagle z prawej, wyprzedza mnie kto, zgadujcie? No tak Opelek. Zmieścił się praktycznie na zderzaki. Tym razem oprócz rąk i nóg opadła mi jeszcze kopara.




Komentarz