Chłopy, zmusza Was kobita do dbania o zdrowie...?

[leszekmw]

a ja od paru miesięcy zarzuciłem trochę basen , a pływałem 3 lata codziennie długodystansowo , i od razu myk 5kg... :twisted:
muszę sie wziąć w garść widzę...
ale fakt ,w tych 5kg jest ostatni wyjazd na narty do austri - dawali żreć o 19 obiad..-2kg do przodu.. :szeroki_usmiech
nie miałem się powstrzymać...

[kazik4x4]

ale fakt ,w tych 5kg jest ostatni wyjazd na narty do austri - dawali żreć o 19 obiad..-2kg do przodu.. :szeroki_usmiech
nie miałem się powstrzymać...

Coś w tej Austrii do żarcia muszą dosypywać :!:
Kiedyś pojechaliśmy w 6 osób na narty, ja z żoną, moja siostra z chłopakiem i rodzice chłopaka. Kobity załapały po 1-1,5kg, a chłopy po 3.

[eaglemirek]

Coś w tej Austrii do żarcia muszą dosypywać :!:
Kiedyś pojechaliśmy w 6 osób na narty, ja z żoną, moja siostra z chłopakiem i rodzice chłopaka. Kobity załapały po 1-1,5kg, a chłopy po 3.

Chyba dolewać :P Chmiel w płynie :szeroki_usmiech :diabelski_usmiech

[AdamB]

ale fakt ,w tych 5kg jest ostatni wyjazd na narty do austri - dawali żreć o 19 obiad..-2kg do przodu.. :szeroki_usmiech

A na nartach to jeździsz czy tylko poślizgasz się i resztę dnia na tarasie z piwem siedzisz w słoneczku :diabelski_usmiech

[ Dodano: Sro 16 Mar, 16 14:41 ]

Kiedyś pojechaliśmy w 6 osób na narty, ja z żoną, moja siostra z chłopakiem i rodzice chłopaka. Kobity załapały po 1-1,5kg, a chłopy po 3.

Opierdzielanie się na stoku + wieczorne imprezy przy ichniejszym "fit" jedzeniu w knajpach na stokacha i są efekty

[leszekmw]

A na nartach to jeździsz czy tylko poślizgasz się i resztę dnia na tarasie z piwem siedzisz w słoneczku

uwierz Adamie że jak na mój wiek to swoje wyjeżdżam , mam gdzieś te ichnie kilometry zrobione , mogę pokazać. w knajpie raz 0,5h na cały dzień od rana do 14,30-15,00 . czarne pół na pół z czerwonymi.
no a potem do hotelu , jakiś kabanosek z serkiem na pierwszy obiadek , do tego duużo winka i jakiś bimberków /piwo tylko w lecie/ , i mimo basenu w hotelu to potem te obiady 2 daniowe i znów winko do tego , jakieś ciasteczko na deser dają , no i się żre..że tak powiem

[AdamB]

no a potem do hotelu , jakiś kabanosek z serkiem na pierwszy obiadek , do tego duużo winka i jakiś bimberków /piwo tylko w lecie/ , i mimo basenu w hotelu to potem te obiady 2 daniowe i znów winko do tego , jakieś ciasteczko na deser dają , no i się żre..że tak powiem

No i wyszło

[kazik4x4]

Opierdzielanie się na stoku + wieczorne imprezy przy ichniejszym "fit" jedzeniu w knajpach na stokacha i są efekty

W sumie jazda na nartach to takie lekkie opierdzielanie. Zmęczyć się może tylko ten, co nie ma kondycji
Ale na tydzień na nartach, był jeden dzień skituru i jeden dzień wycieczki na Hintertuxa, więc opierdzielania do końca nie było.
A żarcie "fit" to prawda. Tak samo fit jak i u nas w górach.

