Zamieszczone przez Super_Be
A jazda siódemką w poniedziałek w stronę Warszawy oraz w piątek od Warszawy w stronę Gdańska to rzeczywiście gehenna. Dawniej próbowałem jakoś się przeciskać między weekendowymi kierowcami, ale ostatnio dochodzę do wniosku że to bez sensu i daje sobie na luz, jadę grzecznie w sznureczku, odkręcam głośniej muzykę... chyba się starzeję :lol:

Owszem jeśli prawy pas jest zajęty, a ty poruszasz się szybciej niż auta na prawym, to masz prawo byc na lewym i wyprzedzic auta jadące wolniej prawym pasem. Jednak jeśli tylko je wyprzedzisz i prawy pas będzie wolny masz obowiązek zjechać na prawy pas i nim kontynuować jazdę. Rozwijana przez ciebie lub tego za tobą predkość NIE MA TU NIC DO RZECZY !! Masz jechać prawym koniec kropka !! Mówi o tym art 14 p.o.r.d Złamanie dyspozycji zawartej w tym art. czyli jazda lewym pasem , jest równoznacze z popełnieniem wykroczenia w ruchu drogowym zagrożonym karą do 500 zł oraz 2 pkt. karnymi.Uwierz mi że policjant który cie zatrzyma za jazde lewym pasem nie będzie wnikał czy jechałeś z max. dozwoloną prędkoscią, czy może szybciej, bo dla tego przypadku nie ma to absolutnie żadnego znaczeia !!!
dobrze postawione znaki.

. I prawdę mówiąc sądzę, że niejednego za mną to zaskakuje - osobiście jak widzę kogoś, kto też wypiernicza ostro do przodu, to jednak zwykle zostaje na lewym. I tak sobie teraz myślę, że główne przyczyny są dwie. Po pierwsze, w takiej sytuacji kierowca myśli: przecież teraz wszystko jedno, którym pasem jadę, więc po co mam się fatygować zmianą pasa. To akurat nie dotyczy wielu przypadków, o których piszecie powyżej. Ale myślę, że oprócz raczej oczywistej reguły, że lewym pasem jedzie się szybciej niż prawym, to jest też pewien stereotyp, który mówi, że prawym pasem jadą ci powolni kierowcy, czy to z racji słabych samochodów, czy "niedzielnego" usposobienia, a lewym ci szybsi. No i jeśli taki driver z jakiegoś meśka, czy choćby scirocco, czuje się "prawdziwym kierowcą", to dla niego to swego rodzaju dyshonor zjechać na prawo. A czy ktoś nadjeżdża z tyłu, czy nie, przepuścić go, czy olać, to już kwestia zwykłej kultury, ew. czasem złośliwości.
.
Komentarz