[ Dodano: Sro 16 Mar, 16 15:48 ]

no a jakieś ciasteczko na deser dają , no i się żre..że tak powiem

A do deseru kawa latte - 400kcal

[ Dodano: Sro 16 Mar, 16 15:51 ]

Coś w tej Austrii do żarcia muszą dosypywać :!:

Chyba dolewać :P Chmiel w płynie :szeroki_usmiech :diabelski_usmiech

No a w płynnym chmielu wszystkie witaminy z grupy B więc człowiek rośnie jak na drożdżach.

[leszekmw]

Kaziu no i jak żyć... :|

najgorsze to mam to lenistwo ostatnio..nie mogę sie zmobilizować choć i tak wcześnie wstaję..a na basen chodziłem przed praca właśnie..

[loru]

To Ci napiszę, że przy 178 i 92kg wagi mam "0" brzuszka i budowę raczej nie szczupłego wychudzonego szczurka. :diabelski_usmiech

co zrobić u mnie poszło w brzuszek a najbardziej tego doświadczyłem jak mi przeszkadzała na stoku żeby się podnieś z deski

[kazik4x4]

Kaziu no i jak żyć... :|

najgorsze to mam to lenistwo ostatnio..nie mogę sie zmobilizować choć i tak wcześnie wstaję..a na basen chodziłem przed praca właśnie..

U mnie co roku, jak nastaje późna jesień/wczesna zima i dzień jest najkrótszy z możliwych zaczyna się totalna dupa ze wszystkim... Po prostu mam doła, ze dzień jest taki krótki.
Tak mniej więcej od początku grudnia do końca stycznia mam problemy ze wstawaniem, z motywacją do czegokolwiek itp.
Nie lubię jak się budzę o normalnej godzinie (czyli 5.15-5.30) i jest ciemno. Teraz to już co innego. Dzień długi to i trenować się chce normalnie. Tylko u mnie jest ten plus, że mogę trenować w czasie pracy.
Zachce mi się, to wsiadam na rower lub trenażer i robię seta.

[Milord]

kazik4x4, zayedobrego masz szefa :szeroki_usmiech

Panowie, czy ktos z Was katowal sie keidys dieta kopenhaska :?:

[mac_aaron]

Panowie, czy ktos z Was katowal sie keidys dieta kopenhaska :?:

Daj spokój. Słowo "dieta" traktuj jako całokształt swojego odżywiania a nie coś co wprowadzisz na chwilę. Nie "jestem na diecie" ale "prowadzę życie wg zasad zdrowego żywienia". Wprowadź 3 zmiany i powoli wszystko zacznie iść w dobrym kierunku:
1. Jedz trochę mniej (i zdrowiej)
2. Ćwicz trochę więcej
3. Pij dużo wody.

AD 1. Lekko zmniejsz porcje, wprowadź zdrowe zamienniki:
-mięso zamień na drób i ryby
-węglowodany ze źródeł pełnoziarnistych (kasze, ryż brązowy)
-warzywa i owoce
-do picia woda zamiast coli czy soków
protip: zupy - ciepły posiłek i dobrze zapycha, łatwo zrobić niskokaloryczne, można mieć ze sobą w termosie jeśli praca nie pozwala na odgrzewanie.

AD 2. Odstaw auto, idź do pracy na nogach. Zrezygnuj z windy. Idź wieczorem na szybki spacer. Wcale nie musisz codziennie się katować żeby zacząć zmiany.

AD 3. 2-3l porcjami w ciągu dnia. Pij aż mocz będzie przezroczysty. Dodatkowo każde pójście do toalety to trochę ruchu

punkt 4 - sen. Wysypiaj się.

Powoli. Tyjemy latami a chudnąć byśmy chcieli w miesiąc. Nie tędy droga. Zakatujesz się na jakiejś "diecie" schudniesz trochę a potem wróci z nawiązką.

[piramida]

Milord, polecam dietę ala kopenhaska w postaci szejka i bic macka, przynajmniej raz z tygodniu do tego europejska w kfc :szeroki_usmiech

[kabanos]

Tyjemy latami a chudnąć byśmy chcieli w miesiąc. Nie tędy droga. Zakatujesz się na jakiejś "diecie" schudniesz trochę a potem wróci z nawiązką.

I tu jest pies pogrzebany. Kiedyś chodziłem przez rok na crossfit. Największy tłok po Świętach i na początku roku (postanwienia noworoczne ) i przed sezonem urlopowym

[kazik4x4]

Tyjemy latami a chudnąć byśmy chcieli w miesiąc. Nie tędy droga. Zakatujesz się na jakiejś "diecie" schudniesz trochę a potem wróci z nawiązką.

I tu jest pies pogrzebany. Kiedyś chodziłem przez rok na crossfit. Największy tłok po Świętach i na początku roku (postanwienia noworoczne ) i przed sezonem urlopowym

Po świętach tak samo dobrze w aptekach schodzi ranigast jak cudowne suple typu "slimline"

[Alonzo_]

Dokładnie pół życia niezdrowo się prowadzić a potem nagle wymaga sie cudu, marnuje kase na "doradców", "dietetyków" i nabija się kabzę wszystkim dookoła na jakieś triki magiczne/bajki. Zwłaszcza gdy samemu się nie ma dłuższej/poważnej motywacji tylko pod wpływem chwili. Bo żona znalazła sobie fit kochanka, bo po schodach brzuszyska wciągnąc na 3-cie piętro nie idzie, bo płuca przy małym dzieciaku zostawia się na chodniku....
A nie lepiej po prostu czasami się poruszać i żryć mniej i zdrowiej. To w sumie takie proste. Ile wysiłku trzeba włożyć żeby zrzucić 10-20 kg.
Profilaktyka jest mniej katorżnicza, zdrowsza i...tańsza.
Nie trzeba wydawac majątku na mega hiper super specjalistów, chyba że w towarzystwie nalezy się tym pochwalić wśród snobów.
Zdrowie będzie, kondycja, sylwetka i kasy zostanie :wink:
Mówię o nie zdrowych nawykach a nie otyłości w wyniku choroby.
Ale jestem pod wrażeniem niektórych tu kolegów. Szacunek Panowie. Brawo.
Tak dalej trzymajcie!!!!!

[mac_aaron]

Tyjemy latami a chudnąć byśmy chcieli w miesiąc. Nie tędy droga. Zakatujesz się na jakiejś "diecie" schudniesz trochę a potem wróci z nawiązką.

I tu jest pies pogrzebany. Kiedyś chodziłem przez rok na crossfit. Największy tłok po Świętach i na początku roku (postanwienia noworoczne ) i przed sezonem urlopowym

Po świętach tak samo dobrze w aptekach schodzi ranigast jak cudowne suple typu "slimline"

Przed świętami idą bo zbliża się bal sylwestrowy. Po Nowym Roku jednak mniej, widać życie szybko weryfikuje postanowienia noworoczne. Potem na wiosnę znowu idą przed sezonem plażowym.

[Milord]

Daj spokój. Słowo "dieta" traktuj jako całokształt swojego odżywiania a nie coś co wprowadzisz na chwilę. Nie "jestem na diecie" ale "prowadzę życie wg zasad zdrowego żywienia". Wprowadź 3 zmiany i powoli wszystko zacznie iść w dobrym kierunku:
1. Jedz trochę mniej (i zdrowiej)
2. Ćwicz trochę więcej
3. Pij dużo wody.

Wlasnie od grudnia wprowadzilem te zmiany i na razie tylko 3kg w dol. To jest nic jak wazy sie 115kg przy 183cm. Czuje sie lepiej, ale waga stoi prawie w miejscu.

AD 2. Odstaw auto, idź do pracy na nogach. Zrezygnuj z windy. Idź wieczorem na szybki spacer. Wcale nie musisz codziennie się katować żeby zacząć zmiany.

Od nowego roku pracuje z domu, wiec wieczorne spacery uskuteczniam dosyc czesto (co prawda dopiero od trzech tygodni), zeby sie nie zasiedziec kompletnie.

Powoli. Tyjemy latami a chudnąć byśmy chcieli w miesiąc. Nie tędy droga. Zakatujesz się na jakiejś "diecie" schudniesz trochę a potem wróci z nawiązką.

To jest w 100% racja. Kopenhaska ma ten "plus", zeby pozwala oczyscic organizm.
Ale chyba rzeczywiscie sobie ja odpuszcze.

Milord, polecam dietę ala kopenhaska w postaci szejka i bic macka, przynajmniej raz z tygodniu do tego europejska w kfc :szeroki_usmiech

Wlasnie na takiej bylem Nie zadzialala :P

Ja chcialbym do czerwca zrzucic 12kg, ale czuje ze to malo realne bedzie.
Nie chodzi mi o to, zeby zostac misterem plazy w Lebie, ale dla samego siebie.
Trzeba przynajmniej sprobowac

[micho_m]

Milord, spokojnie zrzucisz 12 kg do czerwca tylko trzeba sie brać do roboty. Spacer wieczorny to moze uskuteczniać osoba w podeszłym wieku a Ty musisz 3-4 razy w tygodniu zrobić porządne cardio, do tego te nowe nawyki żywieniowe a najlepiej jeszcze lepiej ułożone i spokojnie waga poleci

[kazik4x4]

Wlasnie na takiej bylem Nie zadzialala :P

Ja chcialbym do czerwca zrzucic 12kg, ale czuje ze to malo realne bedzie.
Nie chodzi mi o to, zeby zostac misterem plazy w Lebie, ale dla samego siebie.
Trzeba przynajmniej sprobowac

Milord, ja w 35 dni zszedłem 7kg bez głodowania, bez kombinowania jak koń pod górę, bez efektu jojo. Tyle chciałem, bo gdybymmiał zrzucić więcej, to musiałbym już palić mięśnie.

Uderz do konkretnego dietetyka i zobaczysz że to nie jest trudne.


Po drugie - spacery, ok na pobudzenie aparatu ruchu, ale za mało intensywny wysiłek żeby schudnąć.
Jak zaczniesz biegać, to się zarżniesz i zniechęcisz. Stawy i kolana ucierpią.

Kup rower i pulsometr. Na rowerze nie obciążysz stawów. Trening minimum 45minut, a najlepiej godzinka. Tętno ok. 60-70 HRmax. Raz w tygodniu dłuższa przejażdżka ok. 1,5-2h.

No i dieta. Jak w rozpisce będziesz mieć podane 80g banana a cały wazy 90 to ODKROIĆ!!! kawałek, ma być 80.

polecam http://karolinakozela.pl/

[mac_aaron]

kazik4x4, masz jakieś tantiemy od Karoliny za polecanie? :diabelski_usmiech

[kazik4x4]

kazik4x4, masz jakieś tantiemy od Karoliny za polecanie? :diabelski_usmiech

zenujace... Poziom gimnazjum...

[mac_aaron]

kazik4x4, masz jakieś tantiemy od Karoliny za polecanie? :diabelski_usmiech

zenujace... Poziom gimnazjum...

Twoja wypowiedź nie łapie się nawet na gimnazjum. Ortografia i interpunkcja na poziomie wczesnej podstawówki.
A fakt, że agresywnie komentujesz mój żart (vide emotikona) wskazuje na to, że może być w nim ziarno prawdy.

[bzyq_74]

Chłopaki wyluzujcie :wink:

Na razie 10 dni diety - zeszło mi 2,5 kg :szeroki_usmiech

"Posiłek" co 3/4 h - jajko, jogurt "0%", chudy twaróg, sałatki, jarzynki, owoce i podlane to 1,5l wody + herbata zielona.
Dodatkowo odstawiłem: żółty ser, ziemniaki, kotlety, zasmażki, piwo.

Ogólnie żadnych dietetyków nie słucham, nie płacę im bo za co, morfologia w normie.

Idą święta będzie trzeba się pilnować :diabelski_usmiech, aby utrzymać progress, czego wszystkim życzę.

[mac_aaron]

To ja też się dziś chwalę - przebiegłem pierwsze w życiu 10km bez przystanków (1x siku i 1x wiązanie butów)
czas 1:09:12 spalono 1015kcal :szeroki_usmiech